Największą szansę na ich otrzymanie będą miały te projekty, które zagwarantują najniższe koszty uzyskania tzw. efektu ekologicznego (innymi słowy takie, w których najlepiej wypada porównanie kosztów budowy z uzyskanymi korzyściami dla środowiska, np. w postaci mniejszej emisji dwutlenku węgla). Najlepiej ocenione wnioski będą mogły liczyć na dotację w wysokości 30 proc. . kosztów kwalifikowanych inwestycji, a także na preferencyjny kredyt, pokrywający do 45 proc. wydatków inwestycyjnych (mininalny wkład własny to 25 proc.).

To będzie już czwarta z rzędu pula dotacji w Polsce na budowę biogazowni rolniczych. Wcześniejsze przyznawał także Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska oraz Ministerstwo Gospodarki. Jesienią 2011 r. dostępne były też na ten cel środki z programu Rozwoju Obszarów Wiejskich PROW . Wnioski złożyło do niego 174 rolników, ale okazało się, że zdecydowana większość nie spełnia warunków programu (chodziło m.in. o to, żeby mieć pozwolenie na budowę biogazowni). W reakcji na to minister rolnictwa wydłużył termin uzupełniania wniosków do półtora roku. Mimo to, jak twierdzą autorzy artykułu w "Czystej Energii", tylko 40 wniosków przeszło przez formalne sito i ma szansę na uzyskanie dotacji. To zaś z kolei następny dowód na to, jak trudno w naszym kraju załatwić formalności związane z budową biogazowni rolniczej, a także i na to, że jednak wciąż niewielu rolników stać na taką inwestycję. Koszt małej biogazowni rolniczej (o mocy 100 kW) to co najmniej milion złotych.

Jacek Krzemiński

na podstawie: Czysta Energia 3/2013, www.czystaenergia.pl