Aktualności

Błędy samorządowych urzędników też hamują budowę biogazowni (15970)

2013-08-13

Drukuj

Często zdarza się, że samorządowi urzędnicy, załatwiając formalności związane z budową biogazowni rolniczych, błędnie interpretują przepisy na niekorzyść inwestora. A to hamuje lub wręcz blokuje te inwestycje.

W swym artykule na portalu Reo.pl, Paweł Danilczuk z Polskiej Grupy Biogazowej wskazuje, że znalezienie odpowiedniej lokalizacji pod budowę biogazowni rolniczej jest bardzo trudne i czasochłonne. Tereny, na których uprawia się lub można uprawiać na dużą skalę rośliny mogące stanowić surowiec do produkcji biogazu to idealna lokalizacja dla biogazowni rolniczych. Jednak w dokumentach planistycznych często są one zakwalifikowane w całości jako rolne. To zaś oznacza, że w tychże dokumentach nie dopuszcza się na takich terenach budowy instalacji do produkcji energii ze źródeł odnawialnych, w tym biogazowni. Nie powinno to jednak dotyczyć biogazowni rolniczych. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej z 7 października 1997 r. ( Dz. U. Nr 132, poz. 877) w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle rolnicze i ich usytuowanie, biogazownia bazująca na surowcach rolnych jest zabudową rolniczą. Niestety, samorządowi urzędnicy nie zawsze o tym wiedzą i bywa, że oceniając wniosek złożony przez inwestora chcącego zbudować taki obiekt, przekopują się przez gąszcz wielu innych przepisów, by dowiedzieć się, jaką procedurę powinni zastosować w przypadku biogazowni rolniczych.

Takie błędy często hamują, a nawet blokują budowę tych obiektów. W dokumentach rządowych (tzw. Krajowym Planie Działania w zakresie energii ze źródeł odnawialnych) zaleca się samorządom, by zrobiły, co mogły, żeby ułatwić lokalizację biogazowni rolniczej na terenach wiejskich. Ułatwić ją mają także niektóre dedykowane im przepisy, np. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 9 listopada 2010 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko, które nie zalicza do nich biogazowni rolniczych o mocy do 0,5 MW. Dzięki temu nie trzeba w ich przypadku przeprowadzać procedury oceny oddziaływania na środowisko (tzw. raportu środowiskowego, OOŚ), która może trwać nawet ponad dwa lata. Niestety, często bywa tak, że urzędnicy powołują się na inne zapisy tego rozporządzenia, kwalifikując biogazownię rolniczą jako zabudowę przemysłową lub magazynową, a taka zabudowa, powyżej określonej powierzchni, zaliczana jest do przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko, więc trzeba dla niej przeprowadzić procedurę OOŚ. W efekcie, samorządowi urzędnicy zamiast ułatwiać budowę biogazowni rolniczych, często ją utrudniają. Wbrew faktom, tego typu instalacje wciąż nie są postrzegane– jako (sumując wszystkie za i przeciw) proekologiczne i korzystne dla lokalnych społeczności, przyczyniające się do rozwoju gospodarczego danej gminy i tworzenia w niej nowych miejsc pracy.

Jacek Krzemiński

na podstawie: ww.reo.pl, Polska Grupa Biogazowa


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej