Polecane publikacje

Czy czeka nas globalny głód? Naukowcy biją na alarm (14730)

2012-08-30

Drukuj

dusty fields sxcSzacuje się, że do końca 2050 roku liczba ludności na Ziemi przekroczy dziewięć miliardów, a popyt na żywność wzrośnie o 70%. Aby zaspokoić coraz większe potrzeby ludzkości, nie wystarczy już dotychczasowy sposób upraw. Rolnictwo stoi przed ogromnym wyzwaniem, a świat przed realnym widmem głodu i konfliktów społecznych.

Tak katastrofalnej suszy w Stanach Zjednoczonych nie widziano od 50 lat. Objęła ona swym zasięgiem 48 stanów, a sezon, który miał być najlepszym w historii zbiorów, przyniósł największe straty. Departament Rolnictwa w Stanach podał, że produkcja rolna jest najgorsza od 6 lat – 45 proc. upraw kukurydzy i 35 proc. soi jest w bardzo złym stanie. Susze nawiedziły również Rosję – oczekuje się eksportu pszenicy o połowę niższego niż w zeszłym roku. Z kolei wyjątkowo duże opady w Brazylii wywindowały w górę ceny cukru.

Na rynkową reakcję nie trzeba było długo czekać. Od czerwca ceny kukurydzy wzrosły o 23 proc., pszenicy o 19 proc., a cukru o 12 proc. – podaje Organizacja ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO). W lipcu ceny żywności wzrosły ogólnie o 6 proc. Sytuacja ta stanowi nową przeszkodę w walce z globalnym kryzysem, uważa jeden z wiodących banków w Wielkiej Brytanii – HSBC.

"W czasach spowolnienia jest mało prawdopodobne, aby pracownicy ubiegali się o podwyżki, nawet przy wzroście cen żywności, dlatego decydenci mogą ignorować rosnącą inflację" – uważa ekonomistka HSBC, Karen Ward. "Nawet jeśli ceny ustabilizują się na tym poziomie, to na całym świecie będziemy obserwować wzrost inflacji, szczególnie w gospodarkach wschodzących, gdzie żywność stanowi większą część wydatków gospodarstw".

Kukurydza nie bez powodu nazywana jest złotem Ameryki. Jest to najważniejsze zboże na świecie, zaraz po pszenicy i ryżu. Jego największym producentem pozostają Stany Zjednoczone. Kukurydza i soja wykorzystywane są prawie do wszystkiego: od produkcji żywności, poprzez pasze i oleje do smażenia aż do paliw silnikowych. Do produkcji jednego kilograma mięsa potrzeba aż trzech kilogramów paszy, stąd mniejsze plony oznaczają wyższe koszty dla producentów wołowiny. Wielu farmerów wyprzedaje swoje stada, co pozornie obniża ceny mięsa. Mówi się, że pola pod inne uprawy zostaną obsadzone kukurydzą. Spadnie również produkcja etanolu.

Szacuje się, że do końca tego roku ceny żywności w Stanach wzrosną o 2,5-3,5 proc. ale prawdziwy wpływ suszy będzie odczuwany dopiero za kilka miesięcy, kiedy po przejściu całego łańcucha produkcyjnego towar trafi na półki sklepowe. Konsumenci zapłacą nawet o 10-15 proc. więcej za mleko, wołowinę i drób – twierdzą farmerzy i ekonomiści.

Zmniejszona podaż i wyższe ceny oznaczają, że biedniejsze, zależne od importu narody nie będą w stanie uzupełnić zapasów żywności, alarmuje międzynarodowa organizacja humanitarna Oxfam. Dotyczy to głównie krajów Ameryki Łacińskiej, Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, takich jak Korea Południowa, Japonia, Peru, Egipt, i Sudan. Organizacja pomocowa World Vision Australia podaje, że w krajach Sahelu już 18 mln ludzi potrzebuje pomocy.

uchodzcy liberia flickr  United Nations Photo by-nc-nd

Mali uchodźcy w Liberii, fot. United Nations Photo by-nc-nd

Taka sytuacja stwarza duże niebezpieczeństwo wybuchu niepokojów społecznych. Świat się o tym przekonał kilka lat temu, kiedy pomiędzy 2007 a 2008 rokiem gwałtownie rosnące ceny wywołały kryzys żywnościowy i zamieszki w 28 krajach Afryki, Bliskiego Wschodu i Ameryki Łacińskiej. Dwa lata temu z kolei Rosja czasowo wstrzymała eksport pszenicy, co znacznie podniosło ceny zboża. Panika zakupowa i zakaz wywozów mogą jeszcze zaostrzyć niepokoje społeczne.

Dlatego unikanie jednostronnych rozwiązań i zabezpieczenie dostaw żywności jest teraz priorytetowym zadaniem państw G-20 i ONZ. Szefowie Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej (Agricultural Market Information System – AMIS) spotkali się 27 sierpnia br., aby ustalić, czy potrzebna jest sesja Forum Szybkiego Reagowania, utworzonego w zeszłym roku w celu wspierania rozwoju wspólnych strategii rządowych.

Nie tylko susze winne są wzrastających cen zbóż. Aby zmniejszyć emisje CO2 i uzależnienie od paliw kopalnych, Stany Zjednoczone wprowadziły w 2005 roku obowiązek dodawania do paliw biokomponentów. Doprowadziło to do obecnej sytuacji, gdzie więcej kukurydzy przerabiane jest na etanol niż na paszę dla zwierząt – ok. 40 proc. całej produkcji. Producenci bydła lobbowali przeciwko takiemu rozwiązaniu, ale bezskutecznie. José Graziano da Silva, dyrektor generalny organizacji ONZ ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) apelował w zeszłym miesiącu, aby rząd niezwłocznie czasowo zawiesił dotowanie etanolu. Oxfam i inne organizacje do walki z ubóstwem obawiają się, że uprawy roślin energetycznych jeszcze się zwiększą, jeżeli przemysł lotniczy utrzyma swoje plany, aby do końca 2030 roku zawartość bioetanolu w paliwach wynosiła 30 proc.

Zmieniają się również nawyki żywieniowe w gospodarkach wschodzących, mięso przestaje być tam towarem luksusowym. Od 1990 roku w Chinach w ciągu dwóch dekad roczny poziom PKB na jednego mieszkańca wzrósł z 341 dol. do 5 400 dol., a ilość spożywanego mięsa ponad dwukrotnie – z 26 kg do 56 kg. Aby pokryć tak szybko rosnący popyt, Chiny muszą importować soję i kukurydzę na pasze z innych państw.

Popyt na żywność stale rośnie, ale ziemi i zasobów wodnych nie przybywa. Obecnie na całym świecie pod uprawy wykorzystuje się ok. 1,5 mld ha i ilość ta jest praktycznie nie do powiększenia. Ernst Berg, ekonomista rolny z Bonn, jest zwolennikiem intensywnego rolnictwa. Uważa on, że aby wyżywić coraz większą liczbę ludności, należy podwoić aktualną produkcje rolną, używać najlepszych odmian zbóż, bardziej efektywnie nawadniać i wykorzystywać lepsze maszyny.

Jednakże sporządzony cztery lata temu raport o rozwoju na świecie (World Development Report) ostrzega przed takimi praktykami. W dokumencie to właśnie maksymalizację produkcji (pestycydy, sztuczne nawadnianie) obwinia się za dewastację środowiska i wymieranie gatunków, a przez to również za głód i ubóstwo. Jako lepsze rozwiązanie w dokumencie wskazano wsparcie dla drobnego rolnictwa, które zużywa mniej zasobów niż wielkoobszarowe farmy i skupia się na rynkach lokalnych.

Należy się przyjrzeć także innym roślinom uprawnym, bardziej wytrzymałym na nagle skoki temperatur. Cieciorka z rodziny bobowatych powszechnie stosowana jest w kuchniach basenu Morza Śródziemnego, Europy Zachodniej i Azji Południowej. Okazuje się, że 100 gram cieciorki po ugotowaniu dostarcza do organizmu o 50 kcal więcej niż tyle samo kukurydzy, ponad dwa razy więcej białka i cztery razy tyle błonnika co brązowy ryż. Coraz częściej podnosi się kwestię żywności modyfikowanej genetycznie (GMO), która nadal budzi duży sprzeciw społeczeństw na całym świecie.

Być może, ostatecznym i radykalnym rozwiązaniem okaże się przymusowy powrót do wegetarianizmu. Obecnie 20 proc. przyswajanych przez nas protein to białko pochodzenia zwierzęcego, ale wyczerpywanie się zasobów naturalnych będzie oznaczać zmianę diety dla milionów ludzi na całej ziemi. Tymczasem, może lepiej pilnować tego, co ląduje w naszych śmietnikach, gdyż nadal 1/3 żywności jest marnowana.

 

OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.spiegel.de, www.guardian.co.uk, www.euractiv.com, fot. www.sxc.hu


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej