Polecane publikacje

Jak zaprojektować nowe porozumienie klimatyczne? (16480)

2013-11-20

Drukuj

Po spotkaniu w Warszawie nie oczekujemy przełomowych rozstrzygnięć. To przede wszystkim szczyt techniczny, który ma położyć podwaliny pod globalny pakt na rzecz radzenia sobie ze zmianami klimatu po roku 2020. Taki nowy układ powinien obejmować powszechne konkretne zobowiązania dotyczące dopuszczalnego poziomu emisji poszczególnych stron, a także zobowiązania w dziedzinie finansowania pomocy rozwojowej dla krajów najbardziej potrzebujących.

Warunkiem powodzenia tego planu jest odejście od dotychczasowej ''architektury'' protokołu z Kioto. Zero-jedynkowy podział na kraje rozwinięte, które mają redukować emisje i płacić, i kraje rozwijające się, które mają być beneficjentami pomocy, nie odpowiada obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej na świecie. Jest też kontr produktywny, jeśli idzie o postęp negocjacyjny, bo z góry przypisuje określone role i utwardza stanowiska negocjatorów.

Ostatnie lata dowiodły, że protokół z Kioto jest nieskutecznym instrumentem, niezdolnym do realizacji celów, do których został powołany. Globalna emisja CO2 wciąż rośnie i z roku na rok osiąga rekordowe poziomy — głównie za sprawą krajów, które są wolne od zobowiązań redukcyjnych.

W takich warunkach utrzymanie celu +2°C wydaje się całkowicie iluzoryczne. Praktyczną drogą wyjścia z tego kryzysu byłoby oparcie nowego porozumienia na zupełnie nowych podstawach. Ich fundamentem powinny być szacunki naukowe dotyczące ''ogólnoświatowego budżetu węglowego''. IPCC mówi, że rozsądny całkowity globalny budżet węglowy pozwalający na utrzymanie się w granicach +2°C to ok. 3600 mld t CO2.

Mniej więcej połowę tego budżetu ludzkość już wykorzystała od czasu rozpoczęcia rewolucji przemysłowej. Teraz — jeśli chcemy uniknąć ryzyka przekroczenia granicy +2°C — cała światowa cywilizacja powinna się zmieścić w pozostałym limicie, czyli nie powinna wyemitować łącznie więcej niż 1800 mld t CO2. I właśnie tego powinny dotyczyć negocjacje — jak podzielić tę pulę. Kto ile jeszcze może wyemitować, kiedy i na jakich warunkach? W określeniu podziału puli powinno wziąć się pod uwagę także kwestię tzw. equity, czyli, w uproszczeniu, odpowiedzialności za emisje historyczne.

Tymczasem dotychczasowe negocjacje, również te w Warszawie, obracają się wokół sporów o cele redukcyjne wyrażone w punktach procentowych — często w odniesieniu do niejasnych poziomów bazowych. To ślepa uliczka. Takie podejście nigdy nie doprowadzi do rzeczywistego rozwiązania problemu kryzysu klimatycznego. Ani w Warszawie, ani w Paryżu, ani nawet na COP49, w którym być może będą uczestniczyć nasze dzieci.

 

Mirosław Sobolewski

 

 

Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej