Przyszłość międzynarodowego porozumienia nadal jest niepewna, m.in. z uwagi na brak ambitnych zobowiązań ze strony państw rozwiniętych oraz pojawiające się w ostatnich tygodniach głosy, dotyczące planów przełożenia prawnie wiążącej umowy na następny rok. Jednak zdaniem obserwatorów negocjacji klimatycznych, udział znacznej liczby światowych przywódców zdecydowanie zwiększa oczekiwania wobec wyniku grudniowej Konferencji.

Zaproszenie do przywódców 192 państw, których delegacje wezmą udział w Konferencji, skierował w listopadzie br. premier Danii Lars Lokke Rasmussen.

Dotychczas o planach uczestnictwa poinformowali m.in. przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Australii, Japonii, Indonezji oraz Brazylii. Nadal jednak brak poważnych deklaracji ze strony przywódców największych światowych emiterów gazów cieplarnianych - Stanów Zjednoczonych, Chin i Indii.

Do udziału w Konferencji zachęcał europejskich przywódców brytyjski minister ds. energii i klimatu - Ed Miliband. Podczas Rady Ministrów Środowiska Unii Europejskiej, która zakończyła się 23 listopada br. w Brukseli, powiedział: "Europa jest silnym głosem na arenie światowej i ma znaczące wyniki w walce ze zmianami klimatu. Jednak, aby osiągnąć w Kopenhadze możliwie najbardziej ambitną umowę, konieczny jest nacisk ze strony europejskich ministrów środowiska, by nakłonić do udziału w konferencji własnych Premierów i Prezydentów”.