Polecane publikacje

Wyzwanie niewiary (12549)

2011-05-30

Drukuj

W ostatnim czasie okazało się, że Unia Europejska po raz kolejny zaskoczyła Polskę swoją polityką, tym razem w sprawie klimatu. Europa dwóch prędkości to termin jak najbardziej właściwy w odniesieniu do Polskiej polityki klimatycznej (Polska występuje w roli ślimaka). Otóż Polska polityki w zakresie klimatu i energii praktycznie nie wypracowała, a decyzje klimatyczno-energetyczne zbyt często zależą od siły i głębokości wiary.  

Europa pokazała twarz urzędnika, który konsekwentnie mówi: naprawdę postanowiliśmy, że do roku 2050 emisje dwutlenku węgla w Europie będą znikome. Z polskiej perspektywy urzędnik ten zawsze był szaleńcem. Przecież Polska na węglu stoi, przecież musimy produkować energię z węgla żeby górnicy mogli fedrować. Co się stanie z naszymi kopalniami? Nie wierzymy w to, że ktoś będzie taki głupi, żeby zrezygnować z taniego węgla na rzecz... no właśnie... nawet nie wiemy czego.

Ten nasz brak wiary nie pozwala nam zobaczyć wysiłku innych krajów, które strategicznie zrezygnowały z węgla już dawno temu. Zadajmy sobie pytanie – czy można wyobrazić sobie Skandynawię bez węgla? (odpowiedź: można) Czy można wyobrazić sobie Francję bez węgla? (odpowiedź: można) Czy można sobie wyobrazić Hiszpanię i Wielką Brytanie bez węgla? (odpowiedź: trudno, ale też można) A zatem: 3 razy Tak: można!!!!! Te kraje poniosły już (lub planują ponieść) ogromne koszty transformacji swoich gospodarek. I chcą konsekwentnie realizować swój plan – do roku 2050 zero emisji.

Tylko, że to nie jest nasz, polski plan. My nie podzielamy tej wizji świata. Nie wierzymy w politykę Kkimatyczną, którą sami żeśmy uchwalili. Ten brak wiary sprawia, że nie potrafimy się skutecznie porozumieć z innymi krajami, które wierzą w tę politykę, ba, nawet mają z nią związane jakieś plany. No i dzisiaj mamy ciekawą sytuację. Europa pierwszej prędkości wsiada właśnie do pociągu “cel 2050”.

Niektórzy kupili bilet już dawno (Skandynawowie i Francuzi), inni pewnie kupią bilet u konduktora (Anglicy i Niemcy). Pociąg powoli rusza, a my stoimy na peronie i krzyczymy: przecież nie tak miało być. Nie zostawimy naszych górników i kopalń, a poza tym nie mamy kasy na bilet. A dobrze ubrany Brukselczyk (nowa narodowość europejska) po angielsku i francusku jednocześnie, stojąc na stopniu odjeżdżającego pociągu powie: "szanowni Państwo, ale przecież myśmy się umówili... "A my, cali w tym węglu, odpowiemy: "ale, ale ... myśmy nie wierzyli, że pociąg odjedzie..."

Brak wiary i wiedzy są kluczem do zrozumienia działań rządu. Zatem jak brzmi obecne europejskie wyznanie wiary, w co wierzy Europa, co ją kręci, dokąd zmierza? Europa wierzy w swoją politykę klimatyczną i konsekwentnie stawia sobie ambitne cele. I można sobie wyobrazić, że jeżeli będzie równie zdecydowana jak obecnie, i że jeżeli reszta świata w ciągu najbliższych lat do jej wysiłków sie przyłączy, to w roku 2050 w Europie nie będzie emisji dwutlenku węgla.

Jeżeli miałbym się zakładać, to dałbym Europie jakieś 60-80% szans na powodzenie. Dlaczego tak dużo? Otóż dlatego, że w sprawie klimatu mamy do czynienia ze zjawiskiem lawiny, kuli śnieżnej. Dosłownie kilka lat temu dwutlenek węgla nie był nawet uznawany za zanieczyszczenie, a dzisiaj jest wrogiem numer jeden. I moim zdaniem nie wynika to jedynie ze strachu przed huraganami, powodziami i innymi plagami, które mogą nas nawiedzić. Otóż trzeba sobie powiedzieć jasno: spalanie rzadkich zasobów, które za kilka lat się wyczerpią jest głupie. Cała ludzkość postępuje głupio i beztrosko spalając zasoby, których już pewnie nigdy nie uda się odbudować (nigdy nie mów nigdy...). To tak, jakby siedzieć sobie w pubie i podpalać papierosa banknotami, wcześniej przeznaczonymi na konsumpcję. Odejście od paliw kopalnych oznacza dla świata stabilność. Za tę stabilność zapłacimy ogromną cenę. Na przykład energia z baterii słonecznych kosztuje około 5-10 razy drożej niż energia z węgla, energia z wiatru kosztuje 2-3 razy drożej, podobnie energia atomowa. Odejście od paliw kopalnych kosztuje i będzie kosztować. A zatem zapytam: czy wierzysz? Czy możliwa jest Europa bez Kadafiego i Gazpromu? Moim osobistym zdaniem będzie nas to dużo kosztować, ale może warto.

Jeżeli w ramach wyznania wiary powiemy: tak, w 2050 możliwe jest praktycznie wyeliminowanie emisji dwutlenku węgla, to od razu trzeba zadać sobie pytanie w jaki sposób. Narzędziami prowadzącymi do osiągnięcia celów będą prawo i ekonomia. Czy można sobie wyobrazić, że za 10–20 lat normy emisji CO2 będą bardzo restrykcyjne? (odpowiedź: można). A jeżeli tak, jeżeli wyobrazimy sobie świat, gdzie wszyscy będą pilnować aby nie wypuszczać dwutlenku węgla do atmosfery i gigantycznym kosztem wybudują elektronie wiatrowe i słoneczne, założą filtry lub zmniejszą konsumpcję, to gdzie wtedy będziemy my, z naszymi kopalniami i elektrowniami węglowymi? Czy będzie nas stać na siedzenie w pubie, dymienie i ostentacyjne podpalanie smrodliwych petów (elektrownie węglowe bez CCS) banknotami studolarowymi (cena uprawnień).

Wierzę, że scenariusz przewidujący drastyczne zmniejszenie emisji dwutlenku węgla jest możliwy. I trzeba jasno sobie powiedzieć – jego realizacja będzie bardzo droga. Jednak niewiara i niezauważanie determinacji innych krajów będzie nas pewnie kosztować jeszcze więcej. Na niewierze i niewiedzy wybudujemy kolejne elektrownie węglowe (nieprzygotowane do CCS) i będziemy bronić naszych koncernów (bo praktycznie tylko one zostały na polskim węglowym rynku) do ostatniej szychty.

Marek Zaborowski

Tekst pochodzi z "Aktualnych informacji dotyczących czystych technologii węglowych" przygotowanych przez Fundację Bellona Polska.

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej