Rolnicy nadzieją dla małej energetyki wiatrowej (18546)

Ewa Szekalska, Teraz-Srodowisko.pl
2015-05-28


galeria

Sektor małej energetyki wiatrowej w ostatnich latach zwolnił, głównie z powodu braku wsparcia rządu i trudności w uzyskiwaniu pozwoleń na budowę, a także w związku z ekspansją fotowoltaiki. Nie znaczy to jednak, że nie będzie się już rozwijał.

Wysoki cel wyznaczony w Krajowym Planie Działań (KPD) dla mikrowiatraków, zakładający do 2020 r. przyrost mocy do 550 MW, nie pociągnął za sobą wzmożonego rozwoju rynku małej energetyki wiatrowej. Wręcz przeciwnie – poza określeniem wytycznych, rząd nie podjął żadnych działań, które pozwoliłyby tej technologii na szybszy rozwój i osiągnięcie celu.

Jeśli można już mówić sukcesie energetyki wiatrowej w ujęciu ogólnym (3,8 GW mocy zainstalowanej na koniec 2014 r. wg danych URE), to sektor mikrowiatraków jest w trudnej sytuacji i - jak twierdzi Piotr Dziamski z Instytutu Energetyki Odnawialnej - trudno będzie mu się z tej niszy wydostać. Na dzisiaj w mikrowiatrakach jest zainstalowane 10 MW.

Średnia moc mikrowiatraka to 2,3 kW

Mała energetyka wiatrowa obejmuje instalacje o mocy do 40 kW, stosowane do produkcji energii elektrycznej i podgrzewania ciepłej wody użytkowej np. w gospodarstwach domowych, a także do oświetlania ulic i znaków drogowych w przestrzeni publicznej. Obecnie wszystkie mikrowiatraki działają w systemie off-grid i choć jeszcze 2-3 lata temu było kilka podłączonych do sieci, to zostały one odłączone. Zdecydowana większość oferowanych mikrowiatraków nie jest zresztą przystosowana do pracy on-grid. Średnia moc jednej mikroelektrowni to na dzisiaj 2,3 kW. Taka wielkość najczęściej wystarcza na pokrycie zapotrzebowania na c.w.u. małych gospodarstw domowych.

Jedna trzecia firm wycofała się z branży

Firm działających w tej chwili w branży małej energetyki wiatrowej jest 93, jednak ich liczba w od 2011 r. zmniejszyła się o około połowę. Aż jedna trzecia przedsiębiorstw została w 2014 r. zlikwidowana lub porzuciła branżę mikrowiatraków m.in. na rzecz fotowoltaiki, która charakteryzuje się większą dynamiką spadku cen jednostkowych. Nic dziwnego, jeśli prawie połowa z obecnie firm działających w obszarze mikrowiatraków nie notuje żadnej sprzedaży. - Rola firm zajmujących się doradztwem i dystrybucją urządzeń często kończy się już na etapie przedinwestycyjnym, bo inwestorzy wycofują się z przedsięwzięcia – mówi Piotr Dziamski, wyjaśniając, że procedury związane z wydawaniem pozwoleń na budowę są po prostu nie do przejścia, a małe elektrownie wiatrowe są traktowane na równi z dużymi. Sytuacji mikrowiatraków nie poprawia fakt, że oferta ze strony fotowoltaiki, pomp ciepła czy kolektorów jest często bardziej konkurencyjna cenowo. Poza tym w branży mikrowiatraków często pojawiają się wynalazki, które po prostu się nie sprawdzają, dodatkowo psując opinię o branży.

Polskie mogą wygrać z chińskimi

Choć w ofercie krajowych przedsiębiorstw 16 proc. stanowią turbiny polskiej produkcji, to jednak aż 65 proc. to urządzenia importowane z Azji. Jak twierdzą eksperci z IEO, jest to dowód na to, że brak wsparcia i ograniczeń celnych zwiększa import z Chin(wbrew retoryce rządu i koncernów energetycznych).

Mimo wszystko, sytuacja na rynku mikroelektrowni wiatrowych nie jest aż tak beznadziejna, jak by się mogło wydawać. Zdaniem przedstawicieli firmy FreeVolt, turbiny wiatrowe produkowane w Polsce są w stanie uzyskać cenę zadowalającą dla inwestorów na rodzimym rynku, tym bardziej, że jakość turbin produkowanych w Chinach jest niższa. Twierdzą oni, że małe, przydomowe elektrownie wiatrowe będą się w najbliższych latach rozwijać na równi fotowoltaiką. - Sprzedajemy w ciągu miesiąca po 100 hybrydowych lamp ulicznych (połączenie PV i wiatraka wraz z akumulatorem). Ich zaletą jest to, że są produkowane w Polsce, są autonomiczne energetycznie i niezawodnie świecą – mówi Dariusz Zamroczyński, członek zarządu firmy. - Autonomia ta ma też charakter podatkowo-opłatowy. Normalnie starostwo czy gmina stawiające lampę musi ją przekazać energetyce, która staje się wówczas jej właścicielem. Lampy hybrydowe natomiast pozostają wyłącznie w gestii gmin – dodaje prezes FreeVolt, Łukasz Nowiński.

Rolnicy mogą uratować małą energetykę wiatrową

Takie hybrydowe rozwiązania sprawdzają się generalnie tam, gdzie niemożliwe albo nieopłacalne jest przyłączenie do sieci elektroenergetycznej (np. jachty, schroniska turystyczne). W tym kontekście jednak prawdziwą szansą dla małej energetyki wiatrowej są rolnicy. Mają oni nie tylko większe dachy i dysponują większą przestrzenią niż odbiorcy energii w miastach, ale też większe są ich potrzeby energetyczne. Na potencjał drzemiący w kilkuset tysiącach gospodarstw rolnych w Polsce wskazuje Piotr Dziamski. Zastrzega on jednak, że mikrowiatraki będą bardziej konkurencyjne niż inne urządzenia OZE tylko tam, gdzie panują odpowiednie warunki wiatrowe i gdzie brak jest przeszkód terenowych.

Przydomowe wiatraki mogą też współpracować z innymi urządzeniami (nie tylko fotowoltaiką) na zasadzie rozwiązań hybrydowych, jako urządzenia wspomagające, np. z pompami ciepła. Zdaniem Łukasza Nowińskiego będą się one sprawdzać w ogrzewaniu c.w.u., bo woda jest akumulatorem energii, a – jak mówi – akumulatory są dla przeciętnych gospodarstw domowych jeszcze nieosiągalne cenowo. – Tym bardziej, że teraz otwierają się nowe możliwości wpięcia tych turbin do sieci – dodaje.

Ewa Szekalska

Źródło: Teraz-srodowisko.pl


ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl