Aktualności

Unijne ramy polityki w zakresie klimatu i energii do roku 2030: gra o klimat (17137)

2014-04-22

Drukuj
galeria

Silvia Brugger, koordynatorka programu “Energia i Klimat” w biurze Fundacji im. Heinricha Bölla w Brukseli, dokonała interesującej analizy aktualnej sytuacji politycznej wokół unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Zapraszamy do lektury.

Stan na dziś: słabnąca wola do walki ze zmianami klimatu

Komisja Europejska przedstawiła 22 stycznia swoje propozycje odnośnie ram polityki klimatyczno-energetycznej do roku 2030. Przewidują one redukcję unijnej emisji gazów cieplarnianych o 40% w porównaniu do roku 1990, ogólnoeuropejskie zwiększenie udziału OZE do przynajmniej 27%, a także wdrożenie nowych reguł zarządzania i przyjęcie zestawu wskaźników w celu stworzenia konkurencyjnego sektora energetycznego zapewniającego bezpieczne dostawy energii. Propozycje obejmują także stworzenie „rynkowej rezerwy stabilizacyjnej” dla jak dotychczas nieefektywnego systemu handlu emisjami (choć wdrożenie tego środka przewidziano dopiero na rok 2021), a także wymogi minimum dla eksploatacji złóż gazu łupkowego. Decyzja odnośnie do nowych celów dla efektywności energetycznej została przesunięta na późniejszy termin.

Wpływowe lobby przemysłowe starało się zwalczać wszelkie przejawy ambitniejszego sformułowania założeń dla nowej polityki klimatyczno-energetycznej. Wysiłki zwieńczono sukcesem, co spowodowało, że ramy dyskusji wyznaczało przekonanie, iż wyjście z kryzysu gospodarczego wymaga zahamowania działań na rzecz ochrony klimatu. W rezultacie propozycje Komisji dalekie są od środków, które należałoby podjąć w celu skutecznej walki ze zmianami klimatu, choć należy przyznać, iż mogło być znacznie gorzej. Coraz więcej unijnych przywódców, w tym sam Przewodniczący Barroso, wycofuje swoje poparcie dla odnawialnych źródeł energii i zaczyna skłaniać się ku rozwiązaniu faworyzującym „miks technologii niskoemisyjnych” obejmujących energię jądrową i sekwestrację dwutlenku węgla (co oznacza nic innego, jak wiatr w żagle dla sektora konwencjonalnego).

Brak ambicji stanowczo potępił Parlament Europejski. W swoim raporcie z 5 lutego wyraził on zaniepokojenie propozycjami Komisji, które określił, jako „krótkowzroczne i pod wieloma względami pozbawione ambicji”. Ze swej strony Parlament wezwał do przyjęcia trzech wiążących celów w zakresie polityki klimatyczno-energetycznej na lata 2020-2030. Obejmują one obcięcie emisji przynajmniej o 40%, czerpanie z OZE przynajmniej 30% energii końcowej (cel ten zostałby osiągnięty poprzez realizację indywidualnych celów krajowych), a także zwiększenie efektywności energetycznej o 40%. Choć raport nie jest wiążący to dla państw członkowskich jest to jasny sygnał, iż PE oczekuje ambitniejszego podejścia do kształtowania ram przyszłej polityki klimatyczno-energetycznej.

W trakcie zeszłorocznych konsultacji zorganizowanych przez Komisję niektóre państwa członkowskie przedstawiły swoje pozycje i zaczęły zawiązywać koalicje, czego przykładem jest choćby powołanie Green Growth Group. Zjednoczone Królestwo wykazało się szczególną aktywnością w budowaniu poparcia dla preferowanego przez siebie podejścia, które można określić jako technologicznie neutralne. Rząd w Londynie utrzymuje, że kosztowne programy wsparcia energetyki odnawialnej powinny zostać zastąpione pojedynczym celem redukcji emisji. Miałoby to zapewnić niższe koszty przejścia na technologie niskoemisyjne dzięki oparciu tego procesu o zasady rynkowe. Podejście to nie uwzględnia jednak faktu, że uczestnicy europejskiego rynku energii nie konkurują dziś ze sobą na równych prawach, a jest to warunek niezbędny dla zapewnienia rozwoju OZE i stabilności inwestycji w oszczędność energetyczną. Dodatkowo, system handlu emisjami w obecnym kształcie nie jest w stanie wykreować wysokiej ceny uprawnień, co należy postrzegać jako kolejny argument na rzecz tezy, iż cel redukcyjny sam w sobie nie zachęci do inwestycji w technologie niskoemisyjne.

Unijni liderzy pod presją czasu

Na Europie ciąży obecnie duża presja, gdyż społeczność międzynarodowa oczekuje przedstawienia przez Unię jej zobowiązań względem polityki klimatycznej po roku 2020. Powinno to nastąpić na szczycie organizowanym pod koniec września przez sekretarza Generalnego ONZ Ban Ki-moona (więcej o stanowisku w kwestiach klimatu Sekretarza Generalnego ONZ, przeczytasz TUTAJ) . Stawką jest wiarygodność Unii jako samozwańczego lidera walki ze zmianami klimatu, gdyż to właśnie Unia najgłośniej domagała się od międzynarodowych partnerów, aby „odrobili pracę domową” przed zbliżającym się szczytem klimatycznym w Paryżu, gdzie zgodnie z przewidywaniami ma zostać przyjęte nowe porozumienie w sprawach klimatu.

W pogłoskach przed marcowym szczytem, pojawiała się opinia, że jest to przedwczesny termin na przyjęcie porozumienia. Ostatecznie spotkanie zakończyło się przyjęciem listy ogólnych uzgodnień. Zapewne wpłynęła na to napięta sytuacja na Ukrainie, ale również fakt, iż polski rząd gra pierwsze skrzypce w opóźnieniu negocjacji. Przełożenie rozstrzygnięć na późniejszy termin powoduje, że unijna strategia wobec międzynarodowych negocjacji klimatycznych może nie przynieść pożądanych skutków, gdyż pozostałe kraje oglądają się w tym względzie na Europę i mogą nie przedstawić swojego wkładu w czasie wyznaczonym przez kalendarz negocjacyjny. Dodatkowe komplikacje wynikają z majowych wyborów w Unii, gdyż ukonstytuowanie się nowego Parlamentu i Komisji zajmie trochę czasu. Wówczas rozstrzygnięcia zostaną przesunięte na październik.

Innym czynnikiem wpływającym na negocjacje są osobiste ambicje obecnych sterników Unii. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy i Przewodniczący Komisji José Barroso chcą zdążyć z położeniem podwalin pod nowy pakiet klimatyczno-energetyczny jeszcze przed tegorocznym wygaśnięciem mandatu. Z drugiej strony, „klimatyczna” kanclerz Angela Merkel raczej nie kwapi się do wykorzystania politycznej siły Niemiec do forsowania ambitnych ram dla nowej polityki klimatyczno-energetycznej. Choć w zeszłym roku niemiecki rząd z powodzeniem zablokował decyzję w sprawie zaostrzenia standardów emisji dla unijnych samochodów, to negocjacje wokół nowego pakietu klimatyczno-energetycznego nie sprowokowały jak dotąd podobnych wysiłków na rzecz wsparcia europejskiej transformacji energetycznej. Jest to wysoce niefortunne i trudne do pojęcia, jeśli zauważyć, że kształt europejskiej polityki klimatyczno-energetycznej będzie miał decydujące znaczenie dla sukcesu niemieckiej Energiewende.

W nadziei na jakiekolwiek porozumienie

W jaki sposób europejskie decyzje względem nowej polityki klimatyczno-energetycznej wpłyną na resztę świata? Można argumentować, że unijne emisje stanowią raczej niewielki i wciąż malejący procent globalnych emisji, stąd decyzje Europy będą miały znikomy wpływ na wzrost temperatury na świecie. Choć tezę tę często przywołują przeciwnicy ambitnej polityki klimatycznej, to jednak nie uwzględnia ona faktu, iż w tym obszarze to Unia wciąż wyznacza standardy. Jej przywództwo było jak dotychczas gwarantem dialogu, umożliwiając postęp międzynarodowych negocjacji klimatycznych oraz zabieganie o ambitniejszą politykę. Świat będzie bacznie przyglądać się temu, jaki kierunek obierze Unia, a przyjęcie wartościowych celów nowej polityki klimatyczno-energetycznej wysłałoby jasny sygnał w przeddzień paryskiego szczytu zaplanowanego na koniec 2015 roku.

Przyjęcie mniej ambitnej polityki może podkopać wiarygodność Unii, jako samozwańczego lidera walki ze zmianami klimatu i doprowadzić do sytuacji, w której pozostałe kraje nie wykażą szczególnego zaangażowania przy deklarowaniu swojego wkładu. Poziom aspiracji powinno wyznaczać długoterminowe zobowiązanie Unii do utrzymania wzrostu temperatury w granicach 2°C. Oznacza to, że do roku 2050 ograniczenie emisji powinno wynieść od 80% do 95%. Przyjęcie celu redukcji emisji o 40% do roku 2030 będzie miało ten efekt, że w perspektywie roku 2050 spadek emisji wyniesie w okolicach 80%. Organizacje środowiskowe skrytykowały propozycję Komisji wskazując, że przy tak określonych celach niebezpieczeństwo wzrostu temperatury powyżej 2°C wynosi aż 50%.

Dziś to w państwach członkowskich należy pokładać nadzieję na większe zaangażowanie w redukcję emisji oraz sformułowanie bardziej ambitnych (i wiążących) celów dla rozwoju OZE i oszczędności energetycznej. W obecnej sytuacji polityczno-gospodarczej nie będzie to łatwym zadaniem, choć pozostawienie możliwości przeglądu przyjętych polityk być może otworzy drogę do ich przeformułowania w późniejszym okresie. Brak ostatecznego porozumienia podczas marcowego szczytu powoduje znaczne ryzyko osłabienia dynamiki przygotowań do konferencji klimatycznej w Paryżu. Oznacza to, że znajdujemy się w momencie, w którym unijni liderzy powinni zdwoić wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatu.

Więcej publikacji na temat polityki klimatycznej na stronie Fundacji im. Heinricha Bölla.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej