Dofinansowania i dotacje

Tymczasem na Antarktydzie... (18360)

2015-04-07

Drukuj
galeria

Lód pływający u wybrzeży Antarktydy, fot. Christopher Michel, flickr, (CC BY 2.0)

Niedawno informowaliśmy o tym, że zasięg lodu morskiego w Arktyce jest rekordowo niski – tymczasem lód pływający na Antarktydzie ma się całkiem nieźle. Czy to przeczy teorii globalnego ocieplenia?

Jak poinformowało amerykańskie Narodowe Centrum Danych nt. Śniegu i Lodu (NSIDC), 20 lutego br. powierzchnia lodu pływającego na Antarktydzie osiągnęła przyzwoite maksimum wynoszące 1,38 mln km²: czwarte pod względem wielkości w historii pomiarów.

W ostatnich latach naukowców zaskoczył przyrost lodu morskiego na Antarktydzie. Symulacje z użyciem 50 najlepszych modeli klimatycznych świata prognozowały przecież spadek zasięgu lodu morskiego w tym rejonie w ostatnich 30 latach.

Dr Claire Parkinson z Goddard Space Flight Centre przy NASA podkreśla, że obserwowany przyrost lodu na Antarktydzie nie „unieważnia” teorii zmian klimatu. Globalnie bezpowrotnie tracimy 35 tys. km² lodu morskiego rocznie.

– Nie każdy zakątek Ziemi reaguje na zmiany klimatu w ten sam sposób. Fakt, że lód w jednej części globu zachowuje się inaczej niż w innej, nie jest zaskoczeniem. Ziemia jest duża, a zmiany klimatu przejawiają się na różne sposoby – uważa Parkinson.

Winna dziura ozonowa?

Było nie było, Antarktyda wyłamuje się ze schematu „ocieplenia”. Trzeba jednak pamiętać, że klimat kształtuje wiele – często rozbieżnych – czynników. Według profesora Johna Turnera z British Antarctic Survey do tej pory wpływ gazów cieplarnianych na Antarktydę był „zagłuszany” przez skutki innego poważnego zaburzenia równowagi, a mianowicie dziury ozonowej. To ona może być pierwotną przyczyną obecnego przyrostu lodu w wodach Antarktydy – w ramach skomplikowanego łańcucha przyczynowo-skutkowego.

Utrata ozonu przyniosła Antarktydzie częstsze i silniejsze wiatry i burze (wiatr na Oceanie Południowym przybrał na sile o 15-20%). Silnie oddziałujący obszar niskiego ciśnienia na Morzu Amundsena wysysa zimnie powietrze z zamrożonej głębi kontynentu i spycha je na zachód, gdzie obserwuje się przyrost morskiego lodu. Odbywa się to w czterech etapach:
1. Podczas gdy obszar niskiego ciśnienia spycha zimne powietrze z głębi kontynentu w kierunku oceanu...
2. ... topnieją lodowce Antarktydy podmywane ciepłym strumieniem wód (możliwe, że związanym ze zjawiskiem El Niño).
3. To dodatkowy zastrzyk zimnej, słodkiej wody, która wypływa na powierzchnię...
4. ... napotykając tam na zimne powietrze zepchnięte z głębi kontynentu. W ten sposób formuje się dodatkowy lód pływający.

Dlaczego Antarktyda reaguje inaczej niż Arktyka?

Lód morski na Antarktydzie różni się od tego w Arktyce. Ten pierwszy co roku topnieje niemal całkowicie, ten drugi – tylko częściowo. Na południu globu nowy lód jest więc znacznie cieńszy i bardziej podatny na topnienie niż stabilniejszy, „starszy” lód Arktyki. Niewykluczone, że te naturalne, większe fluktuacje zasięgu lodu na Antarktydzie jeszcze przeważają nad wpływem gazów cieplarnianych.

Jednak profesor John Turner nie pozostawia nam złudzeń: – Za kilka dekad może się okazać, że zasięg lodu morskiego w rejonie Antarktydy spada. To nikogo nie zaskoczy. Jeśli ociepli się tak bardzo, jak zakładamy, Antarktyda wreszcie to odczuje i lód zacznie zanikać.

Opracowanie Marta Śmigrowska. Źródło: The Guardian

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej