Dofinansowania i dotacje

Jak permakultura może pomóc rolnikom w kwestii zmian klimatu? (17195)

2014-04-29

Drukuj
galeria

Portal dlaklimatu.pl zamieścił wywiad z Patrickiem Whitefieldem, nauczycielem permakultury w Wielkiej Brytanii, autorem książek „Permaculture in a Nutshell”, „How to Make a Forest Garden” oraz „The Earth Care Manual”. Autorem wywiadu jest Marcin Gerwin.

permakultura – gałąź projektowania ekologicznego, inżynierii ekologicznej i projektowania środowiska, tworząca zrównoważoną architekturę siedzib ludzkich i samoregulujące się systemy rolnicze na wzór ekosystemów naturalnych.

źródło: wikipedia.org

Marcin Gerwin: Rolnictwo to jedna z tych dziedzin, która bez wątpienia odczuje skutki zmian klimatu. Czy uważasz, że permakultura mogłaby pomóc rolnikom radzić sobie ze zmieniającym się klimatem?

Patrick Whitefield: Jednym z konkretnych sposobów, w jaki permakultura może pomóc rolnikom w tej kwestii, jest dbanie o różnorodność, na co właśnie kładziemy nacisk w permakulturze. Na przykład przy sadzeniu drzew, jednym z podstawowych problemów jest to, że nie wiemy, jaki dokładnie będzie klimat, gdy drzewa osiągną dojrzałość. Jeżeli więc posadzimy drzewa różnych gatunków i odmian – z których część będzie lepiej przystosowana do cieplejszego klimatu, a część do chłodniejszego – wówczas możemy liczyć na to, że za 50 lub 100 lat przynajmniej część z nich będzie dobrze sobie radziła. Te, które nie przetrwają, będzie można usunąć.

Natomiast w kwestii roślin, które rosną krócej, jak warzywa czy zboża, to myślę, że również warto postawić na sianie mieszanek różnych odmian, gdyż jednym z głównych skutków zmian klimatu jest nie tyle stały wzrost temperatur, lecz większa liczba zjawisk ekstremalnych – suszy, powodzi, dni gorących lub bardzo zimnych. Siejąc zatem zboża dobrym rozwiązaniem będzie wysiew mieszkanki kilku odmian, dzięki czemu w suchym roku jedna odmiana sprawdzi się lepiej, a gdy rok będzie wyjątkowo mokry, to lepiej sprawdzi się inna odmiana.

Czy techniki, które stosuje się w permakulturze w kwestii żyzności gleby, również mogą tu być przydatne?

W temacie gleby zwykle pojawia się konflikt odnośnie tego, co jest dobre dla jej żyzności w długim okresie, a tego, co można zrobić z glebą, by w krótkim okresie uzyskać jak najlepszy plon. Gdy stosuje się orkę lub przekopywanie, to zwykle robi się to po to, aby uzyskać natychmiastowy efekt. Jednak długookresowy skutek tego rodzaju praktyk będzie dla gleby negatywny. Szczególnie jeżeli chodzi o zawartość próchnicy. Jedną z głównych zasad permakultury jest to, że staramy się uniknąć orania gleby lub przekopywania jej, o ile tylko jest to możliwe. Pozwala to na gromadzenie się próchnicy, na budowanie odpowiedniej struktury gleby oraz na rozwój pożytecznych mikroorganizmów glebowych. Dzięki temu gleba będzie miała znacznie lepszą odporność – będzie mogła lepiej radzić sobie z ekstremalną pogodą.

Dodatkową korzyścią jest to, że próchnica, która gromadzona jest w glebie, wiąże węgiel (C), który jest zawarty w powietrzu. Ktoś nawet kiedyś obliczył, że gdyby wszyscy ludzie na świecie przestali orać i przekopywać glebę, to mogłoby to w istotny sposób wpłynąć na powstrzymanie ocieplania się klimatu, gdyż tak dużo dwutlenku węgla zostałoby pobrane z atmosfery i zmagazynowane w glebie. Nie mam jednak pewności, czy rzeczywiście jest to prawda. Co jednak mogę potwierdzić, to że czterokrotnie więcej węgla zmagazynowane jest w glebie niż we wszystkich roślinach i zwierzętach. Ludzie często proponują sadzenie drzew, by uporać się ze zmianami klimatu – to nie jest jednak najlepszy pomysł. Najważniejszą rzeczą, jaką możemy zrobić, jest odejście od orania i przekopywania gleby.

Czy można zrezygnować z orania gleby również w dużych gospodarstwach rolnych? Czy raczej jest to coś, co jest praktyczne tylko w przydomowym ogrodzie?

Jak najbardziej można. W mojej książce „The Earth Care Manual” opisuję nieco szerzej metodę upraw dwuplonowych (ang. bicropping), gdzie glebę okrywa dywan z wieloletniej koniczyny białej, a w nim wysiewa się zboża lub inne rośliny, korzystając ze specjalnego urządzenia. Wydaje mi się, że ta metoda pasuje szczególnie dobrze do klimatu Wielkiej Brytanii, a mniej może do klimatu bardziej suchego, ze względu na konkurowanie o wodę pomiędzy koniczyną a zbożami. Jest to metoda, którą można zastosować na każdą skalę, nawet jeżeli gospodarstwo ma tysiąc hektarów.

Oglądałem ostatnio w Internecie film o farmerze w USA, którego gospodarstwo ma 3 tysiące akrów [1214 hektarów – przyp. red.]. Zajmował się nim w sposób konwencjonalny, jednak chociaż nie był rolnikiem ekologicznym, to nie stosował orki. Wpływ tego na jakość gleby był niezwykły – było po prostu widać, że wzrosła w niej zawartość próchnicy. Było to całkiem imponujące. Co ciekawe, nie był to ktoś, po kim można było się tego spodziewać – ktoś, kto zajmował się ekologicznym rolnictwem od lat lub kto jest dobrze znany w środowisku osób zajmujących się permakulturą. Był to farmer z głównego nurtu, który ma gospodarstwo o bardzo dużej powierzchni. Niemniej jednak jego podejście do gleby było mniej więcej takie, jakiego uczymy w ramach permakultury.

Jednym w możliwych efektów zmian klimatu jest większa częstotliwość występowania suszy i powodzi. Czy korzystając z zasad projektowania permakultury można w jakiś sposób zmniejszyć ich skutki?

Jeżeli chodzi o powodzie, to w zasadzie nic nie można zrobić na poziomie indywidualnego gospodarstwa lub nawet małej gminy. Działania powinny być podjęte na poziomie całej zlewni rzeki – od jej źródeł aż do morza. Co powinniśmy zrobić, to zatrzymać jak najwięcej wody w górnym biegu rzeki, na wzgórzach. Może się wówczas pojawić pewien konflikt pomiędzy chęcią gromadzenia wody a produkcją żywności. Zwykle rolnicy chcą się pozbyć nadmiaru wody ze swojej ziemi jak najszybciej. Jednak w górnym biegu rzeki, na wzgórzach, potencjał do produkcji żywności jest zwykle dosyć niewielki (zwykle jest to hodowla zwierząt). Tak więc najważniejszą funkcją tych terenów może nie być produkcja żywności, lecz magazynowanie wody. Gdy wyłączy się je z upraw czy hodowli zwierząt, nie będzie to aż tak duża strata w porównaniu z niżej położonymi, płaskimi terenami, które są zalewane podczas powodzi. Ale to już jest coś, co można osiągnąć tylko na poziomie politycznym.

W permakulturze podkreślamy przede wszystkim rozwiązania, które można wprowadzić na poziomie indywidualnym, na poziomie rodziny czy lokalnej społeczności. Część spraw pozostaje jednak do rozstrzygnięcia na poziomie politycznym.

Co natomiast można zrobić w kwestii susz?

Ważna jest ochrona od wiatru, gdyż wiatr wysusza glebę i rośliny. Wiatr zwiększa ilość wody, którą rośliny potrzebują do dobrego rozwoju. Powinno się także utrzymywać zakrytą glebę, stosując ściółkowanie. Niemniej jednak ściółkowanie jest praktyczne tylko w małej skali.

Co zatem proponowałbyś dużym gospodarstwom, na przykład takim, gdzie uprawia się warzywa?

Tam sprawa jest trudniejsza. W dużych gospodarstwach jedynym sposobem na utrzymanie zakrytej gleby jest posadzenie roślin. A rośliny zużywają wodę. Najważniejsza jest więc znów różnorodność tego, co wysiewamy i sadzimy. Jeżeli wysiejesz mieszankę, w skład której wejdą rośliny, które radzą sobie najlepiej w idealnych warunkach oraz odmiany odporne na suszę, wówczas w każdym roku uzyskasz plony.

Myślę, że potrzebna jest przede wszystkim pewna zmiana w mentalności. Wielu rolnikom zależy na tym, aby osiągać maksymalny plon za każdym razem. A do uzyskania maksymalnego plonu konieczne są idealne warunki. Jesteśmy przyzwyczajeni do klimatu, który był niezwykle stabilny. Tak jednak może nie być w przyszłości. Powinniśmy zatem zrezygnować z pragnienia, by zawsze uzyskiwać maksymalny plon, a zamiast tego postawić na stabilność plonów – oznacza to innymi słowy, że każdego roku mamy pewność, że coś zbierzemy, jednak niekoniecznie będzie to za każdym razem rekordowy plon.

Niektórzy zalecają stosowanie biowęgla – węgla drzewnego, który jest używany jako polepszacz glebowy. Poprawia on żyzność gleby, a także pozwala zmagazynować w glebie dwutlenek węgla pobrany z powietrza. Jaka jest twoja opinia na ten temat? Czy warto dodawać go do gleby?

Dopiero zaczynamy rozumieć, jak działa biowęgiel. Wiele prób przyniosło sukces, wiele zakończyło się także niepowodzeniem. Co wydaje się dobrą praktyką w tej kwestii, to mieszanie biowęgla z kompostem, by zaczął dobrze działać. Niemniej jednak jeżeli mamy pewność, że się on sprawdzi, wówczas można go stosować z korzyścią tak dla rolników, jak i dla klimatu.

 

 

źródło: Polska Zielona Sieć
www.dlaklimatu.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej