Dofinansowania i dotacje

Osaczona elektroenergetyka – wyrok na establishment polityczny 25-lecia (18936)

prof. Jan Popczyk
2015-09-28

Drukuj
galeria

Sierpniowy 20. stopień zasilania, a raczej bezsilności, zakończył stan utajenia choroby polskiej elektroenergetyki.

Sierpniowy 20. stopień zasilania, a raczej bezsilności, zakończył stan utajenia choroby polskiej elektroenergetyki. Zakończył okres, w którym zaniechania/petryfikacja, szczególnie recentralizacja zapoczątkowana w 2000 roku utworzeniem PKE (Południowy Koncern Energetyczny), mogły być prezentowane jako pasmo sukcesów. Wprowadzenie masowych ograniczeń odbiorców, na skalę nigdy wcześniej nie spotykaną, ale przede wszystkim sposób realizacji procedur kryzysowych i sposób objaśniania przyczyn kryzysu pokazały rzecz najgorszą: niezdolność sojuszu korporacyjno-politycznego do spojrzenia prawdzie w oczy.

Nie trzeba być znawcą, aby tę prawdę dostrzec: zadłużenie górnictwa (krótkoterminowe zobowiązania wynoszące kilkanaście mld zł), które tak czy inaczej przeniesie się na elektroenergetykę; odpisy aktywów w PGE (8 mld zł), sygnalizujące skalę nieproduktywności majątku przedsiębiorstw elektroenergetycznych; rozwierające się w regionie nożyce cen hurtowych energii elektrycznej – (160 zł/MWh w Polsce, 140 zł/MWh w Niemczech, 80 zł/MWh za zieloną energię w Szwecji), sygnalizujące niezdolność polskich przedsiębiorstw elektroenergetycznych do konkurencji na jednolitym (unijnym) rynku energii elektrycznej; żądanie przez PGE kontraktów różnicowych dla energetyki jądrowej (ceny gwarantowanej pewnie nie niższej niż 500 zł/MWh); żądanie rynku mocy dla energetyki węglowej; żądanie wsparcia generalnie!

Żaden z tych problemów, nawet pierwszy (sierpniowy deficyt mocy), nie jest „przypadkowy”, łatwy do szybkiego zażegnania. Każdy ma swoje „środowisko”, które kształtowało się przez lata. Teraz rozpoczyna się czas weryfikacji. Błędy systemowe, w tym gigantomania, będą szczególnie boleśnie weryfikowane.

Przykład. Sierpniowe załamanie się bilansu popytowo-podażowego na bieżącym rynku energii elektrycznej miało bezpośrednią przyczynę w awarii/wyłączeniu bloku Bełchatów 2 (na węgiel brunatny) i ilustruje ono dobitnie nieprawidłowość rozwoju KSE w kontekście wyboru mocy jednostkowych nowych bloków wytwórczych, w tym przyszłych bloków jądrowych. Mianowicie, już obecnie, kiedy system KSE jest przecież jeszcze dobrze zrównoważony (moc i lokalizacja źródeł w systemie, topologia i przepustowość sieci przesyłowej) moc jednostkowa bloku wynosząca „tylko” 850 MW, wystarczyła do wywołania stanu, którego nie było przez ostatnie 25 lat).

Podkreśla się, że blok Bełchatów 2 jest blokiem otwierającym (pierwszym) nowy przedział mocy jednostkowych bloków węglowych, mianowicie przedział 850-1070 MW (w tym przedziale są kolejne bloki węglowe, na węgiel kamienny, będące w budowie: Kozienice – 1070 MW, Opole – dwa bloki po 900 MW każdy, Jaworzno – 910 MW). Zatem ryzyko kłopotów jest wręcz „zaszyte” w błędnej strategii rozwojowej. Awaria bloku Bełchatów 2 w sierpniu 2015 roku wymaga jeszcze dodatkowego komentarza, mianowicie dotyczącego niezawodności ekstremalnie dużych bloków.

Opinie o ich niezawodności, lansowane przez dostawców, mają wyłącznie propagandowy charakter (statystyka awarii, w ruchu próbnym i w eksploatacji po tym ruchu, dotycząca bloku Bełchatów 2, oddanego do eksploatacji w 2011 roku, potwierdza tezę o „systemowym” problemie zawodności ekstremalnie wielkich bloków – a przecież jednak nie tak wielkich i nie tak skomplikowanych technologicznie jak planowane w Polsce bloki jądrowe 1500-1600 MW – zawsze w istotnym stopniu prototypowych, stanowiących unikalne jednostkowe rozwiązania).

Wróćmy do spraw makroekonomicznych, czyli w gruncie rzeczy politycznych. To, że korporacja żąda wsparcia jest w pełni zrozumiałe, wszystkie segmenty gospodarki strukturalnie nieefektywne (energetyka, rolnictwo, budownictwo, transport) żądają wsparcia (łatwo się w tym upodobniają do służby zdrowia, szkolnictwa, tylko mają większą siłę roszczeniową, a elektroenergetyka ma siłę największą). Znacznie większym problemem jest natomiast Imperium (władza), która dopuściła, a w dużym stopniu nawet wykreowała osaczenie elektroenergetyki.

Wiele wskazuje na to, że dla obecnej władzy byłoby lepiej nie wygrać najbliższych wyborów, aby nie być zweryfikowaną przez lawinowo narastające kłopoty elektroenergetyki (i górnictwa) po wyborach.

Z kolei politycy z obozu opozycji zapowiadają, że jeśli wygrają, to oprotestują unijną politykę energetyczno-klimatyczną, górnictwu przywrócą świetność, a bezpieczeństwo energetyczne gospodarki zostanie ufundowane na wielkoskalowej elektroenergetyce węglowej.

To musi niepokoić, bo to oznacza konieczność oprotestowania, a najlepiej odwrócenia trendów światowych, także konieczność oprotestowania niskich cen w regionie, oprotestowanie postępu technologicznego w niemieckiej energetyce OZE i również rozwoju prosumeryzmu (w tym oznacza potrzebę zablokowania aspiracji młodego polskiego pokolenia uczącego się reguł inteligentnej gospodarki szybciej niż władza, a także potrzebę zablokowania rozwoju kapitału społecznego).

Czy to się da zrobić. Nie. Ale z drugiej strony sytuacja staje się groźna, dla społeczeństwa i dla państwa.

To co trzeba zrobić? Na pewno trzeba budować systemową, społeczno-gospodarczą, zdolność do odpowiedzi na kolejne przesilenia. W szczególności trzeba pilnie, w kontekście osaczenia elektroenergetyki, przetestować osiągalną dynamikę konsolidacji proreformatorskiego trójkąta „prosumenci – niezależni inwestorzy energetyczni – nowi politycy”. Z drugiej strony trzeba zamodelować dynamikę interakcji między proreformatorskim trójkątem, osaczoną elektroenergetyką i gazownictwem.

W tym kontekście jest niezwykle ważna ocena istniejącego jeszcze potencjału złagodzenia wyalienowania elektroenergetyki (bo na pewno otwarcie elektroenergetyki na zmiany, czyli maksymalne wykorzystanie jej istniejących zasobów, jest racją państwa). Podobnie, ważna jest ocena potencjału roli ubezpieczającej ze strony gazownictwa (wykorzystanie w tej ocenie doświadczeń z kryzysu kalifornijskiego 2000-2001 jest niezbędne).

Budowanie równowagi między energetyką prosumencką i niezależnymi inwestorami energetycznymi oraz energetyką węglową (węglowo-jądrowym scenariuszem energetyki), z wykorzystaniem ubezpieczającej roli gazownictwa (do poziomu jego istniejących zasobów, bez nowego rozmachu inwestycyjnego), jest w perspektywie 2020 i następnie 2030 jednym z głównych uwarunkowań bezpieczeństwa nowego establishmentu politycznego.

Jan Popczyk, Gliwice, 21 września 2015 r.

Poglądy wyrażone w powyższym artykule są poglądami autora i nie muszą
odzwierciedlać stanowiska Instytutu na Rzecz Ekorozwoju i redakcji portalu
ChronmyKlimat.pl.


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej