Aktualności

Co musi się zmienić w ustawie o OZE (19200)

Ewa Szekalska, teraz-srodowisko.pl
2016-01-25

Drukuj
galeria

Rozdzielenie systemu wsparcia w postaci FiT oraz net-meteringu czy określenie stawek gwarantowanych w oparciu o rzeczywisty koszt wytwarzania energii to niektóre ze zmian w prawie koniecznych do tego, by w Polsce opłacało się być prosumentem.

Zdaniem specjalistów zajmujących się odnawialnymi źródłami energii, konieczna jest pilna nowelizacja ustawy gwarantująca bezpieczeństwo inwestycyjne najmniejszym wytwórcom - prosumentom. Postulaty zmian w ustawie o OZE dotyczących energetyki obywatelskiej zaprezentowała podczas wczorajszej konferencji ruchu „Więcej niż energia” pani Małgorzata Smolak, prawnik w Fundacji ClientEarth. Zapewniła również, że wkrótce zostaną one razem z uzasadnieniem przekazane do Ministerstwa Energii, które ma się ponownie przyjrzeć zapisom ustawy w związku z odroczeniem jej wejścia w życie.

Przeciętny prosument nie otrzyma taryfy gwarantowanej

Jak podkreśliła Małgorzata Smolak, nadrzędną kwestią jest rozdzielenie systemu wsparcia w postaci net-meteringu i taryf gwarantowanych (FiT). Obecnie oba systemy są w jednym artykule, co skutkuje tym, że dochodzi do bilansowania energii wprowadzonej do sieci z energią pobraną z sieci. Przez to prosument otrzymuje taryfy gwarantowane tylko za nadwyżkę energii (czyli energię, której nie zużył, ale wprowadził do sieci).

Przytoczyła ona przykład standardowej mikroinstalacji w przeciętnym gospodarstwie domowym, gdzie około 30 proc. wytworzonej energii stanowi autokonsumpcja, bo aż 70 proc. wprowadzane jest do sieci w dzień, kiedy nikogo nie ma w domu. 70 proc. energii pobiera takie gospodarstwo wieczorem, gdy nie ma słońca i nie ma produkcji energii. - W tej sytuacji prosument nie otrzyma wcale taryfy gwarantowanej, bo nie wprowadzi do sieci nic ponad to, co zużył. Natomiast zapłaci opłatę dystrybucyjną w wysokości 0,27 zł za każdą kilowatogodzinę pobraną z sieci – zaznaczyła M. Smolak.

Jak przypomniała, w systemach zachodnich system taryf gwarantowanych wygląda inaczej – tam nie stosuje się bilansowania. Prosument płaci 100 proc. rachunku za energię pobraną z sieci, natomiast za 100 proc. energii wprowadzonej do sieci otrzymuje taryfę gwarantowaną. - Taki system powinien funkcjonować w Polsce, tak żeby inwestycje w mikroinstalacje miały odpowiednią stopę zwrotu – uważa Smolak.

Taryfy gwarantowane w oparciu o faktyczny koszt wytwarzania

Kolejną ważną kwestią jest jej zdaniem określenie wysokości taryf gwarantowanych w oparciu o tzw. LCOI, czyli o jednostkowe uśrednione koszty produkcji energii w użyciu danego rodzaju instalacji. Chodzi o takie dobranie taryf gwarantowanych, aby faktycznie koszt wytwarzania energii w ciągu 15 lat (czyli wtedy, gdy prosument otrzymuje wsparcie) był pokryty z tych taryf gwarantowanych. - Samo ministerstwo przyznało nawet, że taryfy dla instalacji wiatrowych są za niskie i nie pokrywają faktycznych kosztów. Użycie LCOI sprawiałoby, że (…) rzeczywiście koszty inwestycyjne by się zwracały – argumentowała prawniczka.

Taryfy gwarantowane dla 800 MW to za mało

Kolejną propozycją zmian w ustawie jest zniesienie limitów w zakresie łącznej mocy zainstalowanej w mikroinstalacjach objętych taryfami. Obecne przepisy wskazują na dwa limity: w przypadku instalacji o mocy do 3 kW, łącznie mocy objętej taryfami jest 300 MW, natomiast w przy mikroinstalacjach od 3 do10 kW górny limit określono na 5 MW. Oznacza to, że łącznie 800 MW energii z mikroinstalacji zostanie objętych taryfami gwarantowanymi. - Szacuje się, że jest to mniej więcej 200 tys. instalacji, czyli znacznie poniżej potencjału, o którym mowa w Krajowym Planie Rozwoju Mikroinstalacji Odnawialnych Źródeł Energii do roku 2030. Aby ten potencjał wykorzystać, objęte taryfami gwarantowanymi powinny być wszystkie mikroinstalacje – uważa Małgorzata Smolak.

Szkoła też może być prosumentem

W świetle obecnych przepisów z systemów wsparcia mogą skorzystać przedsiębiorcy oraz osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej. Wyłączone są zaś podmioty, które nie chcą lub nie mogą być przedsiębiorcami, czyli np. organizacje pozarządowe, samorządowe instytucje publiczne (szkoły). - W okresie wakacyjnym, kiedy mamy najwięcej słońca, szkoły nie zużywają energii, a przecież mogłyby jej produkować bardzo dużo i odprowadzać do sieci. Dlatego naszym postulatem jest, aby te jednostki, ułomne osoby prawne niebędące przedsiębiorcami, mogły także korzystać z systemu wsparcia – powiedziała Smolak.

Środki ze sprzedaży uprawnień na wsparcie ciepła

Zwróciła na koniec uwagę na kwestię wsparcia dla energetyki obywatelskiej w zakresie produkcji ciepła. Mikroinstalacje produkujące ciepło ze swej istoty nie współpracują z siecią. Tu możliwe jest tylko wsparcie o charakterze inwestycyjnym. Podobnie jest z przedsięwzięciami termomodernizacyjnymi. - Najlepszym źródłem wsparcia byłoby przeznaczenie środków uzyskanych ze sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych na drodze aukcji właśnie na to wsparcie inwestycyjne dla mikroinstalacji cieplnych i na wsparcie efektywności energetycznej – podsumowała prawniczka.

źródło: Ewa Szekalska, Teraz Środowisko
www.teraz-srodowisko.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej