Dofinansowania i dotacje

Naftowe lobby opłaca sceptyków (8931)

2010-07-27

Drukuj
img style='float:left; margin: 0 6px 6px 0;'Niedawno głośno było o tzw. „Amazongate” – brytyjski „Sunday Times” oskarżył zespół IPCC o fabrykowanie danych dotyczących zmian klimatycznych. Szczegółowe dochodzenie wykazało bezpodstawność tych pretensji i brukowiec swoje słowa musiał odwołać1. Ale sceptycy nie ustają w próbach obalenia teorii globalnego ocieplenia. Wielu z nich motywują milionowe dotacje od koncernu naftowego ExxonMobil.
Utworzony w 1999 roku amerykański koncern ExxonMobil należy do najbardziej rentownych spółek paliwowych na świecie. W 2006 roku jego zysk wyniósł 39,5 mld USD. Nic więc dziwnego, że finansuje wiele kampanii i organizacji pozarządowych. Jak się okazało, ze swojej pozornie charytatywnej działalności czerpie niewymierne korzyści – przyjmującymi jego darowizny są fundacje lobbujące przeciwko ograniczaniu emisji gazów cieplarnianych.

Brytyjski dziennik „The Times” dotarł niedawno do informacji, z których wynika, że spółka w zeszłym roku przekazała na konto organizacji „antyklimatycznych” ponad milion dolarów amerykańskich. Ponadto koncern współfinansował odbywającą się w Nowym Jorku Międzynarodową Konferencję o Zmianach Klimatycznych. Cztery organizacje sponsorujące imprezę – Atlas Economic Research Foundation, Heritage Foundation, Media Research Center oraz Pacific Research Institute – otrzymały od ExxonMobil 275 tys. dolarów. Udział w niej wzięło wielu znanych sceptyków klimatycznych, m.in. lord Monckton of Brenchley, zastępca szefa Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa i były doradca Lady Margaret Thatcher.

Spółka w 2007 roku zapewniała, że wycofa się ze sponsoringu sceptyków klimatycznych, jednak obietnicy nie dotrzymała. Według Boba Warda, dyrektora Instytutu ds. Badań nad Zmianami Klimatu przy London School of Economics, koncern fałszywie ocieplał swój wizerunek: „Exxon nadal dostarcza wsparcia finansowego wielu grupom dążącym do wzbudzenia u opinii publicznej i decydentów fałszywego przekonania, że zmiany klimatyczne to głupi dowcip. Cel tych organizacji, z których część próbuje zachować swoich sponsorów w tajemnicy, jest oczywisty: opóźnić wprowadzenie przepisów, które zmniejszyłyby emisję gazów cieplarnianych poprzez ograniczenie zużycia ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla” – powiedział. 

Część pieniędzy trafiła do organizacji prowadzących kampanię przeciwko ustaleniom grudniowego szczytu klimatycznego w sprawie redukcji emisji CO2. Na miesiąc przed kopenhaską konferencją wybuchła sławna już afera wokół wykradzionych e-maili z Climatic Research Unit we wschodniej Anglii. Niezależna analiza brytyjskiej komisji nie znalazła uchybień w pracy naukowców CRU, jednak nie uspokoiło to nastrojów w środowisku przeciwników. Bojówkowa grupa Media Research Center nadal upiera się przy założeniu, iż korespondencja zawiera sfabrykowane wyniki badań, a dochodzenie w sprawie wyjaśnienia tej kwestii zostało ukartowane.

Podczas COP15 w Kopenhadze trwał ostry lobbing sceptyków – sam lord Monckton studentów nawołujących do globalnego porozumienia określił mianem „Hitlerjugend”, młodzieżowej organizacji nazistów. Z kolei Ben Lieberman, analityk z Heritage Foundation przekonywał do unieważnienia postanowień szczytu. Uważa on, że USA nie powinny podpisywać jakichkolwiek zobowiązać, gdyż teza o wpływie człowieka na globalne ocieplenie nie została jeszcze naukowo udowodniona.

Wydaje się, że Lieberman osiągnął swój cel – kilka dni temu Senat USA postanowił, że w tym roku nie wprowadzi jeszcze ustawy redukującej ilość zanieczyszczeń z elektrowni i poprzez to nie zwiększy udziału OZE w miksie energetycznym USA. Ustawa miałaby działać na zasadzie „cap and trade”, czyli handlu pozwoleniami na emisje. Jej przeciwnicy uważają, że dodatkowe limity to nic innego, jak podatek energetyczny nałożony na firmy, który odbije się wzrostem cen elektryczności. Ponadto wysokie zadłużenie kraju i moment wychodzenia z recesji uniemożliwiają przeznaczenie wysokich nakładów na rozwój zielonej gospodarki. Druga strona zaś zarzuca Obamie niedostateczne zaangażowanie w rozwój odnawialnej energii, który miał być jednym z ważniejszych punktów jego prezydentury2.

Pod naciskiem mediów Exxon ogłosił, że zaprzestanie finansowania organizacji, które przygotowały nowojorską konferencję. Natomiast w dalszym ciągu nie sprecyzował swoich postanowień wobec innych dotowanych fundacji. „Co roku dokonujemy ewaluacji i podejmujemy decyzje co do dalszego finansowania. Jeśli stanowisko danej organizacji odwraca uwagę od tej ważnej dyskusji, to oceniamy, czy powinniśmy ją nadal sponsorować" – tłumaczył koncern w swoim oświadczeniu dla prasy. 

Przedsiębiorstwo zarzuty pod swoim adresem uważa za nieuzasadnione. Twierdzi, że wspiera działania mające na celu rozwój gospodarczy kraju, a taka np. Heritage Foundation zajmuje się kwestiami handlowymi. Co więcej utrzymuje, iż są czynnymi aktywistami na rzecz walki ze zmianami klimatu. Wyrazem tych aspiracji miało być wystąpienie Rexa Tillersona, prezesa Exxon, na którym otwarcie popierał wprowadzenie podatku węglowego.

Trudno w te zapewnienia uwierzyć, gdyż prowadzenie podobnej polityki byłoby przysłowiowym „strzałem w stopę” konkurencyjności koncernu. Wartość jego akcji spadłaby gwałtownie, gdyby rząd USA przystąpił do porozumienia na rzecz redukcji gazów cieplarnianych. To oznaczałoby rozwój zielonych technologii i zmniejszenie uzależnienia od paliw kopalnych, a do spełnienia takiego scenariusza gigant naftowy ExxonMobil dopuścić nie może.

Przypisy:
1. 
IPCC jednak nie kłamie?
2. 
Tragiczne skutki ignorancji
 
OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.polskatimes.pl, www.pap.pl , 
fot. www.sxc.hu

Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej