Polecane publikacje

Czy warto jeść mięso? (21686)

Konrad Wielądek
2021-02-05

Drukuj
galeria

Gdy słyszymy hasło „przyczyny zmiany klimatu”, większości z nas pojawia się obraz zakorkowanych miast, kominów fabryk, kopalni węgla, a wszystkiemu winny jest dwutlenek węgla. Prawda jest jednak taka, że również hodowla przemysłowa zwierząt pociąga za sobą ogromną degradację środowiska, począwszy od zanieczyszczenia atmosfery, wody i gleby.

Na początek trochę danych

Według raportu ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa z 2006 roku, udział rolnictwa w emisji CO2, utrzymuje się na poziomie 18%. Co warto podkreślić dwutlenek węgla nie jest jedynym gazem cieplarnianym, jakie emituje przemysłowa hodowla zwierząt, jest to także metan, którego potencjał cieplarniany jest większy aż 23 krotnie. Do tych związków dochodzi trzeci, którym jest podtlenek azotu, który używany jest do nawożenia pół uprawnych, by nasza wołowina, wieprzowina i drób miały co jeść. Podtlenek azotu uwalniany jest w ten sposób do gleby, i wraz z wodami podziemnymi wędruje do Bałtyku, a my w okresie wakacyjnym nie możemy z niego korzystać, ponieważ dochodzi do zakwitu sinic, którym w mnożeniu się pomaga właśnie podtlenek azotu.

Zgodnie z wyliczeniami raportu Greenpeace, europejskie zwierzęta z gospodarstw hodowlanych emitują ok. 500 milionów ton CO2 rocznie. Jeżeli dodamy do tego emisje wynikające z produkcji pasz, przekształcania gruntów oraz deforestacji, roczna emisja tylko z hodowli wyniesie aż 700 ton dwutlenku węgla. To 18 razy więcej niż emisja z elektrowni Bełchatów.

Dodatkowo według Banku Światowego, ponad ¼ obszarów lądowych ziemi wykorzystywana jest tylko i wyłącznie na wypasanie bydła, a 1/3 gruntów na uprawy paszy dla zwierząt. Wycinka lasów i zmniejszanie ich areałów w celu zwiększania hodowli bydła, sprawia że zmagazynowany w drzewach węgiel trafia do atmosfery. Trzeba przy tym dodać że hektar lasu wchłania rocznie 250 ton CO2 i produkuje 10 razy więcej tlenu, niż hektar gruntów ornych.

Dieta ma znaczenie

Spożycie mięsa w Polsce stale rośnie. W latach 80 zjadaliśmy średnio 50 kg mięsa rocznie, zaś w 2018 roku było to już 80,2 kg mięsa na osobę. Najistotniejsze w tym wszystkim jest to że osoby kupujące i spożywające duże ilości mięsa, nie zdają sobie sprawy jaki ma to degradujący wpływ na klimat. Jeden stek wołowiny, wymaga 16 razy więcej energii z paliw kopalnych niż posiłek wegański składający się z trzech rodzajów warzyw i ryżu (oczywiście kwestia ryżu pozostaje otwarta i sporna, lecz to temat na inny artykuł). Wyprodukowanie jednego kilograma wołowiny kosztuje nas od 5 do 15 tysięcy litrów wody, to jest 12 kg zboża i soi. Ilość pochłoniętej na cały proces produkcji tego aż 1 kilograma wołowiny, pozwoliła by nam przejechać bez tankowania odległość między Warszawą a Białymstokiem, czy palić w domu 100 watową żarówkę przez 20 dni bez przerwy.

Jeżeli te liczby dalej nie dają nam do myślenia, to wiedzmy że z jednego akra ziemi (czyli powierzchni 200m x 20m) wyhodujemy tylko 110 kg mięsa wołowego, a ziemniaków aż 18 000 kg. Co istotne w wyniku produkcji wołowiny otrzymujemy aż 1/3 mniej ilości białka, niż dostarczyłaby nam żywność roślinna.

Według badań z 2009 roku ustalono, że zmiana diety z mięsnej na wegańską, pozwoliłaby nam zmniejszyć ilość emisji CO2 o 17%, metanu o 24%, a azotu o 21%. Zmniejszylibyśmy nie tylko emisje, ale przywrócilibyśmy naturze zabrane jej tereny, na przykład mokradła które magazynują i oczyszczają wodę, dzięki temu sinic w Bałtyku byśmy już nie doświadczali.

Wpływ na populację

Przemysłowe hodowle zwierząt odgrywają również ważną rolę w powstawaniu i rozprzestrzenianiu się infekcji wirusowych podobnych do trawiącej nas obecnie epidemii COVID-19. Według najnowszych badań epidemiologów z Université de Sherbrooke w Kanadzie, wirus HIV również pojawił się w momencie, gdy wygłodniali żołnierze I wojny światowej, zostali zmuszeni do polowania na szympansy i zaczęli zjadać ich mięso.

To samo tyczy się zwierząt hodowlanych przemysłowo, które przenoszą na ludzi ogromne ilości różnych wirusów, w tym koronawirusów oraz wirusa grypy.

Zastanawiając się również nad sensem dalszego niepohamowanego spożywania mięsa, można także pomyśleć o względach etycznych i zastanowić się w jaki sposób człowiek dokonał swojej eksplozji demograficznej, i jaką przy tym cenę zapłaciły zwierzęta hodowlane. Tu kłaniają się pozycje autorstwa Yuval’a Noah’a Harari-ego i cała historia zdobywania świata przez człowieka.

Biorąc pod uwagę wszystkie powyższe dane, można by się zastanowić nad ograniczeniem konsumpcji mięsa. I przyłożyć większą wagę nie tylko do względów etycznych, które są istotnie ważne, ale przede wszystkim do względów ekologicznych. I skoro potrafimy robić w tygodniu tzw. „słodkie dni” na pączusia, to dlaczego by nie robić jednego dnia mięsnego. Oczywiście wybór należy do każdego z nas, a przejście na dietę wegańską jest kroplą w morzu, lecz pamiętajmy że sukces osiąga się małymi krokami, a czasu jest co raz mniej. Sinice w Bałtyku, brak wody w miastach, brak zim, susze, czy coraz droższe mięso i warzywa w sklepie – to wszystko konsekwencja również zmian klimatu.

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej