Opinie

Nie da się zbudować społeczeństwa obywatelskiego bez zaufania do obywateli (18031)

Wojciech Szymalski
2014-12-30

Drukuj
galeria

Bez zaufania do obywateli nie powstanie prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Być może problemy, jakie napotyka rozwój energetyki obywatelskiej, wynikają właśnie z tego, że rządzący nie ufają swoim obywatelom.

Jeśli jesteśmy godni zaufania, zdolni i kompetentni, powierza nam się odpowiedzialne zadania. Na tej zasadzie działają wybory: obywatele głosują na swoich przedstawicieli, którym ufają, zakładając, że powierzone im odpowiedzialne zadania kierownicze będą dobrze wykonane. Niestety wygląda na to, że następnie osoby te – godne swoich stanowisk – nie powierzają odpowiedzialnych zadań obywatelom. Czy gospodarowanie kapitałem lub produkcja prądu to zadania, do realizacji których pojedynczy obywatel nie jest zdolny?
Przez ponad 20 lat założone przez obywateli w formie spółdzielni kasy oszczędnościowo-kredytowe (tzw. SKOK-i) cieszyły się rosnącym zaufaniem pojedynczych obywateli. Mogliśmy wierzyć, że jesteśmy w stanie sami gospodarować swoim kapitałem, bez pośrednictwa wielkich banków i korporacji finansowych, obdarzeni zaufaniem państwa, tak jak to się robi w wielu innych krajach na świecie. Dwa lata temu SKOK-i zostały objęte dodatkowym nadzorem ze strony Komisji Nadzoru Finansowego.

Obywatele sami zarządzający dużym kapitałem dość nagle stali się niegodni zaufania, a w kilku spółdzielniach kontrolę przejęła KNF, m.in. wpływając na skład zarządu. Obecnie właśnie te SKOK-i bankrutują, albo są przejmowane przez banki, w których obywatele nie mają już swoich udziałów. Czy w takiej sytuacji nadal możemy wierzyć, że obywatelski kapitał ma szanse być bezpiecznie pomnażany przez samych obywateli? Czy istnieje inna obywatelska forma pomnażania kapitału godna zaufania?

Taką formą jest handel. Niestety kilka lat temu sprawa likwidacji lokalnych targowisk i hal targowych przybrała na sile. Szczególnie dramatyczna sytuacja była w Warszawie, gdzie policja siłą zajmowała halę targową KDT na placu Defilad, a zakusuy developerów, aby odkupić od miasta tereny z funkcjonującymi targowiskami na Mokotowie, Ochocie i w innych miejscach stolicy, wywoływały liczne protesty. Zupełnie jakby obywatelom nie można było ufać we wdrażaniu w życie zasad wolnego rynku. Uosobieniem takiego rynku jest targowisko (nie przez przypadek główny plac miejski, niegdyś służący głównie handlowi, zwykle zwie się właśnie rynkiem!). Jego alternatywą jest usankcjonowana korporacyjną własnością galeria handlowa. Sprawy na szczęście nie przyjęły tak złego obrotu, jak przewidywali handlujący i kupujący na targowiskach, i te nadal istnieją. Jednak czy w obliczu dużego zaufania władz do handlu korporacyjnego dane będzie obywatelom dojść do bardziej zaawansowanych form wolnego rynku niż proste targowisko?

Inną formą obywatelskiego pomnażania kapitału, tego finansowego i tego społecznego (kapitał społeczny, to po prostu zaufanie!), mogłaby być produkcja prądu. Od prawie trzech lat trwa przygotowywanie ustawy o odnawialnych źródłach energii. Ustawa ta już od początku zakłada uwolnienie produkcji prądu przez małych producentów (tzw. prosumentów, czyli każdego obywatela) spod pełnej jurysdykcji państwa. Zresztą już obecnie funkcjonuje takie rozwiązanie, ale jego warunki są na tyle niekorzystne, że zwykli obywatele ani mali przedsiębiorcy w zasadzie z niego nie korzystają.

W efekcie mało kto decyduje się produkować prąd na własne potrzeby i oddawać go do wspólnej sieci w razie nadwyżek. Nie powstają lokalne spółki czy spółdzielnie obywatelskie (te zresztą mogłyby być wspierane przez SKOK-i) zajmujące się produkcją energii. Jak dotąd w tej dziedzinie wciąż ufa się tylko dużym dostawcom, u których obywatele mają niewiele do powiedzenia. Kto chciałby otrzymywać zaledwie 80% wartości wyprodukowanego przez siebie produktu, podczas gdy inni dostają 100%? Czy taka relacja nie sugeruje obywatelowi, że nie jest on zdolny do samodzielnego wyprodukowania pełnowartościowego prądu?

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej