Dofinansowania i dotacje

Niemcy zmieniają się na naszych oczach – dzięki Energiewende (18120)

2015-01-24

Drukuj
galeria

Rewolucja energetyczna gruntownie zmienia Niemcy. Przekształca krajobraz, bo rolnicy zarabiają więcej na uprawach energetycznych niż na tradycyjnych. Jest narzędziem edukacji, bo coraz więcej Niemców chce żyć i kupować ekologicznie.

Wyruszmy w podróż przez Niemcy, powiedzmy: z wybrzeża Bałtyku na południe – do Bawarii czy Badenii-Wirtembergii. Zauważymy, że przez ostatnie 10 lat krajobraz się zmienił. Płaskie, wietrzne niziny północy są upstrzone gigantycznymi turbinami – farmy wiatrowe obejmują coraz większe połacie pól. Niemal w każdym miasteczku na południu kraju dachy schludnych domów pokryte są czarnymi panelami słonecznymi. Tylko nieliczne wioski w Bawarii i Dolnej Saksonii nie mają własnej biogazowni – okrągłej metalowej instalacji, stojącej na skraju pól obsianych roślinami energetycznymi: trawami, czy kukurydzą.

Te namacalne zmiany dają pewne wyobrażenie tego, jak Energiewende (czyli plan głębokich przekształceń w energetyce) transformuje Niemcy. W dziedzinach tak odległych, jak prawo i rynki czy media i edukacja, Niemcy doświadczają daleko idących, pragmatycznych przemian, których źródłem jest Energiewende. Plan przekształcenia kraju w gospodarkę niskoemisyjną wpływa na myśl architektoniczną, architekturę krajobrazu, turystykę i urbanistykę.

Cywilizacja OZE

Już dziś Niemcy produkują niemal 1/3 prądu z odnawialnych źródeł energii (OZE) – głównie dzięki fotowoltaice, turbinom wiatrowym na lądzie, elektrowniom wodnym i biogazowniom. Do roku 2050 z OZE ma pochodzić co najmniej 80% energii. Do dziś zainstalowano: 1,4 mln ogniw fotowoltaicznych, 1,9 mln kolektorów słonecznych, 7 850 biogazowni i 24 193 turbin wiatrowych na lądzie. Niemiecką metamorfozę stymuluje nie tylko produkcja OZE, ale też regulacje mające na celu zwiększenie efektywności energetycznej oraz „zazielenienie” sektora grzewczego i transportu.

W książce pt. „Trzecia Rewolucja Przemysłowa" Jeremy Rifkin (amerykański ekonomista oraz doradca Unii Europejskiej i Niemiec w zakresie energii) utrzymuje, że kiedy w danej cywilizacji zmienia się łańcuch dostaw energii, zmienia się wszystko inne: gospodarka, architektura, rolnictwo, miasta, rynek pracy, transport, władza polityczna, a nawet relacje międzyludzkie.
– Systemy energetyczne definiują naturę cywilizacji: jej strukturę, sposób dystrybucji towarów, sprawowania władzy i stosunki społeczne – twierdzi Rifkin. Zmiana systemu energetycznego ma „głębokie implikacje dla sposobu życia ludzi w XXI wieku”. Dla Rifkina to właśnie Niemcy są najlepszym przykładem udanych przekształceń. Są pionierem wprowadzającym nas w nową erę.

Wystarczy spojrzeć na niemiecki system edukacji: w szkołach wyższych i pomaturalnych działa 385 programów nauczania dotyczących źródeł odnawialnych; 824 placówki dorobiły się miana „słonecznych szkół średnich”, bo albo mają panele fotowoltaiczne, albo regularnie podejmują temat OZE na zajęciach. Niemcy mogą się pochwalić 6 635 certyfikowanymi domami pasywnymi. Wydano nawet przewodnik turystyczny zawierający 190 atrakcji dla osób zainteresowanych energetyką odnawialną. Ogólnokrajowy konkurs wyłania najlepsze obiekty sztuki dotyczące Energiewende.

Nie wszyscy cieszą się ze zmian i ich skutków ubocznych: są zwycięzcy i są przegrani tak gruntownej gospodarczej rekonstrukcji. Dla przykładu, wielbiciele zabytków manifestują sprzeciw wobec termomodernizacji starych domów. Część architektów i architektów krajobrazu narzeka na „brzydotę” turbin wiatrowych i paneli słonecznych. Ekolodzy czasem oprotestowują nowe farmy wiatrowe – w imię ochrony ptaków.

Rolnicy produkują energię

W Bawarii, jednym z najbardziej konserwatywnych zakątków Niemiec, rolnictwo przez wieki stanowiło podstawę lokalnej gospodarki. Dziś miejscowi farmerzy sięgają po nowe możliwości. Południowy land może się pochwalić największą w Niemczech liczbą biogazowni (2 300), z których niemal wszystkie należą do rolników. To na terenie gospodarstw rolnych zainstalowano wiele spośród 465 tys. bawarskich ogniw fotowoltaicznych, o łącznej mocy 10 400 megawatów (MW), co odpowiada mocy dziesięciu reaktorów jądrowych. To właśnie w Bawarii działa największa w Niemczach liczba spółdzielni energetycznych – 237 (stan na rok 2013). Właśnie z tych względów Bawarskie Stowarzyszenie Rolników (Bayerischerbauernverband) rozwój OZE stawia na równi z innymi, tradycyjnymi priorytetami w rolnictwie. W swoim Programie Klimatycznym do roku 2020 rząd landu zobowiązał się podwoić udział odnawialnych źródeł energii w pierwotnym zużyciu energii – do 20% w roku 2020.

Josef Göppel, poseł Bundestagu z ramienia Unii Chrześcijańsko-Społecznej (bawarskiego odpowiednika partii Angeli Merkel, CDU) twierdzi, że Energiewende przekształciło sposób, w jaki Bawarczycy uprawiają ziemię. Dziś 20% gruntów rolnych przeznacza się pod uprawę roślin energetycznych, przede wszystkim kukurydzy. Gnojówka najpierw stanowi wsad do biogazowni, a później – nawóz. Większość budynków gospodarczych już została wyposażona w systemy fotowoltaiczne lub solary. Dziś farmerzy inwestują w turbiny wiatrowe nowej generacji – wyrafinowana technologia pozwala produkować prąd nawet w nieszczególnie wietrznej Bawarii.

Przed laty bawarscy rolnicy zwykli polegać na „mlecznych fenigach” (Milchpfennigs) – dopłatach unijnych kompensujących niski dochód z produkcji mlecznej.
Dziś zysk związany z OZE pięciokrotnie przewyższa dopłaty rolne, jakie mój okręg dostaje z Brukseli – tłumaczy Göppel, komentując sytuację w Ansbach, swoim okręgu wyborczym w bawarskiej Frankonii. To jeden z wielu tradycyjnie rolniczych regionów, które dziś zarabiają więcej na „zbiorach energetycznych” niż na tradycyjnej uprawie i hodowli.

Ansbach jest regionalnym liderem w zakresie fotowoltaiki – w 2012 roku wyprodukowano tam 310 500 MWh prądu ze słońca, z czego większość sprzedano operatorowi sieci. Już niedługo region będzie sam handlował wyprodukowaną energią, zamiast sprzedawać ją operatorom.

Transformacja energetyczna narusza dobrze nam znane status quo – owe zmiany bywają niespodziewane i nie zawsze korzystne. Dla przykładu, w całych Niemczech monokultury kukurydzy, sadzone na potrzeby biogazowni, niebezpiecznie wyjaławiają gleby. Takie wyzwania wymagają uwagi instytutów badawczych i wykształcenia nowej generacji absolwentów szkół średnich i wyższych. Wyposażenie ich w odpowiednią wiedzę wymaga daleko idących zmian w szkolnictwie.

Obecnie 3 384 szkoły średnie biorą udział w Krajowej Inicjatywie na rzecz Ochrony Klimatu, programie promującym Energiewende wśród dzieci w wieku szkolnym. Szkoły wyższe i pomaturalne oferują 385 kierunków studiów (kończących się licencjatem lub magisterium) dotyczących OZE. I nie są to wyłącznie kierunki ścisłe, tradycyjnie kojarzone z energetyką. Wydział Rolnictwa Wyższej Szkoły Nauk Stosowanych Weihenstephan-Triesdorf w Bawarii oferuje studia licencjackie w zakresie zarządzania odnawialnymi źródłami energii – w odpowiedzi na postępującą decentralizację produkcji energii. Tymczasem projekt „enEEbler” (realizowany m.in. przez Wyższą Szkołę Plastyczną Alanus w Bonn oraz Uniwersytet w Nuertingen-Geislingen) bada, jak zaangażowanie obywateli w energetyczną rewolucję przekłada się na działanie przedsiębiorstw, w których pracują (tzw. efekt spill-over). Celem projektu jest zdiagnozowanie, jak firmy mogą pomóc pracownikom w zrównoważonym korzystaniu z energii w miejscu pracy, oraz wypracowanie nowych wzorców produkcji i zarządzania energią.

Co jest motorem zmian?

Eksperci wskazują, że za transformacją energetyczną w Niemczech stoją zróżnicowane siły. Impuls oddolny daje rosnąca grupa małych producentów energii. Odgórnie działają kryteria zrównoważonego rozwoju, legislacja dotycząca Energiewende, inne niemieckie ustawy oraz prawodawstwo unijne. Cele w zakresie efektywności energetycznej wyznaczyła Unia, za to ekspansji OZE sprzyjał krajowy system taryf gwarantowanych (feed-in tariff, FIT). Niemiecka Rada ds. Zrównoważonego Rozwoju, finansowana przez rząd federalny, działa na rzecz „zazieleniania”
niemieckiego biznesu.

Harald Welzer, profesor Uniwersytetu we Flensburgu zajmujący się projektowaniem zmian i dyrektorfundacji FuturZwei, podkreśla, że fundamentalnym motorem transformacji są nowe źródła energii.
– Energiewende znaczy tak wiele, bo zmienia modele produkcji. To nie jest zwykły greenwashing (zielone kłamstwo – przyp. red.). Decentralizacja podaży energii, powstanie nowych, małych przedsiębiorstw i spółdzielni zmieniło system energetyczny w Niemczech. To sprzyja refleksji nad legislacją, stylem życia i wzorcami gospodarczymi – twierdzi Welzer.

Josef Göppel podkreśla, że pozytywne i praktyczne doświadczenia związane z Energiewende zachęcają jego wyborców do przemyślenia własnych potrzeb i stylu życia. Zmiany obejmują wybór środków transportu, zakupy odzieży, ale też organizację gospodarstw domowych i plany urlopowe. – Energiewende jest katalizatorem zmian w kierunku zrównoważonego stylu życia – twierdzi Göppel.

Są jednak sektory, które oparły się fali zmian wywołanej przez Energiewende i nową legislację. Np. niemiecki przemysł samochodowy reformuje się bardzo powoli. Wystarczy wspomnieć, że po drogach Kalifornii jeździ dziesięć razy więcej samochodów hybrydowych i elektrycznych niż w Niemczech.

Günther Bachmann ze wspomnianej Rady ds. Zrównoważonego Rozwoju wierzy, że największe zmiany dopiero nadejdą. – Jest rozziew pomiędzy technologicznym potencjałem Energiewende, a zmianami w polityce, kulturze i życiu społecznym. Technologia i produkcja energii odnawialnej zmieniają się szybciej niż społeczeństwo. Dla przykładu: decentralizacja dzięki mikroźródłom, inteligentne liczniki i zarządzanie popytem w godzinach szczytu są możliwe tu i teraz, jednak Niemcy nie są w pełni gotowi na nowe modele biznesowe i wzorce zachowań.

– Stoimy wobec całej gamy możliwości – twierdzi Bachmann. – Wybór jest znacznie większy, niż nam się wydaje.

Tłumaczenie Marta Śmigrowska na podstawie Clean Energy Wire.


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej