Dofinansowania i dotacje

Trump vs Clinton. Co powiedzieli o energii? (19786)

2016-09-29

Drukuj
galeria

Fot. Diego Cambiaso, flickr.com (CC BY-SA 2.0)

Biały Dom, którym od dwóch prezydenckich kadencji kieruje Barack Obama, obrał w polityce energetycznej jednoznaczny kierunek rozwoju odnawialnych źródeł energii. Amerykańska administracja może jednak obrać w tym zakresie odwrotny kurs, jeśli kolejnym prezydentem USA zostanie Donald Trump.

Temat energetyki i odnawialnych źródeł energii pojawił się w pierwszej z debat pomiędzy kandydatami na prezydenta USA, którzy wspomnieli o polityce energetycznej w kilku zdaniach, skupiając się na OZE. Czego można było się spodziewać, Hilary Clinton broniła kierunku obranego przez Baracka Obamę, natomiast Donald Trump stanął po stronie tradycyjnej energetyki opartejna paliwach kopalnych.

Hilary Clinton zapowiedziała podczas swojej kampanii wyborczej zwiększenie produkcji energii odnawialnej do 33-proc. udziału w miksie energetycznym USA do roku 2027. 

Podczas pierwszej debaty między Donaldem Trumpem i Hilary Clinton kandydatka Demokratów potwierdziła ten kurs, przekonując m.in., że w kwestiach klimatu powinniśmy kierować się nauką.

– Sądzę, że to ważne, abyśmy z tego skorzystali i sobie z tym poradzili, zarówno w kraju jak i za granicą. I to jest to, co możemy zrobić – zainstalować pół miliarda paneli fotowoltaicznych. Możemy mieć wystarczająco dużo czystej energii, aby zasilać każdy dom. Możemy zbudować nowoczesną sieć elektroenergetyczną. To wiele miejsc pracy, to wiele nowej, gospodarczej aktywności – zapewniała w debacie z Donaldem Trumpem Hilary Clinton.

Chcę inwestować w waszą przyszłość. To oznacza miejsca pracy w infrastrukturze, w nowoczesnej produkcji, innowacjach i technologiach, w czystej, odnawialnej energii i w małym biznesie, ponieważ większość miejsc pracy utworzą małe firmy – mówiła kandydatka Demokratów.

Z kolei Trump odniósł się do przypadku Solyndry – amerykańskiej firmy produkującej moduły fotowoltaiczne w opracowanej przez siebie, innowacyjnej technologii, która jednak nie przetrwała zderzenia z rynkiem i spadającymi cenami tradycyjnych modułów fotowoltaicznych – mimo finansowego wsparcia, którego udzieliła jej administracja Baracka Obamy.

Solyndra działała na rynku fotowoltaicznym od roku 2005. Mająca siedzibę w Kalifornii firma specjalizowała się w produkcji innowacyjnych, cylindrycznych paneli fotowoltaicznych w technologii CIGS. W 2009 r. amerykański rząd przyznał Solyndrze preferencyjną pożyczkę w wysokości ponad 0,5 mld dolarów, co nie uchroniło jednak tej firmy przed upadkiem.

Podczas debaty z Hilary Clinton Donald Trump, podobnie jak robili to wcześniej inni politycy Republikanów, uderzył w politykę energetyczną Demokratów właśnie przypadkiem Solyndy. Mówił o tym, że wsparcie Solyndry było "katastrofą" i że ta firma straciła wiele pieniędzy.

Wierzę we wszystkie formy energii, ale powodujemy utratę zbyt wielu miejsc pracy. Nasza polityka energetyczna to katastrofa – odpowiadał kandydat Republikanów.

Milion elektrowni fotowoltaicznych

W ostatnich latach polityka rządu USA sprzyjała rozwojowi odnawialnych źródeł energii. Korzysta na tym głównie energetyka wiatrowa, a także sektor fotowoltaiczny, który notuje dynamiczny wzrost zatrudnienia.

Według danych amerykańskiej federalnej agencji EIA (Energy Information Administration), udział odnawialnych źródeł energii w amerykańskim miksie energetycznym w I połowie br. wzrósło do poziomu 16,8 proc.

Wzrost to efekt zwiększonej generacji za pomocą źródeł innych niż elektrownie wodne, w których przypadku, w ujęciu rok do roku, odnotowano wzrost udziału w miksie energii w USA z 7,6 proc. do 9,1 proc. w I połowie br.

W 2015 roku w Stanach Zjednoczonych powstały farmy wiatrowe o łącznej mocy 8,59 GW, co przełożyło się na inwestycje warte 14,5 mld dolarów i co stanowiło aż 41 proc. potencjału wszystkich elektrowni oddanych do użytku w amerykańskiej energetyce. Rok wcześniej ten udział wynosił 24 proc.

Natomiast na koniec I kwartału potencjał fotowoltaiki w USA wzrósł do 27,5 GW, na co składa się już ponad milion zamontowanych systemów fotowoltaicznych.

Amerykańska firma konsultingowa GTM Research szacuje, że w tym roku potencjał elektrowni fotowoltaicznych w USA wzrośnie aż o 14,5 GW w porównaniu do 7,5 GW zainstalowanych w ubiegłym roku

Amerykański Kongres w grudniu 2015 r. przyjął regulacje zakładające utrzymanie obecnego poziomu ulg podatkowych dla inwestorów w sektorze PV (30 proc.) łącznie do roku 2019, zmniejszenie go do 26 proc. w roku 2020 i 22 proc. w roku 2021, a w kolejnych latach utrzymanie go na stałym poziomie w wysokości 10 proc. To powinno zapewnić dalszy stabilny rozwój rynku solarnego – do czasu, w którym amerykańska branża PV do szybkiego rozwoju takich ulg nie będzie już potrzebować.

Dzięki dynamicznemu rozwojowi branży fotowoltaicznej w USA, zatrudnienie w niej znalazło już ponad 200 tys. osób, z czego ok. 120 tys. to instalatorzy.

Zagrożenie dla procesu zapoczątkowanego na COP21?

Wybór Trumpa na stanowisko prezydenta USA może zagrozić polityce klimatycznej realizowanej w ostatnich latach przez Stany Zjednoczone, zagrażając tej polityce również na poziomie globalnym.

Zgodnie z ustaleniami szczytu klimatycznego z grudnia 2015 r., który odbył się w Paryżu (COP21), sygnatariusze paryskiego porozumienia mają podjąć działania zmierzające do utrzymania wzrostu średnich temperatur na poziomie nie większym niż 2 st. C. w stosunku do epoki przedindustrialnej, a także do podjęcia wysiłków zmierzających do nieprzekroczenia poziomu 1,5 st. C.

Ostatnio amerykańskie władze zgodziły się na ratyfikację porozumienia paryskiego, umożliwiając jego wejście w życie, do czego potrzebna jest ratyfikacja przynajmniej 55 krajów odpowiadających za minimum 55 proc. światowej emisji CO2. Chiny i USA odpowiadają razem za ok. 40 proc. globalnych emisji.

Wcześniej, w toku bilateralnych negocjacji klimatycznych z Chinami, prezydent Obama zobowiązał się, że USA zredukuje emisje CO2 o 26-28 proc. do roku 2025 w porównaniu z emisjami z roku 2005. 

Natomiast w czerwcu br. Barack Obama porozumiał się z prezydentem Meksyku Enrique Peña Nieto i premierem Kanady Justinem Trudeau w zakresie przyjęcia przez trzy największe państwa Ameryki Północnej wspólnych celów w polityce klimatycznej. Wszyscy trzej opowiedzieli się za produkcją połowy swojej energii elektrycznej z czystych źródeł już do roku 2025.

Nieco problematyczny wydaje się przy tym fakt, że wyznaczony przez szefów północnoamerykańskich państw cel w zakresie czystej energii ma obejmować nie tylko źródła odnawialne, ale także energię atomową czy technologie CCS.

Uznając wymienione wyżej źródła za czystą energię, w USA w ubiegłym roku udział "czystej" energii w miksie energetycznym sięgnął 37 proc., z czego już za ponad 1/3 odpowiadały źródła odnawialne. 

Źródło: Gram w Zielone
www.gramwzielone.pl

 


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej