Polecane publikacje

Mieszkańcy Miami doskonale wiedzą o zmianach klimatycznych (17440)

2014-07-09

Drukuj
galeria

South Beach flood, photo by maxstrz, CC, BY-NC

Politycy zaprzeczający istnieniu globalnego ocieplenia powinni odwiedzić Florydę, gdzie zmiany w klimacie są aż nazbyt widoczne.

Pod bezchmurnym niebem rozpościera się tafla wody. Kobieta próbuje prowadzić motorower na podtopionym rogu Miami Beach, znanej wszystkim mieszkańcom ikony tego słynnego półwyspu, gdzie wchłonięcie drogi zwanej Ocean Drive przez morze, zdaje się być bardziej prawdopodobne niż kiedykolwiek.

Poniższe zdjęcie, zawarte w opublikowanej ostatnio przez Biały Dom Narodowej Ocenie Klimatu (National Climate Assessment), doskonale ilustruje zagrożenie miast nadbrzeżnych.

Warty wspomnienia jest fakt, iż przyczyną powodzi nie były, jak to zwykle bywa, ulewne deszcze, lecz nadzwyczaj wysokie pływy syzygijne. Podtopienia spowodowane pływami są nie tylko czymś zupełnie nowym, ale również przerażającym. Mieszkańcy Miami Beach nie potrzebowaliby Narodowej Oceny Klimatu, by zauważyć, że nisko położona południowa Floryda jest „szczególnie narażona na wzrost poziomu morza”. Miami właśnie zdążyło już wydać ponad 206 mln dolarów na restrukturyzację systemu kanalizacyjnego.

6 maja, dzień po opublikowaniu raportu o zmianach klimatycznych przez Biały Dom, władze okręgowe Miami-Dade uchwaliły ustawę wzywającą planistów do uwzględniania podnoszącego się poziomu morza. Podobne działania wykonały lokalne władze 4 innych okręgów południowej Florydy. Praktycznie wszystkich tamtejszych mieszkańców dręczą obawy o zmianach klimatycznych – jednocześnie abstrakcyjne i aż nazbyt realne.

Wychowałem się z Nolanem w jednym z najbardziej zagrożonych miejsc południowej Florydy, miasteczku Key West. Oba nasze rodzinne domy zostały zalane przez huragan Wilma w 2005. Była to pierwsza tego typu powódź w moim życiu. Wilma była ostatnim z 8 niszczycielskich huraganów, które wyrządziły ogromne szkody na terenie całej Florydy w ciągu zaledwie 13 miesięcy. Po tych następujących jeden po drugim katastrofalnych sezonach, rozmowy dotyczące globalnego ocieplenia nasiliły się. Od tamtego czasu na szczęście żaden huragan nie uderzył w wybrzeże Florydy, a powszechne dyskusje dotyczące zmiany klimatu z czasem przycichły.

Nie znikły za to bardziej namacalne następstwa: koszty ubezpieczenia domu wzrosły, ponieważ firmy ubezpieczeniowe zdecydowanie uznają realność zmian klimatycznych. W tym przypadku problemem staje się inwestycja będącą spełnieniem „amerykańskiego snu”, mianowicie wybudowanie domu – bardzo prawdopodobne jest, że dom ten nie ostanie się, lub po 30 latach będzie na tyle zniszczony, że niewarte będzie przekazywanie go potomkom.

Podnoszenie się poziomu wód zagraża zasobom wody pitnej, gruntom ornym, a także głównej atrakcji turystycznej, jaką są plaże. Mimo tych problemów, wiele osób zapomina o długoterminowym ryzyku, w każdym razie do momentu, gdy dokument taki jak Narodowa Ocena Klimatu uświadamia im skalę zagrożenia. Jednak w czasie, gdy lokalne władze starają się zapobiec katastrofie oraz znaleźć rozwiązanie, oddaleni od Florydy politycy nie zaprzątają sobie tym głowy. Realność zmiany klimatu stała się polityczną kwestią sporną nie tylko na poziomie krajowym, ale też lokalnym - w stolicy stanu, Tallahassee, republikański gubernator Rick Scott zablokował wszelkie działania usiłujące zaradzić problemowi.

W Waszyngtonie, republikański senator Marco Rubio wyłania się jako lider sceptyków zaprzeczających, że to człowiek jest odpowiedzialny za zmiany klimatyczne. Potencjalny kandydat na prezydenta w 2016 roku zakwestionował autorytet naukowców: „Niektórzy z tych ludzi przepowiadali nową epokę lodowcową w latach 70-tych. Wyobraźcie sobie, co by było, gdybyśmy potraktowali tę groźbę poważnie.”

Rubio nie cieszy się szczególną popularnością w okolicach Miami. Jednak i tak wielu mieszkańców miasta żywi cichą nadzieję, żeby ma on jednak rację. Nadzieja nie powstrzyma jednak podnoszenia się poziomu morza. „Zmiany klimatyczne istnieją”, stwierdza Nolan. „Już tutaj są”. Dla wszystkich spacerujących wzdłuż południowej plaży w czasie wysokiego przypływu jest to oczywiste.

 

Autorem artykułu jest Maciej Wiatrak (na podstawie theguardian.com).

 

 

źródło: Ziemia na Rozdrożu
ziemianarozdrozu.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej