Dofinansowania i dotacje

Prognozy IPCC dla Polski i regionu. Cz. 4: Powodzie i wzrost poziomu morza (18167)

2015-02-02

Drukuj
galeria

Wrocław, maj 2010. Intensywne opady deszczu doprowadziły do wezbrania wód Odry. Fot. Olgierd Rudak, flickr, (CC BY 2.0)

W ostatniej części cyklu omawiamy wpływ opadów nawalnych na gospodarkę wodną, energetykę i transport oraz skutki wzrostu poziomu Bałtyku. Diagnozujemy działania adaptacyjne w tych obszarach.

Termin „globalne ocieplenie”, który lata temu zagościł w naszej świadomości, uznać należy za nietrafiony. Wprawdzie u podstaw obecnych zmian klimatu leży nasilenie efektu cieplarnianego i wzrost temperatur, jednak obserwowane anomalie są raczej przejawem destabilizacji klimatu, niż ocieplenia. Wynikiem zmian klimatu są nie tylko upały i susze, ale też „nagły atak zimy” zaskakujący drogowców w dotychczas bezśnieżnych miejscach, czy też wzrost poziomu morza i powodzie.

Prognozy Piątego Raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) dotyczące zmian struktury opadów omówiliśmy w trzeciej części cyklu. Konsekwencją anomalii opadowych mogą być problemy (albo i zapaść) w ważnych sektorach gospodarki. I na tym skupimy się w niniejszym tekście.

Jak wskazuje IPCC, wprawdzie w Europie spadnie roczna suma opadów, ale za to wzrośnie ich intensywność. Kraje północy mogą się spodziewać ekstremalnych ulew i śnieżyc cały rok (szczególnie zimą), a kraje Europy Środkowej – wiosną, jesienią i zimą. Zwiększy to ryzyko wystąpienia powodzi w Europie Północnej i Północno-Wschodniej (również w Polsce).

Z deszczu pod rynnę?

Dotychczas w Polsce dominowały powodzie zatorowe i roztopowe (związane z topnieniem zimowego śniegu), notowane zimą i wczesną wiosną. Obecnie rośnie ilość powodzi opadowych, w tym błyskawicznych, występujących na obszarach zasadniczo suchych (i przez to na wezbrania nieprzygotowanych). Te pojawiają się głównie między majem a październikiem.

Problem powodzi był, jest i będzie poważnym zagrożeniem w Polsce, również z uwagi na słaby stan systemów przeciwpowodziowych. Stąd też konieczna będzie modernizacja urządzeń hydrotechnicznych, ale też restytucja i renaturyzacja niektórych cieków.

Część gruntów należy przeznaczyć na suche zbiorniki wodne, kanały ulgi i poldery. Opieką trzeba otoczyć tereny zielone oraz torfy i mursze, znakomicie magazynujące wodę.

Jak można ograniczyć ryzyko podtopień? Nie budując wcale (na terenach zalewowych) albo budując dobrze. W pierwszym przypadku na przeszkodzie stoi presja urbanizacyjna. Samorządom trudno jest uchwalić plany zagospodarowania przestrzennego wyłączające spod zabudowy atrakcyjne, podmiejskie grunty. Mogą jednak wprowadzić stawki ubezpieczeniowe i opłaty zależne od bezpieczeństwa terenu i jakości ochrony przeciwpowodziowej. W drugim przypadku pomogą działania edukacyjne promujące właściwe praktyki budowlane.

W wyłożonych betonem miastach, gdzie nadmiar wody nie wsiąka w glebę, kluczową rolę odgrywa kanalizacja miejska. Wobec nagłych, intensywnych opadów trzeba będzie zwiększyć jej przepustowość. Co więcej, każde nowe osiedle powinno mieć dobry system odwodnienia.

Oberwania chmury mogą powodować osuwanie się gruntu. Trzeba więc wzmocnić grunty pod budynkami (istniejącymi i planowanymi) oraz nasypami drogowymi.

Mosty krztuszą się wodą

Oszacowano, że tym wieku najpoważniejszym zagrożeniem dla transportu w Polsce będzie nie wzrost temperatur, ale ekstremalne opady deszczu. Już dziś czynniki te trzeba uwzględnić w projektach obiektów infrastruktury transportowej o długim okresie funkcjonowania (takich jak mosty, tunele, wiadukty i estakady). W dobie rzęsistych deszczów szerokie przepusty, odpowiednie światło mostów oraz systemy odwadniania dróg, tuneli, przejść podziemnych i stacji kolei podziemnej mogą uchronić nas przed paraliżem transportowym.

Należy też ocenić bezpieczeństwo mostów już istniejących i ewentualnie zwiększyć ich przepustowość.

Energetyka: raz spragniona, raz zmoknięta

Woda, jako chłodziwo, warunkuje produkcję energii w elektrowniach węglowych i jądrowych. Energetyce konwencjonalnej zagrażać będą zbyt wysokie, jak i zbyt niskie stany w rzekach. Burze i huragany mogą niszczyć sieci przesyłowe.

Powodzie, susze i burze mogą więc skutkować niedoborami prądu – chyba że wymienimy linie napowietrzne na kablowe i zainwestujemy w lokalne odnawialne źródła energii, takie jak wiatr, słońce i geotermia. Są one, co do zasady, bardziej odporne na wysokie temperatury, niż tradycyjne elektrownie. Co więcej, niewielkie, rozproszone instalacje OZE często produkują lokalnie, dla okolicznej ludności. Prąd nie musi więc wędrować setek kilometrów liniami przesyłowymi.

Bałtyk w natarciu

W Piątym Raporcie IPCC analizuje również wzrost poziomu mórz i oceanów otaczających Europę:

  • Topnienie wiecznej zmarzliny i wzrost poziomu morza zwiększy erozję brzegu morskiego i ryzyko zalania terenów nadbrzeżnych. Do roku 2080 takie powodzie mogą dotknąć nawet 1,6 mld ludzi rocznie w obszarze Morza Śródziemnego, w Europie Północnej i Zachodniej.
  • Wprawdzie większa część europejskich wybrzeży jest stosunkowo odporna na wzrost poziomu morza, jednak zagrożone będą obszary nad południowym brzegiem Morza Północnego – nisko położone, gęsto zaludnione i zbudowane na miękkich, podatnych na erozję skałach.
  • W Polsce wzrost poziomu morza dotknie nawet 240 000 mieszkańców wybrzeża.
  • W niektórych obszarach Europy wzrost poziomu morza zagrozi gatunkom zwierząt i roślin zasiedlających plaże i wydmy.
  • Z powodu wzrostu poziomu morza do roku 2080 zniknąć może 20% nadbrzeżnych mokradeł w Europie.
  • Słona woda morska będzie zanieczyszczać rezerwuary wody pitnej (rzeki, jeziora, zbiorniki sztuczne).

Rządowy „Strategiczny plan adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu” przewiduje dla polskiego wybrzeża rozbudowę i monitoring systemu ochrony przeciwpowodziowej, zapobieganie erozji brzegu oraz poprawę monitoringu stref przybrzeżnych.

Morze słów, czy konkretne czyny?

W polskim dyskursie publicznym adaptacji poświęca się znacznie mniej miejsca niż działaniom na rzecz ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Nie powinno to jednak uśpić czujności samorządowców, czy organizacji społecznych. Adaptację powinniśmy zacząć już dziś, bo to projekt czasochłonny, kosztowny, ale nade wszystko – niezbędny. Morze słów (zasilone również niniejszą serią) musi się wreszcie przełożyć na konkretne działania.

 

Tekst: Marta Śmigrowska. Źródła:

1. IPCC WGII AR5 Chapter 23. Europe

2. IPCC Region by region. The Science of AR5 WG1 and the Consequences

3. „Strategiczny plan adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu do roku 2020 z perspektywą do roku 2030” 

4. Projekt KLIMADA „Opracowanie i wdrożenie strategicznego planu adaptacji dla sektorów i obszarów wrażliwych na zmiany klimatu”


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej