Polityka klimatyczna
Plan rozmów przed szczytem klimatycznym w Durbanie ustalony (8625)
2011-04-14
W piątek 8 kwietnia br. w Bangkoku zakończyła się kolejna sesja negocjacji UNFCCC. Celem spotkania było ustalenie porządku prac na najbliższe miesiące – do konferencji stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, która odbędzie się pod koniec tego roku w Durbanie.
Po sześciu dniach rozmów delegacje z 175 krajów tuż przed zamknięciem sesji przyjęły plan działań mający doprowadzić do wypracowania kompleksowego porozumienia podczas szczytu klimatycznego w Republice Południowej Afryki. – Mamy już solidne podstawy i teraz możemy ruszyć z negocjacjami. Strony konwencji pokazały, że podejmują wysiłek i skłonne są do kompromisów, aby osiągnąć cel. Wierzę, że zaowocuje to zadowalającymi wynikami negocjacji jeszcze w tym roku – powiedziała Christiana Figueres, sekretarz generalna oenzetowskiej konwencji.
Mimo że opracowano plan tegorocznych negocjacji pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, po sesji w Bangkoku wielu uczestników nie kryło wrażenia, że wciąż tkwią w impasie. Nie podjęto decyzji w wielu ważnych kwestiach: nadal nie jest pewien los protokołu z Kioto po 2012 roku, nie wiadomo również, co ze zobowiązaniami podjętymi przez państwa w grudniu zeszłego roku w Cancun.
– Sprawy idą wolno, dużo wolniej niż chciałaby Europa. W takim tempie nie osiągniemy tego, co chcemy przed końcem tego roku – stwierdziła unijna komisarz ds. klimatu, Connie Hedegaard, zapytana o Bangkok przez amerykańskich dziennikarzy podczas wizyty w Waszyngtonie. – Zbyt często zbyt dużo czasu poświęca się na dyskusje, jak przystąpić do działania.
W Tajlandii nie dyskutowano o długoterminowych celach redukcji emisji gazów cieplarnianych, a jedynie o sposobach pomiarów emisji i kontroli. Ponadto, jak powiedziała Lim Li Lin, analityk z Third World Network, przyjęty plan rozmów nie odzwierciedla dążeń wszystkich stron, został narzucony przez niektóre kraje rozwinięte, między innymi Stany Zjednoczone.
Kraje rozwijające się chciałyby utrzymać dłużej w mocy postanowienia z 1997 roku, jedyne istniejące międzynarodowe porozumienie w sprawie redukcji emisji. Stany Zjednoczone, które nigdy nie ratyfikowały protokołu z Kioto, wolałyby, aby każdy kraj samodzielnie ustalał swoje cele redukcji emisji, ale nie wykluczają podpisania międzynarodowej umowy, jeśli zrobią to także inne najważniejsze gospodarki świata, w tym Chiny i Indie. Podobne stanowisko zajęły Rosja i Japonia, które już jakiś czas temu zasygnalizowały, że po jego wygaśnięciu nie podejmą żadnych zobowiązań w ramach przedłużonej umowy. Unia Europejska nie zdecydowała jeszcze, co zrobi po 2012 roku.
– Wiemy, co mówią naukowcy. Wiemy, co musimy zrobić. Tymczasem kraje rozwinięte chcą jedynie rozmawiać. To nie wystarczy – podsumował sesję w Bangkoku Asad Rehman z Friends of the Earth.
W zeszłotygodniowym spotkaniu uczestniczyło się ponad 2 tysiące osób – przedstawiciele rządów, biznesu i przemysłu, organizacji ekologicznych i naukowych. Była to pierwsza z trzech zaplanowanych na ten rok sesji. Kolejna tura rozmów odbędzie się w czerwcu w Bonn.
Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl
Mimo że opracowano plan tegorocznych negocjacji pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, po sesji w Bangkoku wielu uczestników nie kryło wrażenia, że wciąż tkwią w impasie. Nie podjęto decyzji w wielu ważnych kwestiach: nadal nie jest pewien los protokołu z Kioto po 2012 roku, nie wiadomo również, co ze zobowiązaniami podjętymi przez państwa w grudniu zeszłego roku w Cancun.
– Sprawy idą wolno, dużo wolniej niż chciałaby Europa. W takim tempie nie osiągniemy tego, co chcemy przed końcem tego roku – stwierdziła unijna komisarz ds. klimatu, Connie Hedegaard, zapytana o Bangkok przez amerykańskich dziennikarzy podczas wizyty w Waszyngtonie. – Zbyt często zbyt dużo czasu poświęca się na dyskusje, jak przystąpić do działania.
W Tajlandii nie dyskutowano o długoterminowych celach redukcji emisji gazów cieplarnianych, a jedynie o sposobach pomiarów emisji i kontroli. Ponadto, jak powiedziała Lim Li Lin, analityk z Third World Network, przyjęty plan rozmów nie odzwierciedla dążeń wszystkich stron, został narzucony przez niektóre kraje rozwinięte, między innymi Stany Zjednoczone.
Kraje rozwijające się chciałyby utrzymać dłużej w mocy postanowienia z 1997 roku, jedyne istniejące międzynarodowe porozumienie w sprawie redukcji emisji. Stany Zjednoczone, które nigdy nie ratyfikowały protokołu z Kioto, wolałyby, aby każdy kraj samodzielnie ustalał swoje cele redukcji emisji, ale nie wykluczają podpisania międzynarodowej umowy, jeśli zrobią to także inne najważniejsze gospodarki świata, w tym Chiny i Indie. Podobne stanowisko zajęły Rosja i Japonia, które już jakiś czas temu zasygnalizowały, że po jego wygaśnięciu nie podejmą żadnych zobowiązań w ramach przedłużonej umowy. Unia Europejska nie zdecydowała jeszcze, co zrobi po 2012 roku.
– Wiemy, co mówią naukowcy. Wiemy, co musimy zrobić. Tymczasem kraje rozwinięte chcą jedynie rozmawiać. To nie wystarczy – podsumował sesję w Bangkoku Asad Rehman z Friends of the Earth.
W zeszłotygodniowym spotkaniu uczestniczyło się ponad 2 tysiące osób – przedstawiciele rządów, biznesu i przemysłu, organizacji ekologicznych i naukowych. Była to pierwsza z trzech zaplanowanych na ten rok sesji. Kolejna tura rozmów odbędzie się w czerwcu w Bonn.
Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl