Polecane publikacje

Polsce może zaszkodzić stopnienie lodu w Arktyce (8869)

2011-03-02

Drukuj

img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Arktyczne lody mogą stopnieć do 2037 roku, wzrośnie poziom morza, miejscowe zwierzęta stracą siedliska, ale ludzie zyskają szlak żeglugowy – wynika z badań, zaprezentowanych w poniedziałek w Warszawie na sesji naukowej "Arktyka w trakcie przemiany".

Jak przypominali uczestniczący w spotkaniu badacze Arktyki, przemiany wokół bieguna północnego zachodzą coraz szybciej i bardzo trudno je prognozować.

"Kilka lat temu, w trakcie prac międzynarodowego panelu klimatycznego IPCC dokonano symulacji, według której lód na powierzchni Morza Arktycznego prawdopodobnie zniknie do roku 2100. Jednak pomiary, dokonane od tamtej pory wskazują, że lodu ubywa szybciej niż przypuszczano. Teraz naukowcy sądzą, że cały lód może się stopić do 2037 r." – powiedziała wiceprzewodnicząca Międzynarodowego Komitetu Badań Arktycznych prof. Naja Mikkelsen z Instytutu Badań Geologicznych Danii i Grenlandii. Podkreśliła, że proces ten stale przyspiesza, ponieważ wraz z malejącą powierzchnią lodu, znika odbijająca promienie słoneczne biel, a ciemny ocean absorbuje energię słoneczną i nagrzewa się, sprzyjając szybszemu topnieniu lodu.

Na zamarzniętej powierzchni oceanu żyje wiele zwierząt - w tym niedźwiedzie polarne, dla których przetrwania lód jest kluczowy; jeśli zniknie, stracą swoje siedliska. Ludzie natomiast, po raz pierwszy w znanej historii będą mogli już pewnie za kilka lat przepłynąć statkiem (innym niż lodołamacz) przez cały Ocean Arktyczny.

Poza tym, jak dodała, topnieje też lód na powierzchni lądu, np. na Grenlandii. To z jednej strony jest korzystne dla ludzi – mogą więcej budować, tworzyć instalacje do wydobycia i przesyłania ropy naftowej itp. Z drugiej jednak strony, środowisko radykalnie się zmieni, co spowoduje daleko idące konsekwencje dla całego świata. Najwyrazistszy przykład to podniesienie się poziomu mórz, które zagrozi wielu nadbrzeżnym siedzibom ludzi, powodując masowe migracje i związane z tym problemy społeczne. Zmiana klimatu przy biegunie północnym związana jest ze zmianą cyrkulacji powietrza. "Już teraz pogoda w Europie robi się bardziej burzowa. Na kontynencie zimy stają się ostatnio mroźniejsze, a z kolei na Grenlandii przeciwnie – prawie nie ma w tym roku śniegu" – tłumaczyła Mikkelsen.

Jak wyjaśniła w rozmowie z PAP, cały proces jest bardzo złożony. "Topnienie lodu w Arktyce nie jest nowością. W dawniejszych czasach takie zjawiska miały miejsce kilkakrotnie i zawsze pokrywa lodowa, zarówno na powierzchni morza, jak i na lądzie, odbudowywała się" – powiedziała Mikkelsen. Wyjaśniła, że niektóre próbki osadów, pobrane z dna Morza Arktycznego, wskazują, że był już w przeszłości okres, kiedy w Arktyce nie było całorocznej pokrywy lodowej.

"Teraz jednak nie wiemy jak ten proces będzie przebiegał. Wpływa na to bardzo wiele czynników, których w przeszłości nie było. Wiele mówi się o ograniczeniu emisji dwutlenku węgla. Zgadzam się, że to ważne, ale to tylko jedna drobna przyczyna zmian klimatycznych, w tym zmian w Arktyce. Ze spalaniem węgla i innych paliw wiąże się np. emisja pyłów, które niesione przez silne strumienie powietrza docierają nad Arktykę i opadają na lód. Lód ciemnieje i bardziej się nagrzewa od słońca, co oczywiście przyspiesza proces topnienia" – powiedziała.

Obserwacje – jak powiedział z kolei przewodniczący Komitetu Badań Polarnych PAN prof. Jacek Jania – wskazują, że nie tylko maleje powierzchnia, ale też grubość pokrywy lodowej w Arktyce, co może przynieść nam jeszcze kolejne zaskakujące przyspieszenie tempa topnienia.

Prof. Jania podkreślił, że związany z topnieniem północnego lodu przybór wód w morzach zagrozi też Polsce. "Nie jesteśmy Holandią, ale wzrost poziomu morza o metr spowoduje i u nas spore straty" – powiedział. Według niego, prognozy wskazują, że jeśli Bałtyk podniesie się o metr, zalane zostaną zwłaszcza tereny w rejonie Trójmiasta i wzdłuż dolnego odcinka Wisły, część Półwyspu Helskiego oraz Mierzei Wiślanej a także nadmorskie obszary nad Zalewem Wiślanym.

"Woda w Bałtyku jest chłodna, więc raczej nieliczni Polacy się kąpią, ale ciepłą, piaszczystą plażę bardzo lubimy. To właśnie te jako pierwsze zaczną znikać pod wodą" – powiedział prof. Jania.


źródło: PAP  Nauka w Polsce, fot. www.sxc.hu
www.naukawpolsce.pap.pl

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej