więcej


Zielona gospodarka

Krajowy Plan Odbudowy - KPO czyli co? (21755)

Wojciech Szymalski
2021-03-20

Drukuj
galeria

Od dwóch tygodni leży na stole krajowy plan odbudowy. To prawie połowa wszystkich środków z Unii Europejskiej, jakie dostaniemy w najbliższych 6 latach w formie pożyczek i dotacji. Teoretycznie wyłożony projekt mówi nam wszystko, ale w praktyce nie mówi nam jednak nic.

Reformy

Po pierwsze, krajowy plan odbudowy zawiera zapowiedź kilku dużych reform. Jest zapowiedź wprowadzenia nowych przepisów dotyczących zbiorowych producentów energii z odnawialnych źródeł, jest zapowiedź nowych rozwiązań w zakresie wodoru, reforma wsparcia dla bezrobotnych, systemu kształcenia medyków, planowania przestrzennego i inne drobniejsze zmiany. Problem polega jednak na tym, że właściwie poza tym co zostało napisane w projekcie Polskiej Strategii Wodorowej nic nie wiemy na temat tego jak te reformy będą wyglądały, jaki będą miały wpływ na środowisko, społeczeństwo, ekonomię? Nie wiemy także, jaka będzie relacja pomiędzy tym co zapisano na temat tych reform w KPO, a tym co faktycznie pojawi się na publicznej wokandzie w sejmie, senacie i u prezydenta. Istnieje dość duże ryzyko, że uchwalając teraz krajowy plan odbudowy z mglistymi zapowiedziami konkretnych reform zamkniemy sobie drogę do dyskusji o ich kształcie w momencie kiedy zostaną już szczegółowo opisane, albo drogę do sprawnego wdrożenia KPO, bo reforma nie przejdzie po myśli twórców KPO. Dość nerwowo reaguję na takie chwyty poniżej pasa, które mają za zadanie wytworzyć w późniejszym okresie przestrzeń do użycia metody faktów dokonanych.

Biznesy

Po drugie, bardzo kontrowersyjnym dla mnie faktem jest, że znaczna część wsparcia w planie odbudowy zostanie rozdysponowana pomiędzy duże prywatne lub państwowe spółki, które de facto podczas pandemii COVID-19 niewiele ucierpiały, a wręcz nawet uzyskały znaczną przestrzeń do osiągnięcia większych zysków. Takie wsparcie z krajowego planu odbudowy dostanie na pewno monopolista w zakresie handlu gazem ziemnym PGNiG –  będzie to np. znaczna ilość nowych klientów pozyskanych w programie „Czyste powietrze”. Takie wsparcie dostaną prawdopodobnie duże spółki energetyczne PGE i Orlen, które mają mieć własny, pozakonkursowy projekt inwestycyjny w farmy wiatrowe na morzu, hojnie dofinansowany właśnie z KPO. Takie wsparcie dostaną także prawdopodobnie duże polskie spółki farmaceutyczne, które od dawna bardzo dobrze sobie radzą na rynku, zwłaszcza w Polsce, czego dowodem jest praktycznie każda przerwa na reklamę, w której jakieś 80% reklam dotyczy właśnie wyrobów farmaceutycznych. Do tego typu powiązań pomiędzy państwem a biznesem podchodzę zawsze z dużą ostrożnością.

Plany

Po trzecie, planowanie przestrzenne. Bardzo dobrze, że rząd nie odkłada pomysłu tej reformy na półkę i poszukuje możliwości jej wdrożenia. Mój problem polega jednak na tym, że proponowany projekt w KPO jest podwójnie szkodliwy. To co planuje się dofinansować, to co najmniej nowa dokumentacja planistyczna dla polskich gmin, pod nową nazwą i na nowych warunkach. Niestety jesteśmy już po dwóch tego typu ćwiczeniach z masowego wykonywania w całej Polsce dla każdej gminy dokumentów na tzw.: jedno kopyto i wiele z tego nie wynikło poza tym, że półki zapełniły się dokumentacją. Tylko teoretycznie możemy powiedzieć, że czegoś nas te dwa ćwiczenia nauczyły, bo jakość Miejskich Planów Adaptacji póki co można ocenić lepiej niż Planów Gospodarki Niskoemisyjnej. Jednak planowanie przestrzenne to coś więcej niż wykonywanie lepszych planów, na czym prawdopodobnie ma się zakończyć reforma. Planowanie to system finansowania wykonania zapisów tychże planów przez gminy, a takiego systemu w Polsce nie ma i nie widzę pomysłu. Co więcej, w obecnym otoczeniu jakakolwiek próba wykonania nowych ambitnych planów zagospodarowania przestrzennego może się skończyć lawiną pozwów od niezadowolonych z nowych ograniczeń mieszkańców – zresztą nawet i bez tych pozwów znaczna część zadłużenia polskich samorządów to właśnie skutek nie samych planów zagospodarowania, ale wadliwie funkcjonującego ich otoczenia prawnego. Dlatego szczególnie bałbym się, gdybym był samorządowcem, dopuszczenia do tego, aby rząd majstrował za unijne pieniądze na dokumentach planistycznych, których koszty wdrażania poniesie gmina.

COVID-y

Ale to o czy wspomniałem powyżej, to tylko opinia o niektórych rzeczach, które w KPO są. Tymczasem wielu rzeczy w KPO w ogóle nie ma, jak choćby słowa „rower” czy słowa „obostrzenia”. Tymczasem właśnie zamiast odbudowy ad marzec 2021 dostaliśmy nowy krajowy plan obostrzeń.


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej