Dofinansowania i dotacje

Węgiel czy energia odnawialna – co lepsze? (część 3) (17702)

Marcin Popkiewicz
2014-10-02

Drukuj
galeria

Z mediów wciąż słychać naszych polityków, mówiących, że Polska węglem stała i stać będzie, a storpedowanie europejskiej polityki transformacji energetycznej jest polską racją stanu. To potwornie krótkowzroczne podejście. Którą drogę wybierzemy? Prezentujemy trzecią część artykułu Marcina Popkiewicza.

Samochody elektryczne

W systemie energetyki prosumenckiej dużą role może też odegrać samochód elektryczny. Silnik samochodu elektrycznego (np. Tesla S) ma moc ok. 60 kW. W Polsce jest obecnie blisko 20 mln samochodów. Powiedzmy, że w wyniku wprowadzenia dobrego planowania przestrzennego, rozpowszechnienia się alternatyw zintegrowanego systemu transportowego i zmiany postaw społecznych samochody staną się mniej znacznie popularne i wystarczy ich o połowę mniej – 10 mln.

Ich łączna moc wyniosłaby 600 GW. Dla porównania – szczytowe zapotrzebowanie na prąd w Polsce jest rzędu 26 GW. Oznacza to, że wystarczy by niecałe 5% właścicieli aut – prosumentów – oddawało do sieci prąd z akumulatorów (w naszym przykładzie ładując je prądem za 5 gr/kWh, a odsprzedając go za 2 zł/kWh, przy okazji zarabiając na każdym takim cyklu dobrze ponad 100 zł), to w ogóle nie potrzebowalibyśmy elektrowni (to oczywiście przesada, bo mielibyśmy biogazownie, elektrownie wodne i interkonektory do innych krajów, w których np. akurat wieje wiatr gdy u nas jest flauta) – nie byłyby za to potrzebne obecne elektrownie zawodowe na węgiel, gaz czy atom.

To tylko zmiany w produkcji prądu – w ogóle nie dotyka się tu zużycia energii w innych sektorach, w szczególności transporcie i ogrzewaniu mieszkań.
Samochody elektryczne, zintegrowane w prosumenckim systemie produkcji energii, w dużym stopniu rozwiązują problem wolnych i dyspozycyjnych mocy energetycznych (bilansowanie podaży i popytu). Rozwiązują też problem transportu i uzależnienia od ropy. Elektryfikacja transportu towarowego (tiry na tory, lokalne huby transportowe łączące transport szynowy z dowozem furgonetkami elektrycznymi), traktorów i maszyn budowlanych dalej zmniejsza uzależnienie od ropy. Wiele maszyn da się też przestawić na gaz (biometan) – np. w wielu szwedzkich miastach wszystkie autobusy zasilane są biometanem.

Bez problemu możemy budować budynki, którym do ogrzewania wystarczy 7 kWh/m2/rok (obecnie normą są budynki zużywające ponad 100 kWh/m2/rok), na co w dużym stopniu wystarcza ciepło własne mieszkańców, urządzeń elektrycznych, gotowania i ciepłej wody. Nie bez powodu Niemcy tak intensywnie rozwijają technologie budownictwa energooszczędnego.

Podsumowanie

Którą drogę wybierzemy? Z mediów wciąż słychać naszych polityków, mówiących, że Polska węglem stała i stać będzie, a storpedowanie europejskiej polityki transformacji energetycznej jest polską racją stanu. To potwornie krótkowzroczne podejście.

Owszem, ta transformacja będzie kosztować. W skali świata trzeba w nią będzie zainwestować dziesiątki tysięcy miliardów dolarów. Ale możemy na to spojrzeć inaczej, tak, jak to robią Niemcy – to jest rynek, który będzie wart dziesiątki tysięcy miliardów dolarów. Zajęcie na nim mocnych pozycji i wykrojenie jak największego kawałka z tego tortu jest czymś, o co warto powalczyć. W naszej przyszłości nie widać miejsc pracy w sektorach, o które tak walczą nasi politycy.

Wiele wskazuje na to, że w ogóle nadchodzą trudne czasy dla gospodarki. Jeśli gdzieś jest polska racja stanu, bezpieczeństwo, w tym uniezależnienie od rosyjskiej „gazrurki”, przyszłe innowacyjne koła zamachowe polskiej gospodarki, miejsca pracy, rozwój i pozytywna, także środowiskowo, to właśnie tam – w efektywności energetycznej, energetyce prosumenckiej, domach autonomicznych, transporcie niskoenergetycznym i lokalnych miejscach pracy, które nie wyjadą za granicę. Stworzenie chłonnego rynku w Polsce na te rozwiązania pozwoliłoby rozwinąć skrzydła naszym innowacyjnym firmom, które za chwilę zaczęłyby ekspansję na inne rynki (to, co już robią Fakro, Solaris, Pesa, Newag, Watt, ...).

Nie znamy przyszłości, ale warto na naszym rozdrożu wybrać tę wizję. To nie tylko odpowiedź na zagrożenia związane ze schyłkiem epoki paliw kopalnych, ale też spójna wizja upodmiotowionego społeczeństwa, działającej i innowacyjnej gospodarki, czystego środowiska i bezpiecznego świata.

To wizja zorientowana na przyszłość, a nie na konserwowanie minionej epoki.

Marcin Popkiewicz, ziemianarozdrożu.pl
http://ziemianarozdrozu.pl/


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej