Polecane publikacje

Poferment przerobią na opał lub na suchy nawóz (16288)

2013-10-09

Drukuj

suszarnia-pofermentu-agrikomp11 września ruszyła biogazownia rolnicza przy zakładach mięsnych ZUH Wojciechowski koło Opoczna. Na biogaz przetworzy ona m.in. odpady poubojowe z tych zakładów, za których utylizację firma musiała dotąd słono płacić. Odpad z produkcji biogazu, czyli tzw. poferment, ma być tam w większości suszony i przerabiany na pelet, który będzie sprzedawany jako opał lub suchy, prawie bezwonny nawóz. To pionierska w Polsce metoda.

Zakłady ZUH Wojciechowski w Sobawinach koło Opoczna to jedna z największych fabryk mięsa w centralnej Polsce. Skupuje ona trzodę i bydło, prowadzi ubój, produkuje i przetwarza mięso, wyrabia wędliny i je dystrybuuje. Odpady poubojowe musiała oddawać dotąd do utylizacji wyspecjalizowanej w tym zewnętrznej firmie, sporo jej za to płacąc (do niedawna nawet pół miliona złotych rocznie). W spółce ZUH Wojciechowski zrodził się więc pomysł, żeby przy fabryce wybudować niewielką biogazownię, która przerobi odpady z zakładu na biogaz. Firmie udało się zdobyć unijną dotację na ten cel.

Instalacja, której moc elektryczna to 0,5 MW, a cieplna – 0,7 MW, ruszyła 11 września 2013 r. Przedsięwzięcie jest tak skonstruowane, że – według zapewnień jego menedżera - będzie rentowne nawet w obecnych bardzo trudnych dla biogazowni rolniczych warunkach rynkowych. Po pierwsze dzięki temu, że biogazownia w Sobawinach będzie korzystać wyłącznie z własnych surowców: kiszonek kukurydzy ze swoich upraw (należących do właściciela firmy ZUH Wojciechowski, który kupił i wydzierżawił na ten cel łącznie 200 hektarów pól) oraz odpadów poubojowych z fabryki mięsa Wojciechowski. Po drugie prąd wytwarzany przez biogazownię będzie zużywany właśnie przez tę fabrykę, obniżając jej koszty, zaś ciepło produkowane w biogazowej instalacji ma służyć m.in. do suszenia większości odpadu z produkcji biogazu, czyli tzw. pofermentu. Po odwodnieniu w specjalnych prasach i osuszeniu będzie on przerabiany na pelet, służący jako opał dla ciepłowni i elektrociepłowni na biomasę lub jako suchy, prawie bezwonny nawóz. Dzięki takim rozwiązaniom cała instalacja będzie bezodpadowa.

Linia do produkcji peletu przy sobawińskiej biogazowni ma powstać do czerwca przyszłego roku. Wtedy też zapadnie decyzja, czy pelet sprzedawać jako opał czy nawóz. Zainteresowani nim jako opałem powinni się znaleźć, jeśli weźmie się pod uwagę m.in. fakt, że w Polsce od lat wytwarza się z organicznej części odpadów komunalnych tzw. paliwo alternatywne, wykorzystywane do produkcji energii w cementowniach.

Suszenie i przerabianie pofermentu na pelet to rozwiązanie już z powodzeniem wdrożone m.in. w Niemczech i Czechach. Jest godne zauważenia m.in. dlatego, że zarówno w warunkach polskich, jak i niemieckich, zagospodarowanie pofermentu bywa bardzo problematyczne. Zazwyczaj stosuje się go jako tzw. mokry nawóz, ale w większej biogazowni (o mocy 1-2 MW) powstaje tyle masy pofermentacyjnej, że potrzeba setek hektarów gruntów rolnych, by ją w ten sposób zagospodarować. Tak wykorzystywany poferment trzeba bowiem odpowiednio glebie dawkować, ani za dużo, ani za często. To właśnie z tego powodu masę pofermentacyjną z niemieckich biogazowni zaczęto ostatnio wywozić do Polski. Należy też wziąć pod uwagę fakt, że poferment powstaje w biogazowni każdego dnia, a według przepisów nie można go wywozić na pola jako nawóz przez cały rok. Zakazane jest robienie tego zimą (taki zakaz został wprowadzony po to, żeby gnojowica, obornik czy poferment wywieziony w zimowych miesiącach na pola nie spłynął z nich wiosną, razem z roztapiającym się śniegiem, do strumieni, jezior i rzek).

Po drugie poferment nie jest bezzapachowy i dlatego nawożenie nim pól budzi w naszym kraju protesty. Lokalne społeczności odbierają to często jako bardziej uciążliwe niż samo funkcjonowanie biogazowni. Szczególnie, że zdarza się, zwłaszcza wtedy, gdy biogazownia jest niewłaściwie zaprojektowana i eksploatowana, że poferment śmierdzi - wprawdzie mniej intensywnie niż gnojowica czy obornik, ale jednak śmierdzi. Sposobem na to jest wstrzykiwanie pofermentu do gleby zamiast wylewania go na nią lub przeorywanie pola zaraz po nawiezieniu. Nie każdy jednak to robi. Suszenie pofermentu i przetwarzanie go na suchy nawóz o słabym, niedokuczliwym zapachu (tak jak w przypadku zastosowania polskiej, innowacyjnej technologii Electra) lub na opał wydaje się więc świetnym rozwiązaniem.

Biogazownia rolnicza w Sobawinach ma produkować 4 tys. megawatogodzin (MWh) prądu rocznie. Zużywać na swoje potrzeby będzie wielokrotnie mniej energii, m.in. dzięki temu, że odzyskiwać będzie ciepło pochodzące z chłodzenia silników i ze spalin. Dzięki takim rozwiązaniom, ta biogazownia, podobnie jak i inne tego typu obiekty, jest dużo bardziej efektywna energetycznie od klasycznych elektrowni węglowych.

Jacek Krzemiński


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej