Polecane publikacje

Czy Polska powinna obawiać się nowych celów redukcyjnych Unii? (12642)

2011-06-14

Drukuj
img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Nowa rezolucja przyjęta przez Komisję Środowiskową Parlamentu Europejskiego 19 maja br. wzywa do zwiększenia celów redukcyjnych Unii z 20 do 30 proc. do końca 2020 roku, względem emisji z roku 1990. Posłowie tłumaczą, że przyniesie to wiele korzyści ekonomicznych członkom UE, m.in. 6 mln nowych miejsc pracy. Jednak dla polskiej gospodarki zwiększenie redukcji emisji może okazać się bardzo trudnym zadaniem. 
Jednym z podstawowych celów Wspólnoty w walce ze zmianami klimatycznymi jest zatrzymanie wzrostu globalnej temperatury na poziomie 2 st. C. Ma to zostać osiągnięte głównie dzięki znacznej redukcji emisji dwutlenku węgla – początkowo ustalono, że emisje będą mniejsze o 20 proc. do końca 2020 roku względem roku bazowego 1990.

Teraz poprzeczka może się znacznie podnieść, gdyż Komisja Środowiskowa PE zamierza zwiększyć cel na 2020 rok z 20 do 30 proc. Ma on zostać zatwierdzony jeszcze przed końcem tego roku.

Unia chce go osiągnąć dzięki inwestycjom w odnawialne źródła energii i rozwijaniu efektywności energetycznej. Potrzebne może się okazać również odpowiednie dostosowanie systemu handlu emisjami (ETS), do tej pory głównego narzędzia działań redukcyjnych Unii. Zmiany mogą być korzystne dla europejskiej gospodarki – przewiduje się m.in. powstanie 6 mln nowych miejsc pracy.

Podstawą polityki klimatycznej Unii Europejskiej jest tzw. pakiet energetyczno-klimatyczny 3x20% w horyzoncie 2020 roku, czyli redukcja emisji gazów cieplarnianych, wzrost produkcji energii ze źródeł odnawialnych oraz poprawa efektywności energetycznej. Jeszcze dalej idzie niewiążący (na razie) plan działań długoterminowych, czyli „Mapa drogowa w kierunku gospodarki niskoemisyjnej w 2050 roku", zaprezentowana przez Komisję Europejską 8 marca br. Przewiduje ona m.in. olbrzymie inwestycje w zielone technologie – 270 mld euro rocznie w okresie 2010-2050.

Plan działań o długim horyzoncie czasowym może umożliwić rozwój innowacyjnych technologii, poprawić warunki życia obywateli i konkurencyjność Unii na rynku globalnym. Jednak tak znaczne zaostrzenia wymagań redukcyjnych mogą najbardziej obciążyć energochłonne gałęzie przemysłu. „W Polsce już występuje zjawisko carbon leakage, polegające na przenoszeniu wysokoemisyjnej i energochłonnej produkcji do tych regionów świata, gdzie koszty korzystania ze środowiska są niższe” – mówi prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Narodowego Programu Redukcji Emisji.

Według profesora Żmijewskiego konsekwencją takiej sytuacji będzie wzrost bezrobocia. W Polsce przemysł energochłonny zatrudnia 8,5 proc. osób w tym sektorze, przy czym średnia unijna to ok. 3 proc. Elementem wdrażania pakietu energetyczno-klimatycznego od 2013 roku będzie likwidacja miejsc pracy w sektorze energetyki konwencjonalnej. Obawy związane ze spadkiem zatrudnienia podziela Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność”, która kwestię pakietu energetyczno-klimatycznego włączyła do swojej akcji "Polska wasza – bieda nasza".

„Ekologiczne, ekonomiczne i społeczne konsekwencje tych działań będą różne dla poszczególnych krajów, a obciążenia nierówno rozłożone” – ostrzega Andrzej Kraszewski, minister środowiska. Sam Günther Oettinger, unijny komisarz ds. energii przyznaje, że bardziej radykalne cele spowodują deindustrializację. Szczególnie polska gospodarka, której produkcja opiera się na węglu, może mieć kłopoty z dostosowaniem się do nowych wymogów.

Koszty przejścia Polski na gospodarkę niskoemisyjną będą ogromne – według raportu doradczej firmy McKinsey opublikowanego dwa lata temu w ciągu najbliższych 20 lat będziemy musieli zainwestować 92 mld euro. Jest to suma dwukrotnie większa niż Polska otrzyma z funduszy unijnych na lata 2007-2013. Bank Światowy wylicza, że redukcja emisji o 20 proc. o tyle samo zwiększy ceny energii w Polsce. Wielkość PKB spadnie o 1,5 proc. w 2015 i 1,8 proc w 2020 roku w porównaniu ze scenariuszem business as usual.

Kilka dni temu Bank Światowy przyznał Polsce 750 mln euro pożyczki na rozwój efektywności energetycznej i odnawialnych źródeł. W zamian musimy przeprowadzić wyznaczone przez Unię reformy. W kolejnych dwóch latach mają popłynąć do Polski kolejne transze, po ok. 1 mld euro każda.

Polska wymaga opracowania realistycznego planu transformacji oraz zapewnienia źródeł finansowania niskoemisyjnych inwestycji. Dążenie do redukcji emisji CO2 musi być harmonijnie realizowane we wszystkich sektorach. Najłatwiej ją będzie osiągnąć poprzez zwiększanie efektywności w budownictwie i transporcie, poprzez pozyskiwanie ciepła z odpadów czy rozwijanie kogeneracji – wylicza McKinsey. W innych krajach europejskich dobrze również sprawdza się instalacja inteligentnych liczników energii elektrycznej, które pozwalają znacznie zaoszczędzić na rachunkach za prąd. Według szacunków URE z 2009 roku w Polsce byłoby to nawet 10 proc.
 
***
 
Głosowanie plenarne nad projektem zaplanowano na 23 czerwca.


OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.ec.europa.eu, www.mos.gov.pl, www.newsweek.pl
fot. www.sxc.hu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej