Polecane publikacje

Najcieplejsze lato stulecia - zapowiedź dalszych zmian (8930)

2010-07-29

Drukuj

dune_sahara_sxcW ostatnich miesiącach na własnej skórze odczuwamy zmiany zachodzące w klimacie Ziemi. Tegoroczne temperatury pobiły rekordy w całej historii obserwacji. Lato uznane zostało za najgorętsze od 1880 roku, natomiast w niektórych rejonach świata temperatury spadły znacznie poniżej średniej wieloletniej. W niedalekiej przyszłości Polska może stać się tropikami, do których teraz tak chętnie jeździmy.

Amerykańska Krajowa Agencja do spraw Oceanów i Atmosfery (ang. NOAA, National Oceanic and Atmospheric Administration) wykonuje klimatyczne pomiary powierzchni Ziemi od 1880 roku. Według jej danych pierwsza połowa br. to najcieplejszy okres w dziejach badań, a od czterech ostatnich miesięcy notuje się kolejne rekordy. Nie są one wynikiem wzmożonej aktywności słońca, która aktualnie pozostaje na niskim poziomie.

Pomiędzy 1 stycznia a 30 czerwca odchylenie od średniej wieloletniej na powierzchni globu (lądów i oceanów) wyniosło 0,68oC. W samym czerwcu było to 16,2C, czyli o 1,22C więcej niż w XX wieku. Podwyższone wskaźniki temperatur zanotowano w wielu regionach globu, m.in. we wschodniej części USA, w Kanadzie, Rosji, północnej Afryce i Arktyce. Ostatni podobny rekord padł w 1998 roku, ale wtedy średnia była o 0,02C mniejsza niż w teraz.

Z pierwszą połową lipca przyszła kolejna fala upałów, zwłaszcza w Europie, południowej Ameryce, w Azji i na wschodzie USA. Jeżeli ten trend się utrzyma, to rok 2010 zapisze się jako najcieplejszy w historii meteorologii. I będzie on niejako uwerturą do dramatu kolejnych zmian. Już w połowie tego wieku średnie temperatury w Europie mogą sięgnąć 40C, a za sto lat – nawet i więcej. Styczeń w Polsce będzie cieplejszy o 5C, a latem zaczną panować tropikalne upały, których namiastkę już teraz odczuwamy.

Z powodu dokuczliwego skwaru cierpią ludzie w wielu miejscach Europy. Wyjątkowa sytuacja jest we Włoszech, gdzie 21 miast objęto najwyższym, trzecim stopniem alarmu. Temperatury już sięgają tam 40C, a według meteorologów ma być jeszcze goręcej. Rzymskie służby medyczne codziennie przyjmują 4300 zgłoszeń o omdleniach na ulicach. Na przegrzanie mocno narażeni są motocykliści, gdyż podczas stania na światłach ich głowy zakryte kaskiem nagrzewają się do niebezpiecznych temperatur. Walcząc z upałem w wielu miastach obrona cywilna rozdaje wodę przechodniom: w metrze, na kolei, czy miejscach najczęściej odwiedzanych przez turystów.

W Grecji w Atenach silne upały spotęgowały zanieczyszczenie powietrza. W rozgrzanym powietrzu szybciej dochodzi do koncentracji cząstek pyłów i gazów, a przede wszystkim ozonu. Jego poziom już kilka razy przekroczył stan alarmowy. Greckie Ministerstwo Środowiska przekonuje, aby zrezygnować z samochodu na rzecz komunikacji miejskiej oraz tankować pojazdy dopiero po zmroku. Sytuacja krytyczna jest do tego stopnia, że przedsiębiorstwa emitujące zanieczyszczenia zostały upomniane o ograniczenie produkcji.

W tak gorących dniach ludzie masowo uruchamiają wentylatory i klimatyzatory. Sieci energetyczne nie nadążają za poborem energii i ulegają przeciążeniu. Za zwiększonym zużyciem energii idzie większe spalanie paliw, pochodzących w większości z surowców kopalnych. Oznacza to większą emisję gazów cieplarnianych, które z kolei przyśpieszają wzrost temperatury.

Kiedy żar leje się z nieba w jednym miejscu, inne jest nękane przez gwałtowne burze. Ulewa, która nadciągnęła w ostatni weekend nad Polskę, siała spustoszenie na południu kraju. Najgorsza sytuacja jest w województwach małopolskim, podlaskim i na Dolnym Śląsku. W tym ostatnim, w gminie Marcinowice ogłoszono alarm przeciwpowodziowy. Silne deszcze wystąpiły również tysiące kilometrów dalej, w Japonii. W ich wyniku życie straciły trzy osoby, a siedem uważa się za zaginione.

Dokuczliwe upały i silne ulewy to nie jedyne ekstremalne zjawiska w ostatnim czasie. Na stacji badawczej Neumayer III na Antarktydzie odnotowano rekordowo niską temperaturę – minus 50,2C. Jest to najniższy dokonany w tym miejscu pomiar od 29 lat – zwykle temperatura jest tu o 20 stopni wyższa. Temperatury znacznie poniżej normy notowano również w Skandynawii, południowych Chinach i północno-zachodnich USA. W Hiszpanii tegoroczny czerwiec był najchłodniejszy od 13 lat.

Gorące lata, charakterystyczne do tej pory dla krajów śródziemnomorskich, zaczną panować również w środkowej Europie. Częściej będziemy obserwować rekordy temperatur. Mogą powstawać nietypowe układy baryczne, załamując dotąd niezmienny przepływ mas powietrza. Trudno oszacować, jak katastrofalne skutki wywołają zaburzenia w wielkiej cyrkulacji oceanicznej. Bardzo prawdopodobne, że obszary pustynne znacznie powiększą swój areał. Odbędzie się to kosztem równikowych lasów deszczowych, które zaczną powoli znikać z powierzchni Ziemi.

Obecnie najlepszym wskaźnikiem wzrostu temperatury ziemskiego globu jest tempo topnienia pokrywy lodowej. W ostatnich trzech latach zanotowano rekordowo małą objętość arktycznego lodu. Według najnowszego raportu NSIDC (National Snow and Ice Data Center) temperatura w maju br. była nawet o 5C wyższa od średniej wieloletniej. Sezon topnienia lodu w ciągu ostatnich 28 lat wydłużył się o 20 dni – powiększająca się powierzchnia wody wokół lądu absorbuje więcej ciepła ze Słońca co sprawia, że wody Oceanu Arktycznego są coraz cieplejsze. Proces ten na zasadzie sprzężenia zwrotnego przyśpiesza tempo topnienia lodowców.

Ostatnie zdjęcia lodowca Rongbuk na Mont Everest wykazały, że w ciągu 86 lat jego głębokość zmalała o 97 m. Za kilka lat zupełnie znikną lodowce z Narodowego Parku Glacier w Montanie i w Ugandzie, kurczy się czapa lodowa Grenlandii i pola lodowe na obrzeżach Antarktydy. W czerwcu tego roku odnotowano historyczny rekord tempa kurczenia się powierzchni lodów Arktyki. Jeżeli tendencja ta się nie zmieni, to już w sierpniu grubość arktycznej pokrywy lodowej może się okazać krytycznie mała..
 

Narodowy Park Glacier w Montanie  niedługo cel jego powstania przestanie istnieć, fot. www.sxc.hu

Rozpad lodowców niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo dla krajów wyspiarskich i terenów nadbrzeżnych położonych w depresyjnych terenach zalewowych. Stopienie się lodów Antarktydy podniesie poziom oceanu światowego o 70 m. Trudno sobie wyobrazić skutki tego zjawiska. Prawdopodobnie do roku 2100 całkowicie lub częściowo przestaną istnieć wyspy Tuvalu, Fidżi, Salomona, Marshall, Papua Nowa Gwinea, Malediwy oraz Antyle Mniejsze. Wyższy poziom wód zaburzy funkcjonowanie wrażliwych morskich ekosystemów, co przyniesie zagładę wielu morskich gatunków zwierząt.
 

Malediwy  jedna z wysp zagrożonych zalaniem, fot. www.sxc.hu

Już dzisiaj obserwujemy początki tego, co czeka naszą planetę w przyszłości, jeżeli temperatura Ziemi będzie nadal wzrastać w tak szybkim tempie. Jeszcze 20 lat temu można było przewidzieć nadejście suszy lub gwałtownych deszczy. Dzisiaj przychodzą niespodziewanie z większą siłą i trwają dłużej. Zmiany klimatu spowodują wzrost liczby ekstremów pogodowych takich jak śnieżyce, huragany, długotrwałe gorące okresy i susze. Tam gdzie zagląda zima, mróz będzie jeszcze większy.

Według ostatniego raportu IPCC sporządzonego w 2007 roku, do końca tego wieku możemy spodziewać się wzrostu średniej temperatury od 1,8 do 4C. Ocieplenie klimatu średnio o 4C na całej kuli ziemskiej może wywołać zmiany w globalnym rozkładzie opadów, co z kolei przyczyni się do kłopotów z wodą w wielu miejscach na Ziemi. Dzięki sezonowości kurczenia się himalajskich lodowców zasilane są największe rzeki Azji: Ganges, Mekong, Indusu i Żółta Rzeka. Zachwianie tego procesu oznaczać będzie katastrofę ekologiczną i gospodarczą dla terenów leżących w dolinach rzecznych.

Gwałtowne zjawiska atmosferyczne w Polsce będą teraz występować coraz powszechniej. „Burze i ulewy nie są w polskim klimacie niczym niezwykłym – to ich częstotliwość i intensywność budzi obawy klimatologów. Te procesy przybierają na sile. Chociaż dokładnie policzyć to będzie można dopiero za wiele lat. Są na świecie miejsca, gdzie ulewy są większe, a ludzie tam mieszkają i nie ma problemu” – uważa dr Witold Lenart, klimatolog z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem niezbędne jest właściwe przygotowania techniczne i zagospodarowanie przestrzeni, aby takie tragedie, jak ostatnia powódź, więcej nie miały miejsca.

Ograniczony dostęp do wody pitnej oraz nękające Ziemię ekstremalne zjawiska pogodowe wywołają susze, głód i epidemie. Wzrost gospodarczy i produkcja rolna zahamują, na globalną skalę ludzie będą migrować w poszukiwaniu lepszych warunków do życia, zaczną się konflikty i walki o malejące zasoby naturalne. Dlatego już teraz należy prowadzić niezbędne działania adaptacjne, równolegle wprowadzając środki ograniczające emisje gazów cieplarnianych.

Państwa rozwinięte, będące największymi emitentami powinny zacząć rzetelną i solidarną współpracę przy wyznaczaniu celów przyszłej polityki klimatycznej. Jedynie jej realizacja zahamuje niebezpieczny trend wzrostów temperatury na powierzchni ziemi. W przeciwnym razie jego skutki dotkną wszystkich mieszkańców Ziemi, jednak najbardziej zagrożone będą kraje biedne, rozwijające się. Ich obywatele zmuszeni będą opuścić swoje domy i zaczną migrować w inne rejony globu. Czy my będziemy wtedy gotowi ich przyjąć? Czy sami będziemy w stanie przystosować się do nadchodzących zmian?

OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.ziemanarozdrozu.pl. www.naukawpolsce.pl. www.gazeta.pl, fot. www.sxc.hu
 

Redakcja ChronmyKlimat.pl zezwala na przedruk tego artykułu, pod warunkiem podania źródła tekstu i zamieszczenia linku do portalu lub podlinkowanego logotypu.

 

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej