Dofinansowania i dotacje

Rekordowo niskie wsparcie "zielonych" elektrowni (18713)

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl
2015-07-18

Drukuj
galeria

Nieczynna elektrociepłownia Szombierki, fot Chris Duda, flickr.com, CC BY 2.0

Wsparcie odnawialnych źródeł energii (OZE) spadło blisko najniższego poziomu w historii. Brakuje perspektyw większego wzrostu notowań tzw. zielonych certyfikatów, a w kieszeniach firm energetycznych zostało blisko 2 mld zł w tracących na wartości papierach.

Na dwóch ostatnich sesjach Towarowej Giełdy Energii sprzedawano zielone certyfikaty nawet po 99 i 99,50 zł/MWh. Tak mało płacono za nie wcześniej tylko raz w dziesięcioletniej historii systemu wsparcia OZE – w połowie lutego 2013 roku.

Chwilę przed pierwszym krachem, na przełomie 2012 i 2013 roku, media rozpisywały się o rosnącej nadpodaży zielonych certyfikatów na rynku. Część firm energetycznych, zamiast realizować obowiązek udziału "zielonego" prądu w energii sprzedawanej klientom za pomocą certyfikatów, wolała uiszczać opłatę zastępczą na konto Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Fundusz zebrał w ten sposób prawie 2,23 mld zł. Na tyle też wyceniane są zielone certyfikaty, które zalegają teraz w kieszeniach właścicieli "zielonych" elektrowni i spółek handlujących prądem.

Interwencja słowna

Dwa lata temu sytuację odwrócił nowy wiceminister gospodarki – Jerzy Witold Pietrewicz. Tuż po nominacji, która zbiegła się z tąpnięciem na rynku, poinformował, że rząd rozważa interwencyjny skup certyfikatów i dodatkowe mechanizmy, które zapobiegną ich ponownym spadkom.

Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać – w ciągu dwóch sesji na TGE indeks zielonych certyfikatów z poziomu 100 zł/MWh wystrzelił o ponad 70 proc., po czym ponownie spadł, ale już do ok. 130 zł/MWh. Sytuacja była na tyle zaskakująca, że m.in. po artykułach portalu WysokieNapeicie.pl sprawie przyjrzała się Komisja Nadzoru Finansowego. Nie znalazła jednak żadnych nieprawidłowości.

Chociaż na mechanizm interwencyjny zgody w rządzie nie było, to jednak rozpoczęły się przygotowania ustawy, która ostatecznie wprowadziła mechanizm ograniczający możliwość uiszczania opłaty zastępczej w sytuacji, gdy na rynku panuje nadpodaż zielonych certyfikatów.

To wystarczyło, aby ceny certyfikatów rosły do końca 2013 roku. Jednak od początku ubiegłego na rynku znowu zawitał wyraźny trend spadkowy, którego kontynuacją było wczorajsze ponowne testowanie psychologicznej granicy 100 zł/MWh.

Bez większego obowiązku

W ramach pakietu rozwiązań stabilizujących cenę zielonych certyfikatów, w 2013 roku Ministerstwo Gospodarki rozważało także podniesienie obowiązku udziału "zielonego" prądu w sprzedaży energii do klientów. To ten obowiązek odpowiada bowiem za "apetyt" na umarzanie certyfikatów i jego istotne podniesienie pomogłoby zagospodarować obecną nadwyżkę i w rezultacie podbić ceny certyfikatów na giełdzie.

Do podniesienia obowiązku jednak nie doszło. Teraz sytuacja jest inna. Czy jest szansa na większy obowiązek udziału OZE i wzrost cen zielonych certyfikatów? O tym w dokończeniu tekstu na portalu WysokieNapeicie.pl

Bartłomiej Derski


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej