Opinie

Europa pierwsza w wyścigu o chiński rynek czystych technologii (10304)

2010-08-11

Drukuj
Według Xiaomei Tan, ekspertki ze Światowego Instytutu Zasobów (WRI), europejskie przedsiębiorstwa mają silniejszą pozycję na chińskim rynku czystej technologii niż ich konkurenci zza oceanu.
„Według naszych badań europejskie przedsiębiorstwa mają znacznie więcej korzyści z chińskiego rynku czystych technologii niż firmy amerykańskie”, twierdzi Tan. „Amerykańskie firmy zdały sobie z tego sprawę i próbują teraz to nadrobić”.

Współpraca pomiędzy europejskimi i chińskimi przedsiębiorstwami jest intensywna, chociażby w dziedzinie technologii wiatrowej. „Wielu chińskich producentów turbin wiatrowych nie posiada własnej opracowanej technologii – korzystają oni z licencji europejskich przedsiębiorstw”, mówi Tan.

Amerykańskim firmom ciężko jest czerpać korzyści z dużego, chińskiego rynku czystego węgla, w szczególności z wdrażania nowoczesnych technologii podnoszących wydajność wytwarzania energii z węgla, takich jak technologie nadkrytyczne (SC) oraz ultra nadkrytyczne (USC), gdyż chińskie przedsiębiorstwa korzystają głównie z technologii Siemensa, Mitsubishi i Toshiby.

Według badaczki amerykański sekretarz ds. energii, Steven Chu, próbuje teraz nadrobić straconą okazję poprzez chińsko-amerykańską obustronną umową dotyczącą współpracy technologicznej. Dziedzinami najbardziej interesującymi Amerykanów są systemy wychwytywania i przechowywania węgla (CCS) oraz wydajność energetyczna budynków. Obserwują oni także chiński rynek energii jądrowej, który już od dawna jest zdominowany przez Francuzów i Japończyków.

Zdaniem Tan w Chinach dzięki strategii rozwoju w ciągu krótkiego okresu czasu rozwinął się duży rynek czystych technologii. Najpierw rząd dostrzegł czystą technologię, która potencjalnie mogła przynieść państwu korzyści, a następnie udzielił bezpośredniego wsparcia rozwijającym ją uczelniom i firmom. Tak było w przypadku technologii wiatrowej – w 1996 roku utworzono rządowy program transferu technologii, aby wesprzeć wspólne przedsięwzięcie z zagranicznymi inwestorami, w celu pozyskania odpowiedniej technologii.

Partnerzy projektu otrzymali wtedy odpowiednie wsparcie na rozwój swoich technologii. Pomogło to firmom takim jak Goldwind czy Sinovel osiągnąć pozycję lidera w dziedzinie produkcji turbin wiatrowych.

„W krótkim czasie Chiny stały się bardzo ważnym producentem turbin wiatrowych. Chiny znacznie skorzystały na rządowym wsparciu badań i rozwoju (...), które zostało natychmiast dostarczone producentom turbin”, twierdzi Tan.

Bezpośrednie wsparcie jest połączone z zachętami dla chińskich przedsiębiorstw do kupowania chińskich technologii. Powodzenie w sprzedaży technologii SC i USC jest wynikiem rządowych ulg podatkowych dla elektrowni nabywających te technologie oraz zobowiązania nowopowstałych elektrowni do ich wykorzystywania.

Chiny gwarantują inwestorom, że rząd będzie stale wspierał rozwój czystych technologii. „Chiński plan pięcioletni oraz plan rozwoju nauki i techniki na lata 2006-2020 traktują rozwój czystych technologii jako priorytet”, wyjaśnia Tan. Natomiast „strona amerykańska uzależniona jest od decyzji kongresu, który co dwa lata ponawia swoją inicjatywę rozwoju energii wiatrowej i słonecznej”.

Jednak przyspieszenie transferu technologii zostało zagrożone przez drażliwą kwestię praw własności intelektualnej. Tan przypisuje wiele problemów chińskiej strukturze polityczno-gospodarczej – wielu deweloperów nowych technologii należy do grona przedsiębiorstw państwowych.

W latach 90-tych, kiedy Chińczycy wykupywali wiele technologii, takich jak USC, zakupy te były dokonywane przez chińskie agencje rządowe. Technologie te były następnie przekazywane kilku przedsiębiorstwom państwowym jednocześnie.

„W świetle zachodnich praktyk jest to zachowanie naganne, ponieważ tylko jedna strona ma prawo nabyć technologię i ją wykorzystywać – tak jest przyjęte na zachodzie. Jednak chińska praktyka biznesowa uczy, że ponieważ rząd posiada te technologie – a rząd jest jak ojciec – może dysponować prawem podziału jak chce”.

Ten konflikt zapatrywań stworzył atmosferę nieufności pomiędzy miejscowymi przedsiębiorstwami a właścicielami zachodnich technologii, którzy są teraz mniej skłonni do wychodzenia naprzeciw chińskim potrzebom. Będzie to problemem dla każdego przyszłego międzynarodowego mechanizmu transferu technologii, który może znaleźć się w globalnej umowie klimatycznej. Według Tan to rynek powinien być tu czynnikiem decydującym.

„Jednak, ponieważ zmiany klimatyczne zagrażają nam wszystkim, rządy państw uprzemysłowionych powinny proponować jak najkorzystniejsze przepisy, aby zachęcić międzynarodowe firmy do inwestycji w innowacyjne technologie oraz ich szybkie wdrażanie”. W państwach rozwijających się potrzeba również efektywniejszych przepisów, aby wdrożyć istniejące czyste technologie, dodaje Tan.

źródło: EurActiv

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej