Polecane publikacje

Ustawa o OZE – konflikt interesów (15035)

2012-11-20

Drukuj

Już od momentu przyjęcia dyrektywy 2009/28/WE w 2008 r. (publikacja w 2009 r.) wiadomo było, że jej wdrożenie nie będzie łatwe z powodu nadchodzącego kryzysu gospodarczego w UE oraz konieczności przeprowadzenia głębokich zmian w podejściu do OZE, wywołanej dyrektywą i obiektywnymi uwarunkowaniami.

Nieuchronnie musi się to wiązać z naruszeniem dokonanego w ubiegłej dekadzie podziału interesów w sektorze OZE. W takiej sytuacji nie jest łatwo wprowadzić zmiany, podobnie jak procesu zarządzania nimi. Modyfikacje takie łatwiej wprowadzić, o ile jest silny nadrzędny cel jednoczący i dający szersze korzyści, np. przyjazna OZE polityka klimatyczna lub społeczna, budowana z wykorzystaniem bazy rozproszonych źródeł energii. W Polsce tego brakuje.

Narastających w sektorze OZE podziałów nie tylko nie łagodzono, lecz decydenci wręcz je wykorzystywali. Mówili, że mimo iż zmiany są konieczne, to niczego nie można zrobić w pełnym podziałów środowisku (z powodu „okopywania się" tych, którzy nauczyli się funkcjonować w dotychczasowym systemie wsparcia). Najbardziej skuteczną propozycją gwarantującą brak zmian był apel o wcześniejsze „porozumienie się wewnątrz sektora". Warto dodać, że za brak porozumienia nie zawsze odpowiedzialne były środowiska OZE, lecz polityka państwa w tym obszarze (lub jej brak).

Narastające rozbieżności stanowisk, a potem konflikty, ujawniły się w 2010 r. podczas prac nad Krajowym Planem Działania (KPD) w zakresie odnawialnych źródeł energii – trzeba było podzielić rynek „indykatywnie" na różne rodzaje OZE. Dyskusja wokół KPD pokazała, że rząd tradycyjnie chce wspierać dalsze wykorzystanie biomasy na cele energetyczne, w tym w szczególności współspalanie, choć nie było to w pełni zgodne z duchem, a nawet literą dyrektywy, a także, że duże ambicje wsparte postępującymi wtedy osiągnięciami na rynku ma energetyka wiatrowa. Zwycięsko z walki o wyższe „deklarowane" przez rząd udziały w rynku wyszło współspalanie, ale w tle głównego sporu w KPD w końcu oficjalnie doceniono termiczną energetykę słoneczną – kolektory słoneczne jako wiodącą technologię prosumencką reprezentująca zielone ciepło (i chłód), niewspierane poprzednimi dyrektywami dotyczącymi OZE i rozwijającą się organicznie poza systemem wsparcia w prawie energetycznym.

Szczegółowe podziały i narastające już wtedy konflikty interesów opisano w uproszczonej analizie „Recepty stowarzyszeń branżowych i organizacji na poprawę rządowego projektu KPD" opublikowanej na blogu tematycznym Blog "Odnawialny"1.

Dyskusja nad projektem ustawy o OZE, w której chodzi nie o deklaratywne udziały w rynku, ale o system wsparcia wpływający na faktyczną wielkość rynku (chodzi o około 90 mld zł nowych inwestycji) pokazała duży rozrzut oraz spolaryzowanie stanowisk uczestników rynku OZE, a jednocześnie tworzenie nieoczekiwanych koalicji biznesowych. Konflikty biegną nie tylko w poprzek rodzajów OZE, co jest dominującym tematem w dyskusji nad KPD, lecz dotyczą także wielkości instalacji. Ścierają się ze sobą koncepcje zróżnicowania wsparcia ze względu na moc zainstalowaną oraz podziału na "nowych" i dotychczasowych inwestorów / operatorów, wyrazem czego jest dyskusja nad tzw. prawami nabytymi.

Widoczny też jest naturalny zazwyczaj konflikt między tzw. inwestorami korporacyjnymi – grupami energetycznymi i niezależnymi producentami energii (ang. IPP), ale i tu, na tle wyżej wymienionych podziałów, dochodzi także do nieoczekiwanych koalicji.

Konflikty w środowisku OZE to skutek ograniczonych od góry celów rozwojowych (na 2020 r.), zasobów na wsparcie rozwoju oraz zasad ich podziału, nader często według mało przejrzystych celów politycznych. W powyższej uproszczonej analizie pojawiła się sugestia, że problemów energetyki odnawialnej nie da się rzeczywiście i trwale rozwiązać bez aktywnego włączenia ponadbranżowych środowisk rządowych, samorządowych, organizacji konsumenckich i niezależnych, niekoniecznie branżowych jednostek badawczych. Ale przede wszystkim chodzi o budowę wyspecjalizowanego ośrodka wewnątrz rządu.

Ośrodek powstał – jest nim Departament Energii Odnawialnej w Ministerstwie Gospodarki i ta komórka organizacyjna ministerstwa (i rządu) stworzona dla branży podjęła się trudnego zadania przygotowania, skonsultowania i skoordynowania prac nad projektem ustawy. Zderzyła się jednak z konfliktami wewnątrz branży OZE i ostrymi podziałami interesów resortowych i politycznych w rządzie.

Różnice interesów są czymś naturalnym, a konflikty mogą być twórcze, ale bywają destrukcyjne. Niniejsza analiza obejmuje wąską część problemu, najłatwiej trafiającą do uczestników rynku – dotyczy zróżnicowania intensywności wsparcia dla produkcji energii elektrycznej z OZE oraz uproszczeń administracyjnych dla mniejszych instalacji. Dyskusje obejmują zwłaszcza tę pierwszą kwestię. Mamy do czynienia ze "zniuansowaną" niewymiernością kosztów i korzyści zewnętrznych, typowym problemem ekonomicznym, którego wyrazem stała się walka o tzw. współczynniki korekcyjne i wysokość stałych taryf typu FiT.


Analiza rynku zielonej energii elektrycznej w 2011 r. (obroty rzędu 5,5 mld zł) oraz podział na obecnych producentów, których przychody po wejściu w życie ustawy o OZE będą niższe lub wyższe, pokazuje, że projekt ustawy o OZE nie zyska silnego poparcia. Na rysunku 1 przedstawiono graficznie, w syntetycznej postaci, podział instrumentów wsparcia, jakie proponuje ustawa o OZE z podziałem na wielkość instalacji, rodzaj OZE oraz typ technologii2. Paradoks, że w takim ujęciu docelowego wsparcia rynku OZE jest więcej wygranych niż przegranych. Co zatem przeszkadza w poparciu dla ustawy, co rodzi konflikty? Wydaje się, że problem bierze się ze słusznego gospodarczo przesunięcia celów ustawy do przodu – uwzględnienia kosztów w całym okresie do 2020 r., a nie krótkookresowo, i uwzględnienia czynników społecznych wychodzących poza interes branży OZE.

Wysokość taryf FiT i porównanie z maksymalnym dotychczasowym wsparciem, czyli 45-48 gr/kWh, oraz uwzględnienie, które współczynniki korekcyjne są wyższe od obecnej jednolitej dla wszystkich OZE wartości (równej 1), pokazują wprost, kto zyskuje i traci. Technologie, które tracą, są zaznaczone czerwoną ramką.

rys1 ieoRys. 1 Odbiorcy głównych instrumentów wsparcia w projekcie ustawy o OZE (źródło: opracowanie własne IEO)

Jednak siła argumentacji i skuteczność lobbingu nie wynika z arytmetyki wewnątrz grupy 1500 graczy – niekoniecznie niezależnych – na rynku. Liczy się ich siła ekonomiczna. Około 90 proc. aktualnych obrotów, a w zyskach znacznie więcej, generują ci producenci i te technologie OZE, które mniej lub bardziej stracą. To współspalanie, duże farmy wiatrowe, duża zamortyzowana i niemodernizowana energetyka wodna oraz największe instalacje biomasowe oraz jeden z segmentów tradycyjnego biogazu – z osadów ściekowych. Po drugiej stronie tych, w pewnym zakresie obecnych na rynku graczy (10 proc. rynku), są biogaz rolniczy, lokalne instalacje CHP na biomasę oraz mała energetyka wiatrowa, fotowoltaika czy wciąż niezrealizowane morskie farmy wiatrowe. Sektor OZE potrzebuje nowych graczy, niezależnych producentów energii i prosumentów – tego, czego nie ma lub jest za mało na zbyt skostniałym rynku.

Duża ilość nowych graczy, którzy zajmą też część przynależną mniej dzisiaj efektywnym obecnym technologiom OZE, zapewnić ma wprowadzenie wsparcia dla mikroinstalacji do 40 kW mocy oraz stałych taryf na energię z instalacji o mocy do maksimum 200 kW. Ten zapowiadający się miniprzełom energetyczny nie jest głośno kwestionowany, ale ma wielu przeciwników z branży OZE i z tzw. energetyki korporacyjnej. Warto zwrócić uwagę, że sektor zielonego ciepła nie jest istotnym beneficjentem, głównie z powodu całkowitego wyeliminowania z ostatniej wersji ustawy (4.10.2012) proponowanych w poprzedniej wersji projektu instrumentów podatkowych (VAT). Mamy w Polsce za mało małych źródeł OZE do produkcji energii elektrycznej oraz ciepła i ten dotychczas zdominowany przez dużych segment wymaga ochrony i aktywnego wsparcia, by razem z obecnymi na rynku źródłami OZE mógł stawić czoło energetyce konwencjonalnej, w tym węglowej i jądrowej, które ciągle mają silne oparcie w bieżącej polityce rządu.

Warto pamiętać, że wspólnym interesem wszystkich uczestników rynku OZE byłoby wykazanie większego i nowocześniejszego niż w KPD potencjału rynkowego, uzyskanie w krótkim czasie konkurencyjności przewyższającej energetykę konwencjonalną oraz, w ślad za tym, podniesienie celu minimalnego udziału energii z OZE w bilansie energetycznym Polski w 2020 roku oraz celu na energię elektryczną z OZE w tzw. rozporządzeniu kwotowym. Znacznie bardziej twórcza byłaby rywalizacja i zdrowy konflikt z energetyką tradycyjną. Paradoksalnie w tej walce nie tyle chodzi o wysokość współczynników korekcyjnych, co o sprzyjający i sektorowi OZE, i prosumentom, i konsumentom model rynku energii w Polsce.

 

Przypisy:
1. Blog "Odnawialny": www.odnawialny.blogspot.com
2. Niektóre przedziały wsparcia w przedstawionej matrycy są iluzoryczne (np. mikrogeneracja oparta na biomasie, czy kogeneracja oparta na geotermii) i nie wszystkie dadzą widoczne na rynku efekty do 2020 r., ale nie jest to przedmiotem artykułu.

 

Grzegorz Wiśniewski
Instytut Energetyki Odnawialnej



Artykuł pochodzi z "Biuletynu Klimatycznego" nr 29-31, wydawanego przez Instytut na rzecz Ekorozwoju oraz Polski Klub Ekologiczny Okręg Mazowiecki. Biuletyn jest redagowany we współpracy z członkami Koalicji Klimatycznej – grupą pozarządowych organizacji ekologicznych.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej