Opinie

Bigos z przyprawą węglową, czyli wszystkiego po trochu (18910)

dr Michał Wilczyński
2015-09-15

Drukuj
galeria

Osobisty komentarz do projektu Polityki Energetycznej Polski do 2050 roku (wersja 0.6 z sierpnia 2015 roku)

Gdy czyta się ten dokument, łatwo zauważyć wysiłek autorów, by każdy znalazł tam coś dla siebie: węgiel i gospodarka niskoemisyjna, OZE i węgiel brunatny, a nawet energetyka jądrowa. Efekt? Wewnętrzna sprzeczność całego materiału. Zresztą niezbyt świeżego, bo niektóre dane np. o zasobach surowców energetycznych pochodzą z 2012 roku, a od czerwca 2015 dostępne są dane Bilansu Zasobów Kopalin – opisujące stan na koniec 2014 roku. Mam pewne przypuszczenia, że materiał ten leżał od co najmniej roku w Ministerstwie Gospodarki, które – niczym kiepski uczeń – oddaje wypracowanie na ostatnią chwilę, bo być może „pani je przepuści”, bo trzeba „odfajkować”. I odfajkowano. PAŁA!

Wytknę najgrubsze błędy. „OZE będą obecne w bilansie energetycznym kraju, a cele OZE dla 2020 r. zostaną utrzymane do 2050 r., jednak bez ich dalszego pogłębienia. Ewentualny wzrost udziału źródeł odnawialnych w bilansie energetycznym po 2020 r. wynikał będzie z przewag konkurencyjnych danej technologii na rynku, a nie z uruchomienia dodatkowych narzędzi wsparcia...”. Czyżby w Ministerstwie Gospodarki nie czytano dokumentu Rady UE z dnia 23 i 24 października 2014 roku? A przecież premier rządu Ewa Kopacz uczestniczyła w przyjęciu poniższych ustaleń:

  • 40% unijny cel redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. wobec poziomu emisji w 1990 r.;
  • 27% unijny cel udziału OZE w energii zużywanej w UE w 2030 r.;
  • 27% unijny orientacyjny cel dotyczący poprawy efektywności energetycznej w 2030 r. w porównaniu z prognozami zużycia energii w przyszłości.

UE swoje – a my swoje: stawiamy na „przeciwdziałanie dalszemu zaostrzaniu polityki klimatycznej UE w drodze promowania projektów nadmiernego ograniczania emisji w sytuacji braku globalnego porozumienia w tej sprawie i podejmowania porównywalnych działań przez głównych emitentów”. Jestem ciekaw, jak wypełnimy obowiązki wynikające z dyrektywy CAFE i IED, promując węgiel?

Jako geolog nie mogę darować autorom PEP 2050 gołosłownych stwierdzeń w rodzaju: „Polska posiada duże zasoby węgla kamiennego i brunatnego”. I sumuje się zasoby bilansowe i pozabilansowe. Student geologii oblałby egzamin, gdyby plótł takie androny. I kolejny lapsus: zasoby wydobywalne gazu ziemnego to część zasobów bilansowych a nie suma bilansowych i pozabilansowych. To może jeszcze doliczyć zasoby węgla kamiennego poniżej 2000 m? Bo przecież są! Tylko że niemożliwe do wydobycia, tak jak wydobywanie węgla z głębokości 1000 m jest bezsensem ekonomicznym.

Pomieszanie z poplątaniem.

W powszechnie stosowanej klasyfikacji międzynarodowej JORC wyróżnia się resources i reserves. Te pierwsze to: zasoby, które nie mogą być wydobywane z powodów technologicznych i/lub ekonomicznych, jak też nieudokumentowane w stopniu wystarczającym, lecz możliwe do wydobycia w przyszłości. A reserves to: udokumentowane zasoby możliwe do ekonomicznie uzasadnionej eksploatacji przy obecnych cenach i zastosowaniu znanych technologii. Przeliczenie zasobów według kryteriów międzynarodowych uświadomiłoby, że zasobów możliwych do wydobycia bez dotacji publicznych (w formie pakowania dziesiątek miliardów w poprzednich latach i kolejnych miliardów w nadchodzących latach, choćby ze sprzedaży akcji Skarbu Państwa) nie jest aż tak dużo.

Takiej oceny dokonano [1] dla złóż węgla brunatnego. I okazało się, że zasobów możliwych do wydobycia jest 10 razy mniej niż zasobów bilansowych. No, chyba że ktoś zamierza wydobywać węgiel spod Wielkopolskiego Parku Narodowego, albo też zdejmować 180 m nadkładu (złoże Torzym).

To, co się dzieje wokół górnictwa węglowego w naszym kraju w ostatnich latach, przypomina jakiś nierealny chocholi taniec. Z jednej strony spadający popyt gospodarki na węgiel, spadające wydobycie, lawinowo narastające zadłużenie górnictwa. A z drugiej strony pełnomocnik rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węglowego ocenia roczną nadpodaż węgla na 12 mln ton [2] i proponuje zamknięcie wydobycie zaledwie 4 mln ton (likwidację 3 kopalń). Plan naprawczy dla Kompanii Węglowej jest nierealny.

Czy tak trudno zrozumieć, że w geologicznych warunkach Górnego Śląska wydobywanie z głębokości poniżej 500 m nie będzie cenowo konkurencyjne z odkrywkowymi kopalniami Kolumbii, Australii i Indonezji? Mimo kompletnego fiaska ręcznego sterowania spółkami węglowymi z dominującym udziałem Skarbu Państwa, sprawdzalnej ekonomicznej sprawności prywatnych podmiotów (Bogdanka, Silesia) w projekcie PEP 2050 znajduje się postulat rodem z gospodarki centralnie planowanej:

„Realizacja celów polityki energetycznej państwa będzie wymagać zachowania aktywnej roli Skarbu Państwa w zakresie wybranych segmentów sektora energetycznego.cW związku z powyższym, prywatyzacja spółek sektora energetycznego powinna przebiegać w sposób umożliwiający utrzymanie przez Skarb Państwa kontroli nad kluczowymi producentami paliw dla energetyki oraz nad operatorami systemów przesyłowych, a także nad największymi wytwórcami i operatorami systemów dystrybucyjnych oraz sprzedawcami energii elektrycznej i gazu ziemnego”.

Reasumując, skonfrontowanie stanu i zamierzeń polskiej energetyki i „scenariusza zrównoważonego” pobieżnie opisanego w projekcie PEP 2050 (przedstawionego przez Ministerstwo Gospodarki do konsultacji w sierpniu 2015 roku) z prognozowanymi cenami węgla na rynkach światowych, prognozami wydobycia węgla kamiennego w Polsce oraz ekonomiczną kondycją branży w Polsce i na świecie – potwierdza wcześniejsze przewidywania [3] autora: w nadchodzących latach i dekadach import węgla będzie szybko narastał. Rozbudowa mocy zainstalowanych w elektrowniach i elektrociepłowniach węglowych [4][5] z 21,2 GW w 2015 roku do 27,5 GWe w 2050 roku wymagać będzie wzrostu importu węgla w okresie do poziomu 34,5 mln Mg dow 2030 roku, a w 2050 roku będzie konieczne sprowadzenie 46,4 mln Mg [6][7].

W tym kontekście powraca fundamentalne pytanie: czy powinniśmy rozbudowywać węglową energetykę wykorzystującą w przyszłości duże ilości importowanego paliwa? Czy nie byłoby korzystniej realizować „scenariusz gaz+OZE”, który zakłada 55-60 %-owy udział OZE w miksie energetycznym? Wykorzystanie OZE to zwiększenie bezpieczeństwa systemu energetycznego poprzez rozproszenie źródeł małej mocy w wielu miejscach, oraz zwiększenie niezależności od importu paliw.

Taką politykę (Energievende) realizują nasi zachodni sąsiedzi, którzy tylko z dwóch źródeł OZE –: siłowni wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych – wytworzyli w 2014 roku 170,1 TWh energii elektrycznej (więcej niż cały system energetyczny Polski). W sierpniu 2015 roku polskiej gospodarce zaaplikowany został 20 stopień zasilania (pierwszy po 30 latach). Przyczyną były długotrwałe upały, które spowodowały katastrofalnie niskie stany wody w Wiśle, oraz awaria jednego bloku 858 MWe. Czy osoby wytyczające strategię energetyczną na następne 35 lat wyciągną właściwe wnioski z tego zdarzenia?

dr Michał Wilczyński

[1] Kasiński J.R., Piwocki M., Mazurek S., Waloryzacja i ranking złóż węgla brunatnego w Polsce, Prace PIG, T. 187, Warszawa 2006.
[2] Program naprawczy KWSA, – styczeń 2015.
[3] M. Wilczyński, Zmierzch węgla kamiennego w Polsce, Instytut na rzecz ekorozwoju, Warszawa 2013.
[4] [3] M. Wilczyński, Zmierzch węgla kamiennego w Polsce, Instytut na rzecz ekorozwoju, Warszawa 2013.
[5] KAPE SA, Prognoza zapotrzebowania na paliwa i energię do 2050 roku, niepublikowana ekspertyza dla Ministerstwa Gospodarki, 2013.
[6] KAPE SA, Prognoza zapotrzebowania na paliwa i energię do 2050 roku. Niepublikowana ekspertyza dla Ministerstwa Gospodarki, 2013
[7] M.Wilczyński, I już po zmierzchu...raport o węglu kamiennym i brunatnym przygotowywany do druku.

Poglądy wyrażone w powyższym artykule są poglądami autora i nie muszą
odzwierciedlać stanowiska Instytutu na Rzecz Ekorozwoju i redakcji portalu
ChronmyKlimat.pl.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej