Polecane publikacje

PiS chce referendum ws. pakietu energetyczno-klimatycznego. Dziś decyzja w tej sprawie (14453)

2012-06-13

Drukuj

Prawo i Sprawiedliwość chce, by Polacy wypowiedzieli się, czy chcą renegocjacji unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego, który wejdzie w życie 1 stycznia 2013 roku. Dziś tą propozycją zajmie się Sejm. "Nie ma szans, by projekt zyskał polityczne poparcie" – uważa Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju. "Nawet jeśli tak by się stało, frekwencja będzie bardzo niska".

Wniosek o referendum w sprawie renegocjacji pakietu energetycznego posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli do Sejmu pod koniec kwietnia.

"Jesteśmy państwem demokratycznym. Każda grupa może starać się o referendum i to jest jej niezbywalne prawo. Nie ma szans według mnie w obecnym parlamencie, żeby takie referendum mogło uzyskać polityczne poparcie" – prognozuje dr Andrzej Kassenberg.

Aby zarządzić referendum potrzebna jest bezwzględna większość głosów, przy czym głosowanie musi odbyć się w obecności co najmniej połowy liczby posłów.

"Nawet jak uzyska polityczne poparcie, byłoby to bardzo trudne referendum ze względu na to, jak wyjaśnić bardzo skomplikowane sprawy związane z polityką klimatyczną, z przechowywaniem CO2 w głębokich warstwach geologicznych zwykłemu, szaremu obywatelowi" – uważa ekspert.

Pomysłodawcy projektu chcą, by Polacy w referendum odpowiedzieli na dwa pytania. W pierwszym zapytają, czy "zgodnie z wynegocjowanym przez rząd PO-PSL pakietem klimatyczno-energetycznym, Polacy są za podziemnym składowaniem CO2 przy kosztach dochodzących do 100 euro za tonę, co musi skutkować wzrostem cen energii i może blokować nasze rodzime zasoby energetyczne jak węgiel kamienny, węgiel brunatny, gaz łupkowy i unikatowe zasoby geotermalne, uzależniając równocześnie Polskę od obcych technologii i obcych źródeł energii?"

Natomiast w drugim Polacy mieliby odpowiedzieć, czy są "zwolennikami tego, aby wbrew ratyfikowanej przez Polskę Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu i ratyfikowanemu Protokołowi z Kioto nie wykorzystywać polskich lasów państwowych do pochłaniania CO2, co eliminuje polskie szanse na obniżenie cen energii, obniża rangę gospodarczą polskich lasów państwowych, stymuluje bezrobocie w terenach przemysłowych oraz wiejskich i jest sprzeczne z ochroną bioróżnorodności?"

"Podejrzewam, że w większości obywatele nie chcieliby wziąć w tym udziału, bo by nie bardzo rozumieli, co to jest. Wydaje się, że to z tego punktu widzenia, to referendum miałoby bardzo niską frekwencję" – ocenia Kassenberg.

Zdaniem eksperta, nawet jeśli okazałoby się, że pomysł referendum jednak przejdzie i Polacy opowiedzą się za zmianami, w sensie prawnym na forum unijnym niewiele to może zmienić.

"To państwa muszą wystąpić o renegocjacje do Komisji Europejskiej, a tylko Komisja Europejska ma możliwość podjęcia procedury legislacyjnej. Więc trudno sobie wyobrazić, żeby Komisja Europejska podjęła taką procedurę, kiedy do tej pory właściwie się to nie zdarzyło" – wyjaśnia Andrzej Kassenberg. "Innymi słowy, jest to prawo, można z niego skorzystać, natomiast szanse na to są żadne".

To już kolejne podejście posłów PiS do zmiany pakietu energetyczno-klimatycznego UE. W marcu Sejm odrzucił projekt uchwały, która wzywa rząd do renegocjacji dokumentu. Jan Szyszko, były minister środowiska, obecny poseł PiS argumentuje, że pakiet w obecnej formie jest szkodliwy dla polskiej gospodarki. Może doprowadzić nie tylko do niebotycznego wzrostu cen energii, ale również do blokady polskich zasobów energetycznych.

Według eksperta z Instytutu na rzecz Ekorozwoju, ogólny pogląd na pakiet klimatyczno-energetyczny jest w Polsce wypaczony.

"Traktuje się to w dużej części jako zagrożenie dla polskiej gospodarki, dla przemysłu węglowego, dla przemysłu energetycznego, natomiast nie patrzy się na to z punktu widzenia przyszłości, tego, co będzie za 20-30 lat. I to wydaje się podstawowym problemem" – wyjaśnia Kassenberg.

Zgodnie z założeniami pakietu państwa członkowskie muszą ograniczyć emisję CO2 o 20 proc. do 2020 roku, co dla polskiej gospodarki, opartej głównie na węglu, będzie szczególnie trudnym wyzwaniem. Analizy Krajowej Izby Gospodarczej wskazują, że spadek PKB w Polsce będzie trzykrotnie większy niż średnio w Unii Europejskiej. Za trzy lata polscy przedsiębiorcy będą płacić rocznie 5 mld zł więcej z tytułu działań wdrożonych w ramach pakietu, natomiast w ciągu następnych 15 lat koszty te wzrosną do 13 mld zł rocznie.

W opinii Andrzej Kassenberga, Polska powinna to wykorzystać jako argument w dyskusji z Brukselą.

"Powinniśmy mówić: mamy pakiet, chcemy go realizować, ale on jest zbyt trudny dla nas, bo u nas udział węgla w produkcji energii elektrycznej stanowi blisko 90 proc. W związku z tym musimy mieć pieniądze na restrukturyzację, na zmiany, na unowocześnienie, na innowacyjne podejście" – podkreśla ekspert.

To szczególnie ważne w kontekście negocjowanej właśnie nowej perspektywy finansowej na lata 2014-2020.

"Mówi się o tym, że znaczące środki powinny pójść na niskoemisyjną gospodarkę. A gdzie te pieniądze powinny pójść? Przede wszystkim do państwa, która ma najwyższe nawęglenie gospodarki, w związku z tym to powinien być nasz argument" – podpowiada dr Andrzej Kassenberg.

 

źródło:©Newseria
www.newseria.pl

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej