Aktualności

Węgiel z Alaski - kolejny punkt zapalny w batalii o klimat (15956)

2013-07-22

Drukuj

polar bear Scheherazade Al Arab flickr by-ncSą na świecie miejsca, których nigdy nie powinniśmy pozwolić zniszczyć poprzez wydobycie węgla i jednym z tych miejsc jest niewątpliwie Alaska. Wyobraź sobie setki wypełnionych po brzegi statków wyładowanych węglem wydobytym spod dziewiczej arktycznej tundry, transportowanym do elektrowni w przykrytych smogiem Chinach. Masowe wydobycie węgla na Alasce jeszcze się nie rozpoczęło, ale wielu ludzi już dziś ciężko pracuje, aby umożliwić eksploatację olbrzymich złóż węgla w tym stanie.

Węgiel jest najbardziej szkodliwym ze wszystkich paliw kopalnych, zarówno z punktu widzenia emisji CO2, jak i innych zanieczyszczeń. Jest jednocześnie paliwem najbardziej powszechnym. Jak opisałem to w książce Blackout, większość światowego węgla nigdy nie zostanie wydobyta, gdyż leży on zbyt głęboko, pod dnem morza, złoże ma za małą miąższość, lub jakość węgla jest zbyt niska, aby wydobycie było opłacalne.

Nasz cywilizacja wydobywa węgiel od ponad dwóch stuleci, sięgając najpierw po najłatwiejsze w eksploatacji złoża, potem zaś po nieco trudniejsze. Większość łatwego w wydobyciu europejskiego węgla została już wyczerpana, podobnie jak amerykański antracyt i złoża węgla kamiennego na wschodzie USA. Obecnie Stany Zjednoczone polegają głównie na niższej jakości węglu kamiennym z zachodniej części kraju.

Chiny spalają dziś połowę wydobywanego na świecie węgla, zaś ich własne złoża wyczerpywane są w tak szybkim tempie, że wydobycie węgla w Państwie Środka może osiągnąć swój szczyt już pod koniec obecnej dekady. Chiny i Indie są w wysokim stopniu zależne od węgla, jako swojego głównego źródła energii i oba te kraje są zdeterminowane, aby znacząco zwiększyć swoje możliwości importu tego surowca. Co roku drogą morską transportuje się na świecie ok. miliarda ton węgla - dla porównania Chiny co roku spalają około 4 mld ton węgla, pochodzącego w większości z ich własnych kopalń. Według jednego z opracowań zapotrzebowanie na węgiel w Chinach będzie dalej rosnąć i w 2030 roku osiągnie 7 mld ton. Jeśli chińska gospodarka i jej apetyt na węgiel będą dalej rosnąć, to morski transport węgla będzie musiał do tego czasu wzrosnąć wielokrotnie.

Nic dziwnego, że kraje eksportujące węgiel patrzą na Chiny i Indie, jako na nowe, ogromne rynki zbytu. Indonezja jest największym dostawcą węgla do Chin, zaś Australia jest największym eksporterem węgla na świecie.

Czy amerykańskie koncerny górnicze mogą zarobić na azjatyckim przywiązaniu do węgla? Takie rozważania byłyby pozbawione sensu, jeśli rzeczywiście amerykańskie rezerwy węgla wyraźnie się wyczerpują. Jednak spółki górnicze nie przejmują się takimi zagadnieniami, jak „rozsądna, długoterminowa strategia zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego państwa", czy „zapobieżenie katastrofie klimatycznej". Zamiast tego decyzje podejmowane są według kryterium szybkiego zarobku. Niskie ceny gazu ziemnego (wywołane chwilową nadpodażą gazu z odwiertów łupkowych) zachęciły koncerny energetyczne w USA do zastąpienia węgla gazem ziemnym, zmniejszając popyt na paliwa stałe. Prezydent Obama właśnie rozmawiał z Federalna Agencją Ochrony Środowiska (EPA - Environmental protection Agency) na temat zaostrzenia norm emisji dwutlenku węgla, co zaowocuje zmniejszeniem zużycia węgla w USA. Koncerny wydobywcze znajdą się w sytuacji, w której mogą wydobyć znacznie więcej węgla, niż nabywcy w USA będą gotowi kupić.

Najbardziej oczywistym rozwiązaniem problemu nadmiarowych mocy wydobywczych (z krótkoterminowego biznesowego punktu widzenia) jest eksport węgla. Pozostawienie go pod ziemią byłoby lepsze dla przyszłych pokoleń, ale nie przyniosłoby korzyści spółkom, które musiały zainwestować w kopalnie, sprzęt górniczy i opłaty eksploatacyjne. W związku z tym kreśli się już plany budowy terminali do eksportu węgla w stanach Oregon i Waszyngton, aby węgiel z Wyoming mógł łatwiej zostać przewieziony do Szanghaju, Seulu i Bangalore.

Każdy, kto zdaje sobie sprawę z perspektyw energetycznych USA, wie, że jest to tylko krótkoterminowe zagranie mające na celu podwyższenie ceny węgla w USA na najbliższe kilka lat. Według danych Urzędu Geologicznego USA, obecny poziom wydobycie węgla w Wyoming tak czy inaczej jest nie do utrzymania w dłuższym horyzoncie czasowym. Terminale do eksportu węgla, jeśli zostaną wybudowane, będą wykorzystywane co najwyżej przez kilka lat, podobnie jak amerykańskie terminale LNG przeznaczone do eksportu gazu łupkowego.

Wróćmy jednak do Alaski.

Skoro wyczerpaliśmy już znaczną część światowych paliw kopalnych, co nam pozostało? Zasoby amerykańskiego węgla są największe na świecie, a większość z tych zasobów leży na Alasce.

Aby zrozumieć, co to zdanie oznacza, trzeba zrobić rozróżnienie pomiędzy zasobami, a rezerwami. Zasoby to całkowita ilość węgla, która leży pod ziemią, zaś rezerwy to ta część zasobów, która może być w opłacalny sposób wydobyta z użyciem obecnej technologii. Rezerwy są zawsze tylko niewielką częścią zasobów. Zasoby węgla na Alasce są gigantyczne, lecz rezerwy bardzo niewielkie - obecnie na Alasce wydobywa się bardzo niewiele węgla, a rozpoczęcie wydobycia w nowych miejscach będzie bardzo trudne logistycznie.

Najobfitszy w węgiel jest rejon North Slope, gdzie w latach osiemdziesiątych nastąpił boom naftowy. Od wielu lat wydobycie ropy w tym regionie spada, lecz wciąż dochody z opłat eksploatacyjnych są istotnym źródłem dochodów budżetu stanowego. Koncern BHP Billiton ma tutaj pozwolenia na wydobycie węgla, obejmujące obszar ponad 7000 kilometrów kwadratowych. Trzy inne koncerny (Beischer and Associates, Xplore LLC i St. George Ventures ) chciałyby rozpocząć wydobycie na terenie o wielkości 470 kilometrów kwadratowych.

Największe miasto Alaski, Anchorage, leży w głębi Zatoki Cooka. Według szacunków geologów pod dnem zatoki może znajdować się nawet 1500 miliardów ton węgla. Oprócz tego węgiel znajduje się na zachodnim wybrzeżu zatoki i na półwyspie Kenai. Wielokrotnie proponowano rozpoczęcie wydobycia na półwyspie, jednak jak dotąd nikt nie poprosił o pozwolenie na budowę kopalni.

Dodatkowo mniejsze złoża znajdują się w dolinie rzek Susitna i Matanuska, oraz w centralnej Alasce.

Jedyną obecnie działającą kopalnią węgla na Alasce jest kopalnia Usibelli znajdująca się w górach Alaska, znajdująca się ok. 500 km na północ od Anchorage. Wydobycie sięga miliona ton rocznie, a węgiel jest transportowany koleją do Port Seward (125 km od Anchorage), skąd jest eksportowany m.in. do Korei Południowej. Obecny poziom wydobycia jest tylko niewielkim ułamkiem potencjału eksportowego, jaki może mieć Alaska.

Łączne zasoby węgla na Alasce szacowane są na 5100 miliardów ton, czyli 5 razy więcej, niż zasoby węgla w Chinach, lecz rezerwy węgla na Alasce według obecnych szacunków wynoszą zaledwie ok. 3 miliardów ton, czyli tyle, ile Chiny spalają w ciągu 9 miesięcy.

Rosnące ceny węgla (podbijane przez azjatycki popyt) mogą znacząco zwiększyć ilość węgla, którego wydobycie na Alasce będzie opłacalne.

To nie będzie łatwe

Zwiększenie wydobycia może spowodować przesunięcie części zasobów do rezerw, a wiele problemów logistycznych może zostać rozwiązanych, jeśli wydobycie będzie prowadzone na masową skalę. Większość alaskańskiego węgla może być wydobyta metodą odkrywkową, co jest tańsze (lecz zwykle bardziej szkodliwe dla środowiska) niż wydobycie podziemne. Większość złóż leży ponadto blisko morza, a zatoka Cooka jest dogodnym miejscem do budowy terminala załadunkowego. Co więcej, zanikający wskutek globalnego ocieplenia lód może ułatwić żeglugę wokół północnej Alaski.

Wyzwania, jakie stoją przed górnikami są wciąż olbrzymie, a skala niezbędnych inwestycji gigantyczna. North Slope to niegościnny, oddalony od cywilizacji obszar, do którego można sprowadzić robotników tylko oferując bardzo wysokie pensje. Olbrzymie zasoby węgla pod Zatoką Cooka mogą być prawdopodobnie eksploatowane wyłącznie metodą podziemnego zgazowania - metodą, która, choć dyskutowana od ponad stu lat, nie wyszła jeszcze poza fazę eksperymentów. Pozostałe zasoby węgla na Alasce są znacznie skromniejsze.

Potencjalni kupcy w Azji na razie nie wykazują zainteresowania węglem z Alaski. Większość azjatyckich koncernów energetycznych nawet nie negocjuje z firmami wydobywającymi mniej niż milion ton węgla rocznie, zaś żaden inwestor nie zaryzykuje zainwestowania swoich pieniędzy w projekt, zanim nie zobaczy kontraktu z odbiorcą węgla. To klasyczny przykład paragrafu 22.

Podsumowując, jest całkiem możliwe, że logistyczne i ekonomiczne przeszkody zablokują rozpoczęcie wydobycia węgla na Alasce na masową skalę. Jest jednak jeden powód, dla którego wydobycie może się rozpocząć mimo to. Tym powodem jest rosnące zużycie węgla w Chinach. Są one znane ze swego apetytu na wszelkiego surowce, których szukają na całym świecie. Połowa ropy wydobywanej w zniszczonym wojną Iraku trafia obecnie do chińskich firm. Chiny mocno interesują się również złożami ropy w Afryce, Ameryce Południowej i Kanadzie.

Jeśli Chiny zechcą sięgnąć po węgiel z Alaski, cóż może stanąć na przeszkodzie?

Czas, by powiedzieć „Nie"

Tylko opór ze strony obywateli i odpowiednia polityka rządu może zapobiec bezsensownemu zniszczeniu milionów hektarów środowiska i dramatycznemu wzmocnieniu globalnego ocieplenia w imię krótkoterminowego, niezrównoważonego rozwoju. Większość amerykańskich organizacji ekologicznych i agencji zajmujących się ochroną środowiska, w tym Sierra Club, sprzeciwia się wydobyciu i eksportowi węgla z Alaski. Wiele stanowych i lokalnych organizacji zaangażowanych jest w protesty.

Jest wiele powodów, dla których nie powinniśmy zgadzać się na wydobycie węgla na Alasce. Nawet obecne tempo wydobycia i eksportu stwarza problemy dla środowiska. Okolice terminalu przeładunkowego w Seward pokryte są pyłem węglowym, co przykuło uwagę już kilku organizacji walczących o czyste powietrze. Oprócz szkodzenia okolicznym mieszkańcom, pył węglowy osiada na śniegu i lodzie zmniejszając ich albedo. Zwiększenie wydobycia 20, 50, lub 100 razy spowoduje pokrycie pyłem węglowym znacznie większych obszarów stanu i przyspieszy topnienie lodowców i wiecznej zmarzliny.

W ostatnich latach zaczęto proponować rozpoczęcie eksploatacji złóż ropy i gazu w Arktycznym Rezerwacie Przyrody (ANWR - Alaskan National Wildlife Refuge) na północy Alaski. Rozpoczęcie na przylegającym obszarze wydobycia węgla metodą odkrywkową, spowodowałoby jeszcze więcej zniszczeń, niż pozyskiwanie ropy i gazu.

Można być pewnym, że każde zwiększenie wydobycia węgla na Alasce spowoduje proporcjonalne zwiększenie emisji dwutlenku węgla. Eksport tego węgla do Azji spowoduje dodatkowe emisje wynikające z transportu, niskiej sprawności azjatyckich elektrowni, oraz zmniejszenia nakładów na odnawialne źródła energii.

Jak na ironię, to właśnie mieszkańcy Alaski najmocniej odczują skutki wywołanych przez węgiel zmian klimatu. Regiony polarne ogrzewają się szybciej , niż reszta świata co prowadzi do spektakularnych fal upałów nawet w tak daleko wysuniętych na północ miejscach, jak Alaska.

Trudno wygrać dyskusję wyłącznie argumentami środowiskowymi. Politycy i lokalni inwestorzy muszą zrozumieć, że wydobycie węgla na Alasce jest też ryzykowne ekonomicznie. Jeśli większość krajów nałoży opłaty na emisję CO2, cena węgla spadnie.

Zwolennicy rozwoju górnictwa na Alasce zwracają uwagę na olbrzymie zasoby tego kraju, ale wysokie koszty przypuszczalnie uczynią większość arktycznego węgla nieopłacalnym w wydobyciu.

Plany eksportu zakładają wzrost zapotrzebowania na węgiel w Chinach. Ale gospodarka tego kraju nie jest tak mocna, jak mogło by się wydawać. Jest wiele przesłanek, aby sądzić, że chiński popyt na energię nie będzie już rósł tak szybko, jak w ostatniej dekadzie. W takiej sytuacji inwestycje w wydobycie węgla na Alasce mogą być pozbawione sensu.

 

Tłumaczenie: Bernard Swoczyna

Link do oryginalnego tekstu:
 
źródło: Ziemia na Rozdrożu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej