Polecane publikacje

Tańsze ogrzewanie dzięki biogazowni (15835)

2013-06-24

Drukuj

Biogazownia rolnicza w Nacławiu (powiat koszaliński) może uchodzić za wzorcową. Po pierwsze, dzięki niej gnojowica z chlewni w tej miejscowości nie trafia już na pola. Po drugie, nacławska biogazownia ogrzewa nie tylko szkołę, ale także bloki w Nacławiu, w dodatku dużo taniej niż kotłownia węglowa, która je wcześniej ogrzewała. Po trzecie jest mało uciążliwa dla otoczenia. A to jeszcze nie wszystko.

Jeszcze kilka lat temu Nacław zmagał się z tym samym problemem, z którym zmagały się inne miejscowości, gdzie funkcjonowały duże fermy świń. Jego mieszkańcom życie zatruwał fetor świńskiej gnojowicy i to nie tylko wtedy, gdy była ona wylewana na pola jako nawóz, bo jeszcze niedawno, przed wywiezieniem na pola, można ją było przechowywać w otwartych zbiornikach (dziś muszą one być szczelnie zamknięte).

Wszystko się zmieniło, gdy właściciel fermy w Nacławiu, firma Poldanor (należąca do duńskiej grupy AXZON, której właścicielami jest grupa kilkudziesięciu duńskich farmerów), wybudował przy niej biogazownię. Niewielką, bo o mocy 0,6 MW, ale za to bardzo nowoczesną. Instalacja ruszyła w 2010 roku. Wykorzystuje do produkcji biogazu gnojowicę z sąsiedniej chlewni oraz kiszonkę z kukurydzy. Gnojowicę trzyma się w tej biogazowni w szczelnym, przykrytym specjalną membraną zbiorniku, tak samo jak poferment. Zbiornik na masę pofermentacyjną jest bardzo duży, ma pojemność 10 tys. metrów sześciennych. Dzięki temu, poferment może w nim "leżakować" tyle, ile potrzeba, żeby do końca się "odgazował" i żeby zakończył się w nim proces fermentacji.

To o tyle ważne, że jeśli zachowa się odpowiedni okres "retencji" pofermentu (przy stosowaniu jako surowca kiszonki z kukurydzy wynosi on nawet 50-60 dni), to wtedy jego zapach staje się dużo mniej intensywny. To ma duże znaczenie, bo poferment także służy jako nawóz. Gdy Poldanor starał się o dotację unijną na budowę biogazowni w Nacławiu, zapewniał we wniosku, że gnojowica po przejściu przez tę instalację straci 80 proc. swych "właściwości odorowych". Postanowiłem sprawdzić, czy z tego się wywiązał, wąchając poferment z nacławskiej biogazowni. Wrażenia? Lekko jeszcze zalatuje gnojówką, ale to jest bez porównania słabszy i mniej przykry zapach niż surowej świńskiej gnojowicy. Jest więc też od niej dużo mniej dokuczliwy, gdy nawozi się nim pola. To dlatego tam, gdzie Poldanor wybudował przy swych fermach biogazownie, mieszkańcy przestali się na nie skarżyć.

W tym miejscu trzeba dodać, że poferment nie tylko dużo mniej śmierdzi, ale jest także bezpieczniejszy, bo podczas przeróbki w biogazowni pod wpływem wysokiej temperatury giną zawarte w gnojowicy patogeny. Co również warte wzmianki, poferment, choć bezpieczniejszy, musi być przed wywiezieniem go na pola dokładnie przebadany m.in. na obecność salmonelli (w przypadku gnojowicy tego się nie robi, co jest paradoksem).

Dzięki wyżej opisanym rozwiązaniom, biogazownia w Nacławiu jest mało uciążliwa dla otoczenia. Wprawdzie gdy byłem w niej, czasami czuć było na jej terenie nieprzyjemny zapach, ale pochodził on z pobliskiej chlewni, bo akurat z jej strony wiał wiatr.

Nacławska instalacja ma więcej atutów. Zaopatruje ona w prąd i energię cieplną sąsiednią chlewnię, a oprócz tego dostarcza ciepło do szkoły i siedmiu bloków w Nacławiu, w których mieszkają 72 rodziny. Te bloki wcześniej korzystały ze starej, wyeksploatowanej kotłowni węglowej, przez co nie dość, że ich lokatorzy dużo płacili za ogrzewanie, to jeszcze zimą mieli niedogrzane mieszkania. Stali więc przed wyborem: albo ponosząc duże koszty, zrobią kapitalny remont tej kotłowni albo podłączą się do biogazowni Poldanoru. Wybrali to drugie, bo biogazownia zaoferowała im dużo niższą cenę za ciepło, niż ta, jaką płacili dotychczas - około 20 zł za gigadżul. Dla porównania: to 2,5-krotnie mniej niż w blokach z kotłowniami na gaz ziemny w jednym z okolicznych miast. – Jeden z lokatorów bloków w Nacławiu mówił mi, że teraz płaci za ogrzewanie o 100 zł miesięcznie mniej – opowiada Piotr Karwat, kierownik ds. produkcji w Poldanorze.

Kolejna korzyść to czystsze powietrze w Nacławiu. Biogazownia, jak już napisałem, zastąpiła w tej miejscowości kotłownię węglową, która przez efekt tzw. niskiej emisji podtruwała Nacław rakotwórczymi pyłami, dwutlenkiem siarki i tlenkami azotu.

Szkoda tylko, że w tym roku, przez drastyczny spadek cen zielonych certyfikatów i brak ustawy o odnawialnych źródłach energii nacławska biogazownia, podobnie jak inne biogazowe instalacje Poldanoru, musiała zmniejszyć produkcję.

Jacek Krzemiński


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej