Aktualności

O braku woli wdrożenia dyrektywy 2009/28/WE o promocji odnawialnych źródeł energii i spychaniu na boczny tor prac nad ustawą o OZE (15172)

2013-01-02

Drukuj

Odnawialny.blogspot.com: Minęły już dwa lata i tydzień od wymaganego prawem UE wdrożenia dyrektywą 2009/28/WE o promocji odnawialnych źródeł energii (OZE). Nic nie wskazuje na to, że po opracowaniu w Ministerstwie Gospodarki (MG) projektu ustawy o OZE, która ma wdrożyć dyrektywę i po skierowaniu projektu regulacji na komitet Rady Ministrów (RM), sprawy posuwają się szybko do przodu ani nawet że idą w dobrym kierunku. Nie widać też woli politycznej, aby sytuację zmienić.

26 listopada br. w Sejmie RP miało miejsce wysłuchanie poselskie w sprawie wdrożenia dyrektywy o promocji OZE w Polsce. Znamienne było to, że spośród parlamentarzystów na sali, za wyjątkiem posła Kalisza z SLD, byli w zasadzie tylko członkowie Klubu Poselskiego Ruchu Palikota (RP). Mała zatem część parlamentarzystów jest tematem zainteresowana i pewnie jeszcze mniejsza część jest tym autentycznie zatroskana. Tematyka i samo wydarzenie nie odbiły się większym echem w mediach. Wsparcie dla szybkiego wdrożenia projektu ustawy o OZE nie było też duże. Najbardziej jednoznacznie zostało wyartykułowane niezawodnie przez prof. Macieja Nowickiego, Krajową Izbę Elektroniki i Telekomunikacji KIGEiT (warto, aby środowiska OZE zwróciły większa uwagę na ten fakt) oraz Związek Pracodawców Forum Energetyki Odnawianej ZP FEO (tu nie ma zaskoczenia).

Nie jest tajemnicą, że generalnie zgadzam się z wieloma elementami aktualnej wersji projektu ustawy o OZE przygotowanego w Ministerstwie Gospodarki. Za najbardziej cenne uważam, to, że projekt obniża koszy wsparcia OZE i jednoczenie wprowadza mikroźródła i energetykę prosumencką i próbuje skończyć z najwierniejszą korupcjogenną patologią w energetyce odnawialnej, jaką jest współspalanie – rys. poniżej pokazuje, że proponowany w regulacji system wsparcia jest zbilansowany i daje szanse na zrównoważony rozwój OZE.

OZE1
Kliknij, aby powiększyć 

Jestem świadom niedociągnięć, ale uważam, że jako całość, jest to obecnie najlepsza, kompleksowa (choć za wąsko ujmuje kwestię zielonego ciepła) propozycja wdrożenia w Polsce dyrektywy 2009/28/WE. Uważam też, że już dawno powinna być wyłączona z tzw. trójpaku energetycznego, gdzie chodzi też o nowelizację prawa energetycznego i prawa gazowego. Gdzie "pod dywanem" buldogi korporacyjne walczą o swoje interesy, nie oszczędzając przy tym obywatelsko pomyślanego projektu ustawy o OZE.

Prace nad ustawą o OZE zamiast przyspieszać – zwalniają. Obawiam się też, że obecny wzbierający na sile lobbing bardziej wpływowych i bogatszych grup interesu (oddziaływających, poza świadomością i kontrolą społeczną – metodą "korytarzową" bezpośrednio na ministerstwa i posłów) bardziej popsuje niż poprawi projekt regulacji i bardziej go zablokuje niż popchnie do przodu. Za potwierdzeniem tej tezy posłużyć mogą stanowiska niektórych ministerstw zgłoszonych już na pierwszym etapie prac RM nad projektem ustawy o OZE – na Komitecie ds. Europejskich RM.

Za wysoce niemerytorycznie, wręcz skandaliczne, uważam uwagi do projektu ustawy zgłoszone przez Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP). MSP pisze cynicznie, że są to uwagi o charakterze "europejskim", że bez współspalnia Polska nie osiąganie 15% udziału OZE jako krajowego celu dyrektywy 2009/28/WE, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie – utrzymani współspalania blokuje inwestycje w OZE i oddala nas każdego dnia od celu. Kupa elektorownianego złomu, która obecnie uprawia współspalanie wypadnie w ciągu kilku lat z eksploatacji zostawiając dziurę, którą coraz trudniej będzie zasypać (brak czasu i zmarnowane środki na wsparcie współspalania).

Wielkim rozczarowaniem jest stanowisko Ministerstwa Finansów (MF), zwłaszcza że od strony ekonomicznej projekt ustawy na dobrą OSR, znacznie lepsza niż szereg propozycji zgłaszanych przez MF. Zamiast zobaczyć w ustawie o OZE szanse na inwestycje prywatne, w tym obywateli- prosumentów (wtedy gdy spadają publiczne i gdy grozi widmo kryzysu) i zamiast stać za budową rynku zielonej energii (a nieniszczącego gospodarkę monopolu), MF jest przeciwne np. instalacji inteligentnych liczników (aby prosument miał wiedzę i mógł racjonalizować swoje działania, a operator działać w sposób planowy) oraz opowiada się za wyeliminowaniem wsparcia mikroinstalacji zaproponowanych przez MG systemem stałych taryf typu FiT (choć bez tego skarb państwa będzie musiał dopłacać do odbiorców wrażliwych i spółki dystrybucyjne ponosić nakłady na rozwój sieci pod większe źródła i na balansowanie mocy). To właśnie bez mikroinstalacji OZE trudno wyobrazić sobie wdrożenie dyrektywy 2009/28/WE i sensowną modernizację i unowocześnienie sektora energetycznego. MF powinno na tym zależeć, tak samo jak MPiPS na miejscach pracy, a MG na zielonej gospodarce i eksporcie.

Stanowiska MSP i MF nie tylko są nieracjonalne i motywowane bieżącymi interesami korporacji. Odbiegają zdecydowanie od oczekiwań społecznych w sprawach związanych z rozwojem energetyki. W swojej większości Polacy świadomie lub choćby intuicyjnie popierają bowiem OZE – tego dowodzą wszelkie badania opinii publicznej, a rząd działa tak, jakby nie baczył ani na interes społeczny, ani racjonalizm gospodarczy, a niezrozumiałą obstrukcją wobec projektu ustawy o OZE i niefrasobliwością wobec dyrektywy 2009/28/WE tworzy olbrzymi problem dla swojego następcy.

Niestety Sejm RP nie mobilizuje rządu do racjonalnego, zdecydowanego i szybkiego działania. Wprowadza jeszcze większe zmieszanie i niejednoznaczność. Grupa posłów koalicji zgłosiła projekt tzw. "małego trójpaku", który ma "technicznie" wdrożyć dyrektywy "gazową" i "elektryczną" i właśnie przy okazji tę o promocji OZE. "Techniczne" wdrożenie dyrektywy 2009/28/WE o promocji OZE oznacza wdrożenie formalne (bez systemu wsparcia) poprzez nowelizację prawa energetycznego (Pe). W uzasadnieniu do swojej inicjatywy wnioskodawcy piszą: "Komisja Europejska (KE) wszczęła wobec Rzeczypospolitej Polskiej dwa postępowania formalne w sprawie braku [wdrożenia] dyrektywy 2009/72/WE ["elektrycznej"] oraz dyrektywy 2009/73/WE ["gazowej"], (...) w związku z powyższym wydaje się zasadne szybkie procedowanie nad projektem ustawy [nowelizacji Pe] w celu uniknięcia negatywnych konsekwencji finansowych".

Stwierdzenie to jest prawdziwe i opóźnienie naganne, ale nie ma jeszcze postepowania wobec braku wdrożenia dyrektywy 2009/28/WE, a skala negatywnych konsekwencji ze strony UE jest nieporównywalnie mniejsza niż konsekwencje jakie spowoduje pozostawienie w Pe niezmienionego systemu wsparcia OZE (o czym dalej). KE zaproponowała (domagać się może w Europejskim Trybunale Stanu ETS) kary w wysokości 88 919 EUR (364 tys. zł] dziennie licząc dopiero od ogłoszenia wyroku przez ETS w przypadku dyrektywy gazowej i 84500 EUR/dzień (346 tys. zł/dzień) w przypadku dyrektywy elektrycznej. Tymczasem system nadmiarowego i zbędnego, a nawet szkodliwego dla bilansu handlowego (import biomasy) i środowiska (podwyższona emisyjność jednostkowa) wsparcia dla współspalania już obecnie kosztuje ponad 1,5 mld zł rocznie (4 110 tys. zł/dzień), czyli o co najmniej rząd wielkości więcej niż hipotetyczna, wyznaczona w stosunku do ww. dyrektyw kara ze ew. niewdrożenie dyrektywy dot. OZE. Ilustruje to poniższa tabela. Samo współspalanie kosztuje nas (więcej na stronie IEO oraz na blogu odnawialnym ) ponad 4 mln zł dziennie, tj. 10-krotnie więcej niż jakakolwiek kara ze strony UE za niewdrożenie jakiekolwiek dyrektywy energetycznej.

 

OZE2
Kliknij, aby powiększyć

Powyższy rachunek nie obejmuje niczym nie uzasadnionych kosztów wsparcia zamortyzowanych dużych elektrowni wodnych (roczny koszt tego wsparcia jest rzędu 0,5 mld zł). Inicjatywa jest z pewnością na rękę koncernom energetycznym, bo odwraca uwagę od procedowania ustawy o OZE, a w sytuacji gdy "mały trójpak" zostałby uchwalony, nie będzie już argumentu "europejskiego", aby uchwalić ustawę o OZE, która racjonalizuje koszty wsparcia. Uchwalenie małego trójpaku spowoduje, że pojawi się wiele "polskich" argumentów, aby zaniechać prac nad ustawą o OZE. Trafi do kosza, a system wsparcia nie ulegnie zmianie (obciążając coraz bardziej konsumentów, bez szans na spadek kosztów w przyszłości), eliminując z rynku resztę niezależnych producentów energii i blokując skutecznie rozwój energetyki prosumenckiej. Okazuje się że za takim bardzo prawdopodobnym rozwojem sytuacji głosowało wczoraj 259 posłów odrzucając wniosek Ruchu Palikota o odrzucenie "małego trojaku" i skierowując go do dalszych prac sejmowych.

Czy w kryzysie, wtedy gdy coraz większa rzesza konsumentów energii staje się "odbiorcami wrażliwymi" wymagającymi dopłat i taryf socjalnych takie zachowanie Rządu i Sejmu można uznać za racjonalne gospodarczo i społecznie pożądane? Czy wprowadzenie niemożliwego do oceny ryzyka na rynku OZE i bałaganu legislacyjnego, który wymiata kapitał z krajowej zielonej energetyki może być dobrą odpowiedzią na spadek inwestycji i kryzys? Czy rosnące bezrobocie, zwłaszcza w województwach nieuprzemysłowionych o największych odnawialnych zasobach OZE, ma być wrzucone w koszty wsparcia socjalnego, które rozsadza budżet państwa? Czy w końcu polskim problemom na polu narastających kosztów w energetyce i braku impulsów do zmiany winna jest UE i dyrektywa o OZE czy sami sobie wbrew UE gotujmy gorszy los?

Trudno znaleźć racjonalne wytłumaczenie zarówno działań (tych destrukcyjnych, blokujących i kontr-produktywnych), jak i bierności w sprawach prorozwojowych i obywatelskich. Trudno usprawiedliwić zabójcze dla krajowej energetyki utrzymywanie status quo. Czy obywatele i tak potrzebne firmy zielonej gospodarki mają być manipulowani i karani przez własne państwo i jego przedstawicieli reprezentujących destrukcyjny sojusz administracji i korporacji?

 

Grzegorz Wiśniewski

źródło: "Odnawialny" blog
www.odnawialny.blogspot.com


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej