Dofinansowania i dotacje

Wróżenie z miału, czyli scenariusze dla górnictwa (18853)

Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl
2015-09-02

Drukuj
galeria

KWK Bolesław Śmiały, fot. Marcin Szala, CC BY-SA 3.0

Energetyka nie wejdzie bezpośrednio do Nowej Kompanii Węglowej, zaangażuje się jedynie poprzez Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw. Czy taką formę pomocy dla Kompanii zaakceptuje Komisja Europejska? I co się stanie z polskim górnictwem jeśli światowe ceny za rok zjadą do 40 dol. za tonę?

Z walki o kształt planu ratowania Kompanii zwycięsko wyszli prezesi spółek energetycznych. Według naszych informacji resort skarbu przestał już naciskać na bezpośrednie wejście tych firm do Nowej Kompanii. Jedynym udziałowcem Nowej Kompanii oprócz Węglokoksu byłaby w takim razie spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe poprzez Fundusz Inwestycji Polskich Przesiębiorców.

Resort skarbu oczekuje, że energetyka zainwestuje zatem w FIPP. - W grę wchodzi tylko gotówka, cash is the king – tłumaczy nam osoba znająca sprawę. Upadł plan aby spółki skarbu państwa wniosły do funduszu również aktywa niezwiązane z energetyką. M.in. PGE miało wnieść swoją telekomunikacyjną spółkę Exatel, KGHM ośrodki wczasowe, a Energa - według „Rz"– spółkę celową powołaną do budowy nowego bloku w Ostrołęce. To już nieaktualne.

Zresztą z tego wszystkiego jedyną realną wartość ma Exatel, ale wniesieniu tej spółki do FIPP sprzeciwiło się MSW, wedle którego Exatel zarządza infrastrukturą zbyt ważną dla państwa – siecami światłowodów.

Trudno powiedzieć, dlaczego z punktu widzenia MSW PGE jako właściciel jest bezpieczniejszy niż PIR. Jedyny wniosek jaki się nasuwa jest taki, że MSW woli dmuchać na zimne na wypadek, gdyby inwestycja w górnictwo okazała się porażką.

Struktura udziałów Nowej Kompanii Węglowej będzie więc taka: większościowy pakiet udziałów przejmie Węglokoks (100 proc. własność państwa), mniejszościowy przejdzie do PIR.

W ten sposób plan powiązania kapitałowego energetyki i górnictwa na razie odchodzi do lamusa. Nie wiadomo oczywiście, czy nie wróci po wyborach.

Dlaczego rządowi tak zależało na udziale energetyki, choć mógł sobie poradzić bez niej? Według naszych informacji nie chodziło tylko o zadośćuczynienie postulatom związkowców, którzy od dawna domagali się powiązania obu sektorów.
Ważniejsza jest opinia Komisji Europejskiej, która może uznać całą imprezę za niedozwoloną pomoc publiczną. Oznaczałoby to bankructwo nowej firmy. Wejście giełdowych spółek do Nowej KW byłoby dla MSP najlepszym argumentem w rozmowach z Brukselą, realnym testem prywatnego inwestora, zwłaszcza, że ich kurs ostatnio tak spadał, że na samo ogłoszenie decyzji rynek mógłby już nie zareagować.

Opór energetyki okazał się zbyt silny, odwołanie zarządów mogłoby zaburzyć kruchą polityczną równowagę w PO. – Nie rozumiem ich decyzji. Przecież będąc bezpośrednimi udziałowcami mieliby większą kontrolę niż poprzez FIPP – dziwi się jedna z osób zaangażowanych w projekt.

Ale byłaby to kontrola pozorna. Energetyka broniła się przed wzięciem odpowiedzialności za los nowej Kompanii Węglowej, wiedząc, że nie będzie miała swobody podejmowania decyzji a górnictwo może okazać się studnią bez dna.

Przypuśćmy, że coś pójdzie źle i np. w przyszłym roku zaistniałyby przesłanki do upadłości spółki (teoretycznie istniały zresztą już w tym roku).
W takiej sytuacji zgodnie z kodeksem spółek handlowych akcjonariusze rozstrzygają o dalszym istnieniu firmy. Ale przecież decyzję podejmowaliby nie prezesi PGE czy PGNiG tylko politycy. Podobnie w sytuacji protestu płacowego – jak pokazał strajk w JSW, partnerem dla związkowców jest rząd, a nie prezes, którego można się pozbyć.

W trakcie negocjacji rządu z energetyką rozważano zupełnie fantastyczne warianty – np. energetyka nie wejdzie bezpośrednio, ale poprzez zagraniczne banki inwestycyjne, które jednak w każdym razie będą mogły zażądać od PGE i pozostałych firm wykupienia swoich akcji KW (tzw. opcja put).

Innym pomysłem była zamiana ról energetyki z bankami – bankowcy mieli skonwertować 1,2 mld zł długu Kompanii na akcje spółki, a za to energetyka miała dostarczyć gotówkę.

Wszystko to dlatego, że zagraniczne banki wydają się skuteczniejszą dźwignią wymuszającą twardą restrukturyzację górnictwa niż państwowi udziałowcy.

Jedyną firmą, która dobrze wpasowała się w strategię skarbu jest Enea. Po rynku krążą plotki, że zgodnie ze swoją „strategią krokodyla” połknie prywatną Bogdankę, a na dodatek Katowicki Holding Węglowy.

Sęk w tym, że ta ostatnia spółka ma problemy nie mniejsze niż Kompania. - Tam docelowo zostaną dwie kopalnie – Wesoła i Staszic – twierdzą nasze źródła. Obecnie jest ich sześć.

Czy polskie górnictwo da się jeszcze uratować? O tym piszemy w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej