Dofinansowania i dotacje

Czy drzewa mają prawa, czyli kto staje w obronie środowiska? (18010)

2014-12-22

Drukuj
galeria

Dlaczego przyroda potrzebuje ochrony prawnej i komu ma służyć prawo ochrony środowiska – na pytania odpowiada Marcin Stoczkiewicz, starszy prawnik ClientEarth, Kierownik programu Klimat i Energia.

Piotr Siergiej: ClientEarth działa w Polsce od 2010 roku, dlaczego organizacja prawnicza zainteresowała się ochroną środowiska?

Marcin Stoczkiewicz: ClientEarth to organizacja ekologiczna używająca prawa jako środka ochrony środowiska. W latach 70-tych ubiegłego wieku po głośnym artykule pod tytułem „Czy drzewa mają prawa?” w USA rozgorzała dyskusja na temat wdrażania prawa ochrony środowiska.

Systemy prawne zachodniej Europy i Stanów Zjednoczonych zbudowane są na tak zwanej jurysprudencji interesów. Oznacza to, że prawo jest zbudowane na podstawie interesów, które podlegają ochronie. W ten sposób prawo gospodarcze jest dla przedsiębiorców, a prawo konkurencji dla konkurentów. Pojawia się więc pytanie: komu ma służyć prawo ochrony środowiska. Oczywiście służy ono właśnie środowisku, przyrodzie i ochronie środowiska jako wspólnego dobra. Rzecz w tym, że nie ma takich podmiotów, które mogłyby we własnym interesie wdrażać prawo ochrony środowiska. I właśnie dlatego potrzebne są organizacje ekologiczne, które będą w interesie publicznym domagać się wdrażania prawa ochrony środowiska.

To podstawowy powód powstawania takich organizacji jak nasza. W USA istnieją ich setki, także w Unii Europejskiej jest kilka takich organizacji oraz w Polsce. Wszystkie mają na celu ochronę środowiska i używają środków prawnych dla egzekwowania tego prawa.

Czego dotychczas udało się dokonać Państwa organizacji?

Nasz organizacja działa w Unii Europejskiej od 2007 roku. Mogę powiedzieć tak – zaledwie 20% naszej działalności poświęcamy na sprawy procesowe. W większości staramy się wpływać na powstawanie dobrego prawa ochrony środowiska i wzmacniać jego egzekwowanie. Czasami jest tak, że wszystkie bardziej miękkie środki nacisku zostały wyczerpane i wtedy zmuszeni jesteśmy oddać sprawę do sądu. Podam klika przykładów dużych spraw, które udało nam się wygrać

W ubiegłym roku wygraliśmy dużą sprawę w Zjednoczonym Królestwie. ClientEarth pozwało do sądu rząd Wielkiej Brytanii. Po kilkuletniej batalii Sąd Najwyższy tego państwa przyznał nam rację w sporze, w którym wskazywaliśmy, że rząd Wielkiej Brytanii nie chroni skutecznie obywateli przed zanieczyszczeniem powietrza.

Drugim ciekawym przypadkiem jest sprawa przeciwko rządowi Niemiec przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Przepisy niemieckie nie pozwalały w wystarczającym stopniu uczestniczyć organizacjom ekologicznym w procedurach środowiskowych.

Warto także zwrócić uwagę na ciekawą inicjatywę niesądową. W Wielkiej Brytanii doprowadziliśmy do powstania dobrowolnego porozumienia, w ramach, którego większość dużych sieci handlowych takich jak Tesco czy Marks&Spencer porozumiała się dzięki naszej pomocy.

Stworzyliśmy propozycję kodeksu dobrych praktyk dotyczącego sprzedaży ryb na rynku brytyjskim. Od tego czasu wszystkie ryby i produkty rybne sprzedawane w Wielkiej Brytnii podlegają pewnej procedurze środowiskowej. Sprawdzane jest gdzie i w jaki sposób są odławiane. Dzięki ClientEarth i przygotowaniu kodeksu dobrych praktyk udało się stworzyć Sustainable Food Coalition.

Dlaczego CE wybrał Polskę jako miejsce swojej działalności?

Polska ma dwie bardzo istotne cechy, które istotne były podczas podejmowania decyzji otwarcia biura w naszym kraju. Po pierwsze – niesłychanie bogatą bioróżnorodność.

Drugą przyczyną jest olbrzymi potencjał Polski w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych. Prowadzony przez nas program Klimat i Energia otworzył swoją działalność w Polsce, ponieważ z jednej strony polska energetyka jest dużym stopniu oparta na węglu, ale z drugiej strony są tu olbrzymie możliwości, które można wykorzystać, aby redukować emisje – na przykład rozwijając efektywność energetyczną, czy systemy odnawialnych źródeł energii.

Czego zatem udało się w Polsce dokonać?

Chciałbym wskazać na trzy główne sprawy. Po pierwsze, w bardzo dużym stopniu przyczyniliśmy się do przyjęcia przez Sejmik Województwa Małopolskiego uchwały o zakazie palenia węglem w Krakowie. Mamy nadzieję, że mieszkańcy Krakowa już za 5 lat, a być może nawet wcześniej odczują pozytywne skutki poprawy jakości powietrza. Współpracowaliśmy tam z organizacjami pozarządowymi, a także z władzą lokalną, zarówno na poziomie gminy jak i województwa samorządowego.

Po drugie, chcę wskazać na sukcesy procesowe. W tym roku udało nam się wygrać 6 spraw przed NSA. Są to dość istotne sprawy dotyczące emisji gazów cieplarnianych przez duże podmioty. Wygraliśmy te sprawy na razie w zakresie legitymacji procesowej. Poprzednio organa administracyjne odmawiały nam prawa do wnoszenia takich spraw. NSA uznał, że te prawa nam się należą, więc sprawy są w toku. W tym roku lub następnym będą rozstrzygane co do istoty.

Zaczynamy także pracę nad ustawą o energetyce obywatelskiej. Chcielibyśmy, by z dobrodziejstw subwencji dla OZE korzystały nie tylko duże firmy energetyczne, ale żeby to obywatele byli głównymi beneficjentami środków publicznych Powinne one być przeznaczone na rozwój OZE, na rozwój mikroinstalacji w indywidualnych domach czy we wspólnotach mieszkaniowych. I takie prace rozpoczynamy. Na razie są w fazie, w której trudno mi obecnie mówić o konkretach, ale jestem przekonany, że w przyszłym roku będzie o tej inicjatywie więcej słychać.

Czy w sądowych bataliach zdarzały się sprawy przegrane?

Należałoby wskazać na postępowania środowiskowe i sądowe dotyczące elektrowni Opole. Z jednej strony można powiedzieć, że jest to porażka, ponieważ przegraliśmy finalnie tę sprawę przed polskimi sądami. Ale przegraliśmy dlatego, że rząd nie doprowadził do sytuacji, w której przepisy unijne zostały wprowadzone w terminie do polskiego prawa. Myślę, że jest to dla rządu pewnego rodzaju pyrrusowe zwycięstwo.

W naszym przekonaniu inwestycja w Opolu nie tylko nie ma sensu środowiskowo, ale nie ma również sensu ekonomicznego, ponieważ będzie powodowała wzrost uzależnienia polskiej gospodarki od węgla na kolejne 40 lat, ale także w naszym przekonaniu budowana jest z naruszeniem prawa europejskiego. To jest bardzo istotny element, który należy brać pod uwagę.

Sprawa elektrowni Opole w tym sensie jest naszym sukcesem, ponieważ po raz pierwszy tego typu duża inwestycja została zakwestionowana w przestrzeni publicznej. Rozpoczęła się debata publiczna na temat sensowności rozbudowy elektrowni Opole. Chcę wskazać, że w tej debacie wzięli udział nie tylko wybitni profesorowie z zakresu energetyki, ale także organy zarządzające spółek Skarbu Państwa. Pamiętajmy, że poprzedni zarząd PGE uważał tę inwestycję za pozbawioną uzasadnienia ekonomicznego.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej