Aktualności

Oil peak czy "granice wzrostu" (13768)

2012-01-16

Drukuj

Zbiera się coraz więcej dowodów na to, że szczyt wydobycia ropy mamy już za sobą. Jednak wielu przyglądających się temu ludzi ma wrażenie, że sytuacja jest dość dziwna, a zdarzenia nie przebiegają tak, jak tego by oczekiwali.

Wielu zajmujących się tematem spodziewało się, że oil peak będzie zasadniczo rzecz biorąc kryzysem paliwowym, spowodowanym przez czynniki geologiczne. Oczekiwaliśmy, że rozwiązania proponowane przez Departament Energii w Raporcie Hirscha będą wystarczające, aby przeciwdziałać kryzysowi – szczególnie gdybyśmy podjęli działania już 20 lat temu, zamiast czekać z tym do ostatniej chwili. Te rozwiązania to m.in. ropa z piasków roponośnych, poprawa efektywności samochodów czy elektryfikacja transportu.

Dziś, kiedy doświadczyliśmy oil peak, okazuje się, że obecna sytuacja wygląda bardziej jak "pudełko" zbudowane nam przez granice wzrostu, a nie kryzys paliwowy. Te granice manifestują się w wielu formach - nie tylko ograniczeń geologicznych związanych z ropą – ale też innymi zasobami, jak woda pitna czy żywność, a także problemami z degradacją środowiska i zmianami klimatu. Nawet system finansowy zachowuje się dość dziwnie.

Fakt, że system finansowy również jest "na krawędzi" dla większości ludzi jest niezrozumiały. Są silne powody, aby oczekiwać, że kiedy wzrost w zużyciu zasobów zacznie wyhamowywać, bazujący na kredycie i wymuszonym wzroście system finansowy również zacznie mieć trudności.

Jednak to powiązanie nie jest oczywiste (wyjaśniamy je w rozdziale Kryzys ekonomiczny oraz artykule wprowadzającym ) wielu więc ludzi jest zdania, że system finansowy miałby problemy tak czy inaczej, niezależnie od kwestii granic wzrostu.

Fakt, że zderzamy się z tak wieloma granicami naraz, powoduje trudności w zastąpieniu jednego zasobu innym, np. ropy biopaliwami.

To zderzenie z wieloma granicami wzrostu na raz oznacza też, że nie tylko podaż paliw ciekłych jest ograniczona przez "pudełko granic wzrostu". Na pokazanym powyżej diagramie pokazuję zamknięte w "pudełku granic wzrostu" nie tylko paliwa kopalne, ale też elektryczność, system kredytowy, przemysł i rolnictwo.

Można by tu dodać jeszcze inne elementy, jak na przykład handel międzynarodowy, systemy rządowe oraz zobowiązania długoterminowe takie jak systemy emerytalne i ubezpieczeń społecznych.

Świat jest ograniczony a jego elementy są ze sobą mocno powiązane, więc nie powinno być wielkim zaskoczeniem, że osiągamy różne granice (do pewnego stopnia) równocześnie.

Systemy takie jak wytwarzanie elektryczności, system bankowy czy rolnictwo są zależne od dostępności skończonych zasobów, zostają więc dotknięte w miarę, jak zderzamy się z różnymi ograniczeniami.

Kolejnym kluczowym czynnikiem w obecnej sytuacji jest czas i koincydencje w działaniu poszczególnych elementów systemu.

Szczyt wydobycia ropy naftowej nadszedł i przeminął, jednak nic strasznego się nie stało. Sklepy są pełne żywności. Cena benzyny spadła i jest całkiem znośna w porównaniu do tej sprzed roku. Jednak, jeśli spojrzeć na sytuację z perspektywy "pudełka granic wzrostu", to nie tylko paliwa ciekłe są ważne, lecz cała sieć współzależnych systemów, na które wpływają ograniczenia "pudełka wzrostu".

Obecny moment, to - mam wrażenie - cisza przed burzą. Świat wszedł w recesję. Zapotrzebowanie na ropę zmniejszyło się, ale moce produkcyjne nie spadły na razie znacząco. Pakiety stymulacyjne zaczęły działać, a pieniędzy w gospodarkach przybyło. Ludzie nie zdają sobie sprawy z sytuacji i mają nadzieję na odbicie gospodarcze, co przejawia się też w odrabiających straty indeksach giełdowych.

Według mnie, najwrażliwszym obecnie systemem jest międzynarodowy system monetarny. Tak długo, jak kraje ufają sobie nawzajem, handel będzie funkcjonować tak, jak dotychczas. Jednak, jak tylko pojawią się pierwsze niewypłacalne kraje, system zacznie się rozpadać. Zamiast liczyć na uregulowanie płatności w przyszłości, inne kraje zaczną domagać się rozliczeń w barterze (handlu wymiennym). Warto pamiętać, że w epoce globalizacji wiele krajów wyspecjalizowało się w określonych produktach czy usługach, praktycznie w całości importując inne (od paliw i surowców naturalnych, przez produkty przemysłowe po żywność).

Załamanie się międzynarodowego systemu finansowego może wywołać poważne zakłócenia w handlu i nakręcić spiralę upadku. Obecna sytuacja wielu krajów wskazuje, że może to nastąpić w każdym momencie.

Czy dojdzie wkrótce do takiego załamania, i kiedy ono nastąpi, zależy od wielu systemów i zdarzeń. Każda destabilizacja, taka jak na przykład ponowny wzrost cen ropy (choćby związany z aktem terrorystycznym czy konfliktem międzynarodowym) rozejdzie się falami po całym układzie - szczególnie prawdopodobne są tu zaburzenia w systemie finansowym.

Uważam, że z powodu silnych powiązań pomiędzy elementami sieci, kiedy już dojdzie do załamania, to wszystko przestanie działać mniej więcej równocześnie. Nie należy liczyć na to, że jakiś element systemu, np. produkcja elektryczności, będzie działać, kiedy zawiodą inne elementy układu. Poważne problemy w funkcjonowaniu niektórych systemów, np. systemu finansowego czy produkcji elektryczności, szybko spowodują awarie innych systemów.

Można patrzeć na załamanie związane z "granicami wzrostu" jak na schodzenie po schodach – przez chwilę nie ma spadku i wydaje się, że sytuacja ustabilizowała się, lecz za chwilę układ znowu gwałtownie spada w dół. Może to następować kilka razy. Jak daleko mamy do kolejnego stopnia?

  

Link do oryginalnego tekstu: ziemianarozdrozu.pl/artykul/307/oil-peak-czy-granice-wzrostu

źródło: Ziemia na Rozdrożu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej