Aktualności

Nowa broń Ukrainy w wojnie z Rosją: efektywność energetyczna (18813)

2015-08-19

Drukuj
galeria

Fot. rickz, flickr, CC BY-NC-ND 2.0

Ukraina zaoszczędzi ok. 50% energii poprawiając efektywność energetyczną. Wzmocni też swoją pozycję na froncie wojny gazowej: do 2016 wszystkie domy otrzymają liczniki gazu.

Do tej pory ukraińskie państwo szczodrze subsydiowało gaz dla gospodarstw domowych, kupowany głównie od Gazpromu. Jednak ukraiński budżet dłużej tego nie udźwignie. Szacuje się, że ceny gazu za tysiąc m3 wzrosną czterokrotnie: z 419 hrywien (€17) do 1 590 hrywien (ok. €65).

By ulżyć mieszkańcom, wprowadzono właśnie nową ustawę zakładającą, że do stycznia roku 2016 we wszystkich gospodarstwach domowych Ukrainy pojawią się mierniki gazu. W innych krajach takie posunięcie pozwoliło ograniczyć zużycie gazu o ok. 30%. Już dziś liczniki biją w 71% ukraińskich domów. Te pozostałe znajdują się zazwyczaj w odległych zakątkach kraju.

Producent mierników Samgaz z Rywnego (zachodnia Ukraina) pracuje nad licznikami, które również przesyłają informacje, co pozwoli przedsiębiorstwom energetycznym i konsumentom lepiej kontrolować zużycie.

Energochłonność ukraińskiego PKB (ilość zużytej energii na wyprodukowanie jednostki PKB) jest niemal 4 razy wyższa, niż wynosi średnia dla krajów OECD. Oznacza to, że Ukraina może zaoszczędzić nawet 50% energii wyłącznie dzięki wzrostowi efektywności energetycznej. Jednak, jak wylicza Międzynarodowa Agencja Energii, energochłonność ukraińskiej gospodarki spadła o drobne 3,5% - znacznie mniej niż w sąsiedniej Rosji, czy na Białorusi.

Rosyjski kurek z gazem

W zeszłym roku 92% błękitnego paliwa pochodziło z Rosji. Oszczędzanie gazu to krzycząca konieczność.

Jak to zrobić? Już dziś Ukraina część gazu odkupuje od reeksportujących go Słowacji, Węgier i Polski, jednak wolumen gazu z Europy musi rosnąć. By tak się stało, Ukraina musi zreformować swój sektor energetyczny. Konieczna jest prywatyzacja państwowego giganta Naftogazu, i to zgodna z unijnym prawodawstwem dot. konkurencji – inaczej Europa nie zechce sprzedawać gazu Ukrainie.

Krajowa produkcja, wynosząca ok. 20 mld m3 rocznie, ucierpiała na skutek wojny na wschodzie kraju – podobnie jak magazyny gazu. Tymczasem zapotrzebowanie wynosi 48 mld m3. Według Międzynarodowej Agencji Energii do roku 2025 produkcja może osiągnąć 27-30 mld m3, jednak konieczne są daleko idące inwestycje.

Skąd wziąć na to pieniądze w kraju zrujnowanym przez wojnę? Do tej pory takie wydatki można było pokryć z opłat za tranzyt gazu, wnoszonych przez Gazprom. Jednak Rosjanie sugerują, że po roku 2019 (kiedy wygasa obecna umowa tranzytowa) owej umowy nie przedłużą. I to mimo, że opłaty tranzytowe dla Słowacji i Bułgarii (na alternatywnych szlakach przesyłu) są o miliard dolarów wyższe, niż płacone Ukrainie. Znaczenie Ukrainy na mapie gazowej osłabił również niechlubny pakt rosyjsko-niemiecki, czyli budowa Gazociągu Północnego.

Tłumaczenie i opracowanie: Marta Śmigrowska. Źródło: Euractiv.com

 

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej