Opinie

Japonia zastępuje atom negawatami (17175)

2014-04-22

Drukuj
galeria

Plakat Setsuden flicker.com

Przed trzęsieniem ziemi i falą tsunami, która doprowadziła 11 marca 2011 r. do awarii elektrowni jądrowej w Fukushimie, w Japonii pracowały 54 reaktory jądrowe. W ciągu krótkiego czasu po katastrofie zatrzymano pracę wszystkich reaktorów w Japonii, pozbawiając kraj aż jednej trzeciej energii elektrycznej.

Wydawało się, że stojąca u progu gorącego lata Japonia nie podoła sobie z takim wyzwaniem. Nic bardziej mylnego. Szeroka kampania zachęcająca do oszczędzania energii, a od 1 lipca 2011 roku także rządowe regulacje doprowadziły do znaczącego zmniejszenia zużycia energii. W domach prywatnych zarządzono wymianę żarówek na energooszczędne, nakazano wyłączanie niepotrzebnych świateł, wyłączanie urządzeń elektrycznych zamiast utrzymywanie ich w trybie stand-by oraz rezygnację z używania klimatyzacji. W instytucjach zalecono zmniejszenie zużycia energii w budynkach o 15% do 30%. W celu zmniejszenia zużycia energii na klimatyzację w biurach utrzymywano temperaturę 28 st. C. Pracownikom biurowym zezwolono w związku z tym na bardziej nieformalne i odpowiednie do temperatury stroje. Zmieniono także godziny pracy wielu zakładów pracy by zmniejszyć zużycie energii w godzinach szczytowych. Producenci samochodów uruchomili produkcję w weekendy dając pracownikom wolne w ciągu tygodnia. Słynne japońskie pociągi ekspresowe zmniejszyły prędkość jazdy, wyłączono świecące billboardy i ruchome schody.

Intensywna kampania odniosła sukces – w ciągu lata 2011 roku w Japonii nie odnotowano wyłączeń prądu pomimo zmniejszonej produkcji energii. Zapotrzebowanie na energię udało się zmniejszyć aż o jedną piątą!

Setsuden (oszczędzanie prądu), to pojęcie, które zrobiło karierę w Japonii. Jak donosi "The Japan Times", aż 90% Japończyków zgadza się na restrykcyjne regulacje zmniejszające zapotrzebowanie kraju na energię elektryczną. Co więcej, wymuszona twardymi realiami oszczędność energii na dobre zadomowiła się w japońskiej kulturze. Po dwóch latach widać już, że nie był to chwilowy zryw japońskiego społeczeństwa, ale trwała zmiana zachowania.

Konsekwencje wyłączenia elektrowni jądrowych w Japonii są więc dwojakie. Zła wiadomość jest taka – przed katastrofą w Fukushimie Japonia 62% energii pochodziło z paliw kopalnych, po wyłączeniu energetyki jądrowej z paliwa kopalne powstaje aż 90% energii.

Dużo mocniejszy jest jednak inny płynący z Japonii pozytywny przekaz: około połowy energii utraconej na skutek rezygnacji z elektrowni jądrowych zastąpione zostało zmniejszonym zapotrzebowaniem. Tak zwane negawaty, czyli zaoszczędzone jednostki mocy, to najszybsza i najskuteczniejsza metoda walki z niedoborami energetycznymi. Inne podejście do samowystarczalności energetycznej zaowocowało wprowadzeniem taryfy gwarantowanej (feed-in tariff) dla fotowoltaiki wywołując dynamiczny rozwój nowych instalacji. W roku 2010 zainstalowano ok. 1 GW mocy fotowoltaicznej, trzy lata później już siedmiokrotnie więcej. Przewiduje się, że w także tym roku powstanie 7 GW nowych instalacji fotowoltaicznych.

Przykład Japonii dowodzi, że najszybszą i skuteczną metodą zapobiegania niedostatkom energii nie jest kosztowna i długotrwała budowa elektrowni, ale ograniczenie zużycia energii i wsparcie dla energetyki odnawialnej. Czy jednak potrzeba aż tak ekstremalnych wydarzeń jak trzęsienie ziemi, byśmy zrozumieli tak proste i oczywiste rozwiązania?

 

Piotr Siergiej, ChronmyKlimat.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej