Dofinansowania i dotacje

Energetyczny pat w Chinach (17882)

2014-11-24

Drukuj
galeria

fot. Smog w Szanghaju, fot. wikipedia, CC BY-SA 3.0

Jeśli przyjrzeć się bliżej charakterowi deklaracji USA i Chin dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych, można odczytać ich prawdziwą naturę, szczególnie w przypadku Chin.

Prezydent Barrack Obama zadeklarował, że Stany Zjednoczone zredukują emisje szkodliwych gazów o 26-28% do roku 2025 w porównaniu z rokiem 2005. Prezydent Xi Jinping z kolei oświadczył, że przewidywany szczyt emisji gazów cieplarnianych w Chinach nastąpi w roku 2030, potem poziom ich emisji będzie się stopniowo obniżał. Chiny zatem wcale nie deklarują redukcji emisji gazów cieplarnianych, wręcz przeciwnie. A przecież Chiny są największym na świecie producentem urządzeń do produkcji energii odnawialnej, mają też rozległe rządowe programy wspierające produkcję i rozwiązania z obszaru zielonej energii. Dlaczego więc prezydent Xi Jinping nie może złożyć deklaracji tak oczywistej jak deklaracja amerykańska? To efekt energetycznego pata, w jakim znalazła się Chińska Republika Ludowa.

Energetyczny smok

Gwałtowny przyrost zakładów przemysłowych, wyrastających dosłownie jak grzyby po deszczu, spowodował niewyobrażalnie wielkie zapotrzebowanie na energię. W warunkach chińskich najprostszym rozwiązaniem stało się wznoszenie kolejnych elektrowni węglowych, również bazujących na sprawdzonych rozwiązaniach, w których priorytetem było wytwarzanie energii, nie zaś troska o czystość powietrza, czy wód. Po kilkunastu latach w coraz większej ilości chińskich miast widok czystego, błękitnego nieba stał się wydarzeniem zgoła cudownym. Ogromna chmura smogu pokrywa dzisiaj ogromną część obszaru nad ChRL. Można ją obserwować na stronach NASA.

Dlaczego nie OZE lub atom?

Ta chmura rzuca szczególnie silny cień na rozwój chińskiej energetyki fotowoltaicznej. Sprawność paneli słonecznych zależy przecież wprost od „jakości” światła na nie padającego. Smog skutecznie filtruje światło słoneczne docierające do powierzchni chińskiej ziemi. Dla utrzymania sprawności paneli fotowoltaicznych należałoby myć je przynajmniej co drugi dzień.

Pyły zawarte w smogu to również zagrożenie dla farm wiatrowych. Wiatraki są złożonymi urządzeniami mechanicznymi, ogromne ilości pyłów wdzierających się do wnętrza tych urządzeń znacznie skracają ich żywotność. Na północy Chin, tam, gdzie smog jest dotkliwą codziennością mieszkańców miast i wsi, grasuje jeszcze jeden wróg urządzeń fotowoltalicznych i elektrowni wiatrowych – pustynia.

Panele słoneczne, czy farmy wiatrowe nie są w stanie zaspokoić potrzeb energochłonnego przemysłu chińskiego. Tu potrzeba znacznie większych ilości energii niż na obszarach, które wyzbyły się produkcji, które odeszły od niej na rzecz usług i pracy koncepcyjnej, innowacji. Huty, stocznie, montownie, linie do produkcji tekstyliów, czy wyrobów walcowanych wymagają zasilania, którego nie są w stanie zapewnić wiatraki albo panele słoneczne, nawet w sprzyjających warunkach środowiskowych.

Idealną alternatywą dla elektowni węglowych wydawać by się mogła zatem energia atomowa. Na drodze rozwoju energetyki atomowej w Chinach stoi naturalna przeszkoda: brak wody.

Z jednej strony mamy tu do czynienia z katastrofalnym zanieczyszczeniem rzek i jezior, z których, aż 70% nie nadaje się nawet do użytku przemysłowego, z drugiej zaś z postępującym procesem zanikania źródeł wód, w tym gruntowych i głebinowych, szczególnie na północy Państwa Środka. W dystryktach zewnętrznych Pekinu beczkowozy dostarczjące wodę pitną w miesiącach letnich są już taką codziennością jak i smog. Już dziś przeciętny mieszkaniec Pekinu ma dostęp do ledwie 145 metrów sześciennych wody pitnej rocznie, gdy minimum określone przez Bank Światowy wynosi 1000 metrów sześciennych. Wielki projekt przekierowania części wód rzeki Jangcy na północ Chin, jak już dzisiaj wiadomo, nie poprawi znacznie sytuacji. Z pewnością zaś nie umożliwi wygospodarowania rezerw z przeznaczeniem dla kilku elektrowni atomowych.

Na wspomnianej rzece Jangcy uruchomiono w 2010 roku zaporę Trzech Przełomów, największą tego typu inwestycję na świecie. Zapora ma pozwolić ujarzmić choć po części tą wielką i dziką rzekę, ale przede wszystkim miała stać się – dzięki 26 generatorom – potężnym źródłem energii. Twórcy projektu nie uwzględnili jednak istotnego czynnika: poziomu zanieczyszczenia Jangcy.

Pełny tekst na: Forbes.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej