Zgodnie z rekomendacją IPCC państwa rozwijające się powinny ograniczyć krajowe poziomy emisji o 15-30% w porównaniu do wartości spodziewanych na rok 2020.

Wspomniany cel redukcyjny, ogłoszony przez władze Korei Południowej jest najbardziej ambitnym z trzech potencjalnych scenariuszy, jakie Korea zaproponowała wcześniej w tym roku. Pierwszy z nich zakładał, że krajowy poziom emisji gazów cieplarnianych w roku 2020 wzrośnie o 8% w porównaniu do 2005 r., drugi przewidywał utrzymanie stałego poziomu, a trzeci przewidywał właśnie spadek emisji o 4 % w odniesieniu do wartości z roku 2005. W przypadku nie podjęcia działań na rzecz ochrony klimatu szacuje się, że roczna emisja mogłaby osiągnąć w 2020 r. - 813 milionów ton metrycznych, co stanowiłoby 37% wzrost w porównaniu do poziomu z roku 2005.

Ogłoszony cel ma charakter krajowy i póki co nie jest międzynarodowo wiążący. Jednak władze Korei Południowej żywią nadzieję, że ich ambitne zobowiązanie będzie sygnałem dla innych krajów i zmobilizuje rozwinięte państwa do podjęcia zdecydowanych zobowiązań.

Prezydent Korei Południowej, Lee Myung-bak powiedział: "Nie mamy żadnych zobowiązań prawnych, mimo to chcemy podjąć działania.” Dodając: "Mamy nadzieję, że nasza inicjatywa wpłynie na inne narody, a spotkanie w Kopenhadze przyniesie dobre rezultaty.”

Podczas posiedzenia gabinetu Prezydent Lee Myung-bak powiedział także: „Chociaż sukces porozumienia w Kopenhadze jest wątpliwy, dobrowolnie ogłoszony cel redukcyjny Korei Południowej będzie okazją, by wezwać społeczność międzynarodową do podjęcia odpowiedzialnych działań.”

Zobowiązanie Korei Południowej, Ed Miliband, brytyjski minister ds. energii i klimatu, skomentował słowami: „Dzisiejsze oświadczenie ze strony Korei Południowej, podobnie jak i ogłoszone niedawno zobowiązanie Brazylii, mogą wpłynąć motywująco na grudniowe rozmowy w Kopenhadze”.