Nauka o klimacie
Zniszczenia infrastruktury, uchodźcy i konflikty (8984)
2010-03-25
O ile nie dojdzie do najgroźniejszych zmian takich jak anoksja oceaniczna i destabilizacja pokładów hydratu metanu, to same zmiany klimatu nie zagrożą istnieniu ludzkości. Umiemy się adaptować do różnych warunków. Żyjemy w tropikach, żyjemy w Arktyce, żyjemy w dżunglach i na pustyniach.
Rys. Woda pitna – brudna, zanieczyszczona odchodami zwierząt i bakteriami, ale jedyna, jaka jest dostępna...
Źródło: watersecretsblog
Koniec Świata (III Wojna Światowa)
Czy jej topnienie doprowadzi do nowego rodzaju "zimnej wojny"? Źródło: ABCNews
Patrząc na sytuację z pewną dozą cynizmu, można powiedzieć:
- Fale upałów? Umrą najsłabsi, w skali gatunku dodatkowe tysiące czy nawet setki tysięcy rocznie to nic takiego.
- Przesuwanie stref klimatycznych? Można się zaadaptować. A jeśli nawet jakieś tereny zamienią się w pustynię, to prawdopodobnie na innych ilość opadów wzrośnie i można się tam przenieść.
- Topnienie lodowców, powodzie, zanik rzek i problemy z zaopatrzeniem w wodę? Ludzie jakoś żyją na terenach praktycznie co roku zalewanych przez wodę, obywają się bez wody do mycia, można też przenieść się gdzie indziej.
- Topnienie lodów Arktyki, rozpad wiecznej zmarzliny? A kto tam mieszka oprócz misiów polarnych, Eskimosów, i twardzieli z Syberii, którzy zniosą wszystko ?
- Roztapianie czap lodowych, podnoszenie się poziomu wody? No i co z tego, że zaleje wszystkie porty i wyspy koralowe? Zbuduje się nowe porty. A mieszkańcy wysp gdzieś się przeniosą. I po sprawie.
- Zmiany prądów oceanicznych? A nawet jeśli nasili się to El Niño i Australia stanie się pustynią, a Golfsztrom zniknie i Europę skuje lód. No to się przeniesiemy gdzie indziej i po krzyku.
- Huragany? Wyższe wały przeciwpowodziowe, a jeśli to za mało to można się przenieść tam gdzie huraganów nie ma. I już.
- Powodzie, burze, lawiny błotne? Przeżyliśmy huragany, więc to dla nas pestka.
- Susze i pustynnienie? Przyjdzie pustynia i zasypie miasta? No to przeniesiemy się tam, gdzie jej nie będzie.
- Pożary? Wylesianie? W miastach można żyć bez lasów, po co to komu. A może po prostu wystarczy posadzić inne gatunki, które polubią nowy klimat.
- Ekspansja szkodników i chorób? Choroby zawsze były, medycyna sobie z tym poradzi, a jeśli nawet czasem nie, to i tak większość to przeżyje. W rolnictwie mogą pomóc modyfikacje genetyczne.
- Wymieranie całych gatunków? A po co mi one. Jest przecież bydło na hamburgery i kurczaki na rosół. I wystarczy. Po co w ogóle mi te foczki, orangutany i delfiny?
Czy można z tym żyć..? Wychodzi na to, że można.
Hmmm... Co ciekawe, większość wypowiedzi i pomysłów na rozwiązanie problemów obraca się wokół myśli "zostawić wszystko i przenieść się gdzie indziej".
Rzeczywiście, katastrofy naturalne, takie, jak np. susze i pustynnienie, huragany, zatopienie portów będą dewastować naszą infrastrukturę, a tereny tych katastrof staną się niezdatne do zamieszkania – odbudowa domów, wałów przeciwpowodziowych, portów i całej reszty nie będzie miała sensu - trzeba będzie się przenieść gdzie indziej. A co to oznacza? To oznacza uchodźców, często biednych, bez wykształcenia, którzy desperacko walczą o przeżycie i próbują dostać się w miejsca, gdzie są szanse na przeżycie. Ale w tych miejscach już ktoś mieszka, sam ma problemy, żyje pod presją katastrof naturalnych i braku zasobów i wcale mu nie potrzeba do szczęścia tłumu imigrantów z zewnątrz.
Już dziś obserwujemy napływ imigrantów z Afryki do Europy. Wsiadają w pontony i płyną przez ocean na Wyspy Kanaryjskie lub przez Morze Śródziemne do Włoch. Jeden na kilku kończy tą podróż na dnie oceanu, a mimo to płyną tysiącami. A wyobraźmy sobie, że sytuacja staje się tak dramatyczna, że ruszają ich miliony, dziesiątki milionów. Kto ich przyjmie?
Czy może będzie tak, jak na granicy Indii z Bangladeszem, gdzie Indie budują barierę przed uchodźcami z Bangladeszu. Czy nie będzie tak, że kraje, będące pod presją imigrantów – biednych, niewykształconych, żyjących z przestępstw i reprezentujących obcą kulturę – zamiast udzielić im pomocy, zamienią demokrację na faszyzm, wybudują bariery, a na plażach zbudują zasieki, na widok których niemiecki Wał Atlantycki z 1944 roku schowałby się ze wstydu?
Najbardziej oczywiście cierpią najbiedniejsze kraje, które nie mają środków ani możliwości, żeby zabezpieczyć się przed nadciągającymi zmianami. Już dziś w Afryce, kiedy dochodzi do zmian klimatu – suszy, pustynnienia, głodu, ludzie walczą o przeżycie. Kiedy oglądamy materiały z krajów Afryki, widzimy ludzi, którzy żyją w warunkach zupełnie dla nas niewyobrażalnych. Nieożywione, wychudzone dzieci, zbyt słabe, aby nawet opędzać się od chodzących po nich much. Ludzie pijący brudną, pełną odchodów i bakterii wodę.
Hmmm... Co ciekawe, większość wypowiedzi i pomysłów na rozwiązanie problemów obraca się wokół myśli "zostawić wszystko i przenieść się gdzie indziej".
Rzeczywiście, katastrofy naturalne, takie, jak np. susze i pustynnienie, huragany, zatopienie portów będą dewastować naszą infrastrukturę, a tereny tych katastrof staną się niezdatne do zamieszkania – odbudowa domów, wałów przeciwpowodziowych, portów i całej reszty nie będzie miała sensu - trzeba będzie się przenieść gdzie indziej. A co to oznacza? To oznacza uchodźców, często biednych, bez wykształcenia, którzy desperacko walczą o przeżycie i próbują dostać się w miejsca, gdzie są szanse na przeżycie. Ale w tych miejscach już ktoś mieszka, sam ma problemy, żyje pod presją katastrof naturalnych i braku zasobów i wcale mu nie potrzeba do szczęścia tłumu imigrantów z zewnątrz.
Już dziś obserwujemy napływ imigrantów z Afryki do Europy. Wsiadają w pontony i płyną przez ocean na Wyspy Kanaryjskie lub przez Morze Śródziemne do Włoch. Jeden na kilku kończy tą podróż na dnie oceanu, a mimo to płyną tysiącami. A wyobraźmy sobie, że sytuacja staje się tak dramatyczna, że ruszają ich miliony, dziesiątki milionów. Kto ich przyjmie?
Czy może będzie tak, jak na granicy Indii z Bangladeszem, gdzie Indie budują barierę przed uchodźcami z Bangladeszu. Czy nie będzie tak, że kraje, będące pod presją imigrantów – biednych, niewykształconych, żyjących z przestępstw i reprezentujących obcą kulturę – zamiast udzielić im pomocy, zamienią demokrację na faszyzm, wybudują bariery, a na plażach zbudują zasieki, na widok których niemiecki Wał Atlantycki z 1944 roku schowałby się ze wstydu?
Najbardziej oczywiście cierpią najbiedniejsze kraje, które nie mają środków ani możliwości, żeby zabezpieczyć się przed nadciągającymi zmianami. Już dziś w Afryce, kiedy dochodzi do zmian klimatu – suszy, pustynnienia, głodu, ludzie walczą o przeżycie. Kiedy oglądamy materiały z krajów Afryki, widzimy ludzi, którzy żyją w warunkach zupełnie dla nas niewyobrażalnych. Nieożywione, wychudzone dzieci, zbyt słabe, aby nawet opędzać się od chodzących po nich much. Ludzie pijący brudną, pełną odchodów i bakterii wodę.
Rys. Woda pitna – brudna, zanieczyszczona odchodami zwierząt i bakteriami, ale jedyna, jaka jest dostępna...
Źródło: watersecretsblog
Kiedy nie jest dostępna woda pitna, a do najbliższej studni i tak trzeba iść nawet kilka kilometrów, jak dbać o higienę osobistą? Ludziom, żyjącym w dotkniętych przez suszę regionach nie chodzi już o wygodne czy nawet normalne życie. Dla nich stawką jest przeżycie. Cierpienie, głód i choroby stały się już dla nich czymś zwyczajnym.
W tych warunkach również cena życia ludzkiego jest niewielka. Ludzie walczą o przeżycie swoje, swoich rodzin i plemienia, konkurując o zasoby z wrogami swoich przodków. Konflikty o wodę zaczynają wybuchać nawet między sąsiadującymi wioskami.
W tych warunkach również cena życia ludzkiego jest niewielka. Ludzie walczą o przeżycie swoje, swoich rodzin i plemienia, konkurując o zasoby z wrogami swoich przodków. Konflikty o wodę zaczynają wybuchać nawet między sąsiadującymi wioskami.
W walce o zasoby odżywają odwieczne konflikty religijne i plemienne prowadzące do wojen i ludobójstwa. Spowodowane suszą problemy gospodarcze, sprzyjając radykalizacji poglądów, wywarły poważny wpływ na życie polityczne krajów dotkniętych kieską, w tym Burkina Faso i Nigru, gdzie doszło do wojskowych zamachów stanu. Bieda stanowi pożywkę dla przestępczości i terroryzmu. W afrykańskiej Somalii z powodu braku wody kwitnie piractwo. Niektórzy mieszkańcy zapędzeni przez suszę na granicę wytrzymałości nielegalnie przekraczają granicę z Kenią oraz Etiopią i kradną wodę pitną. Władze nie bardzo wiedzą jak walczyć z plagą kradzieży wody, a sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna.
Podczas tych konfliktów infrastruktura nie tylko jest zaniedbywana, ale wręcz celowo niszczona, jak np. w Darfurze. Polityka spalonej ziemi – palenia wiosek, zasypywania i zatruwania studni jeszcze bardziej zaostrza sytuację i oddala perspektywy na jej rozwiązanie.
Podczas tych konfliktów infrastruktura nie tylko jest zaniedbywana, ale wręcz celowo niszczona, jak np. w Darfurze. Polityka spalonej ziemi – palenia wiosek, zasypywania i zatruwania studni jeszcze bardziej zaostrza sytuację i oddala perspektywy na jej rozwiązanie.
Ludzie uciekają z zamieszkiwanych wcześniej terenów. Ci biedni, niewykształceni ludzie prawie nigdzie nie są przyjmowani z otwartymi ramionami. Nic dziwnego, dla sąsiednich, z reguły też biednych krajów stanowią nieakceptowane obciążenie. Miliony uchodźców żyją tam w prowizorycznych obozach w nieludzkich warunkach lub szukają szczęścia w dalszych krajach, w tym w Europie. Niektórzy uciekają rodzinami, inni ruszają na nowe tereny całymi grupami plemiennymi. Na ich drodze stają uzbrojeni rdzenni mieszkańcy terenów, objętych tymi wędrówkami ludów, którzy bronią swoich, i tak będących na wyczerpaniu zasobów...
Napięcia nasili kryzys demograficzny. Za 50 lat populacja wyludniającej się Europy (w Polsce na 1 kobietę przypada obecnie 1.3 dziecka, przy poziomie zastępowalności pokoleń 2.1 dziecka) spadnie o dziesiątki milionów ludzi. W tym czasie populacja Afryki wzrośnie z obecnych 800 milionów o kolejny miliard. Czy starzejąca się Europa ich wpuści? Czy zostanie zalana przez falę zdesperowanych Murzynów i Arabów?
Już dziś w suchych, subtropikalnych, biednych i przeludnionych obszarach mieszka 400 milionów ludzi. Kolejne setki milionów ludzi zostanie uchodźcami, kiedy podniosą się wody oceanów. Jaki los ich czeka? Ilu i w jakich warunkach przeżyje? Ilu zostanie uchodźcami? Kto ich przyjmie? Ilu z tych ludzi zginie?
Rysuje się obraz świata, w którym ludzie sami dla sobie mogą stać się najpoważniejszym zagrożeniem. Świat katastrof klimatycznych, niosących za sobą coroczne straty idące w tysiące miliardów dolarów i setek milionów uchodźców, to nie będzie wesołe i bezpieczne miejsce. Dołóżmy do tego konflikty o zasoby – wodę, żywność, ropę, ...
Weźmy na przykład kwestię wykorzystania wód Jordanu, przepływającego przez Liban, Syrię, Izrael, obszar Autonomii Palestyńskiej i Izrael. Te państwa średnio ¾ dopływające do nich wody otrzymują zza granicy, często z krajów niezbyt im przychylnych, które same potrzebują wody, szczególnie, że susza może dotknąć całego obszaru jednocześnie. Wszystkie te kraje roszczą sobie prawa do wspólnych, bardzo ograniczonych zasobów wody w tym wyjątkowo suchym regionie, co już w przeszłości było zarzewiem wybuchających tam cywilnych i militarnych konfliktów.
Chiny, aby zapewnić sobie dostęp do wody, budują tamy na Mekongu, odcinając od wody Wietnam, Laos, Kambodżę i Tajlandię. W konflikcie z Chinami te kraje mogą sobie co najwyżej ponarzekać, że im się to nie podoba. Jednak plany Chin idą dalej. Przygotowywany jest projekt odwrócenia biegu Brahmaputry, która po opuszczeniu terenu chińskiego Tybetu płynie przez Indie i Bangladesz. Co na to Indie? Kolejne pole do konfliktu o wodę.
Żywność? Co, jeśli silny militarnie kraj, dotknie katastrofalna klęska głodu, a położony obok słabszy sąsiad ma niezłe zbiory, ale nie na tyle niezłe, żeby coś wyeksportować?
W świecie kryzysu energetycznego i ostrej konkurencji o paliwa kraje eksportujące ropę będą sprzedawać swoje surowce po coraz wyższych cenach i bogacić się w bezprecedensowym tempie. Tak olbrzymi strumień pieniędzy spowoduje ich rozkwit i wykupywanie przez nie majątku krajów importujących ropę, w których może zapanować kryzys gospodarczy. Czy w tej sytuacji wciąż silne militarnie i zdesperowane kraje nie posuną się do sięgnięcia po ropę siłą? (Oil peak).
Pojawiają się scenariusze, w których Chiny – przeludnione, pustoszone przez susze, okresowo pozbawione rzek, zasypywane burzami piaskowymi i nawiedzane potężnymi tajfunami, spoglądają w stronę ciepłej, rozkwitającej Syberii, na której i tak mieszka już kilka razy więcej Chińczyków, niż Rosjan. Tak potrzebne ropa i gaz też się tam znajdą. Aby bronić swojego stanu posiadania, Rosja nie miałaby zapewne innego wyboru, niż zagrozić Chinom użyciem na masową skalę broni nuklearnej i zamianą ich w jeden wielki parking. Chiny również dysponują taką bronią. Konsekwencje takiego konfliktu miałyby skalę globalną...
Napięcia nasili kryzys demograficzny. Za 50 lat populacja wyludniającej się Europy (w Polsce na 1 kobietę przypada obecnie 1.3 dziecka, przy poziomie zastępowalności pokoleń 2.1 dziecka) spadnie o dziesiątki milionów ludzi. W tym czasie populacja Afryki wzrośnie z obecnych 800 milionów o kolejny miliard. Czy starzejąca się Europa ich wpuści? Czy zostanie zalana przez falę zdesperowanych Murzynów i Arabów?
Już dziś w suchych, subtropikalnych, biednych i przeludnionych obszarach mieszka 400 milionów ludzi. Kolejne setki milionów ludzi zostanie uchodźcami, kiedy podniosą się wody oceanów. Jaki los ich czeka? Ilu i w jakich warunkach przeżyje? Ilu zostanie uchodźcami? Kto ich przyjmie? Ilu z tych ludzi zginie?
Rysuje się obraz świata, w którym ludzie sami dla sobie mogą stać się najpoważniejszym zagrożeniem. Świat katastrof klimatycznych, niosących za sobą coroczne straty idące w tysiące miliardów dolarów i setek milionów uchodźców, to nie będzie wesołe i bezpieczne miejsce. Dołóżmy do tego konflikty o zasoby – wodę, żywność, ropę, ...
Weźmy na przykład kwestię wykorzystania wód Jordanu, przepływającego przez Liban, Syrię, Izrael, obszar Autonomii Palestyńskiej i Izrael. Te państwa średnio ¾ dopływające do nich wody otrzymują zza granicy, często z krajów niezbyt im przychylnych, które same potrzebują wody, szczególnie, że susza może dotknąć całego obszaru jednocześnie. Wszystkie te kraje roszczą sobie prawa do wspólnych, bardzo ograniczonych zasobów wody w tym wyjątkowo suchym regionie, co już w przeszłości było zarzewiem wybuchających tam cywilnych i militarnych konfliktów.
Chiny, aby zapewnić sobie dostęp do wody, budują tamy na Mekongu, odcinając od wody Wietnam, Laos, Kambodżę i Tajlandię. W konflikcie z Chinami te kraje mogą sobie co najwyżej ponarzekać, że im się to nie podoba. Jednak plany Chin idą dalej. Przygotowywany jest projekt odwrócenia biegu Brahmaputry, która po opuszczeniu terenu chińskiego Tybetu płynie przez Indie i Bangladesz. Co na to Indie? Kolejne pole do konfliktu o wodę.
Żywność? Co, jeśli silny militarnie kraj, dotknie katastrofalna klęska głodu, a położony obok słabszy sąsiad ma niezłe zbiory, ale nie na tyle niezłe, żeby coś wyeksportować?
W świecie kryzysu energetycznego i ostrej konkurencji o paliwa kraje eksportujące ropę będą sprzedawać swoje surowce po coraz wyższych cenach i bogacić się w bezprecedensowym tempie. Tak olbrzymi strumień pieniędzy spowoduje ich rozkwit i wykupywanie przez nie majątku krajów importujących ropę, w których może zapanować kryzys gospodarczy. Czy w tej sytuacji wciąż silne militarnie i zdesperowane kraje nie posuną się do sięgnięcia po ropę siłą? (Oil peak).
Pojawiają się scenariusze, w których Chiny – przeludnione, pustoszone przez susze, okresowo pozbawione rzek, zasypywane burzami piaskowymi i nawiedzane potężnymi tajfunami, spoglądają w stronę ciepłej, rozkwitającej Syberii, na której i tak mieszka już kilka razy więcej Chińczyków, niż Rosjan. Tak potrzebne ropa i gaz też się tam znajdą. Aby bronić swojego stanu posiadania, Rosja nie miałaby zapewne innego wyboru, niż zagrozić Chinom użyciem na masową skalę broni nuklearnej i zamianą ich w jeden wielki parking. Chiny również dysponują taką bronią. Konsekwencje takiego konfliktu miałyby skalę globalną...
Koniec Świata (III Wojna Światowa)
Do konfliktów może dojść też na obszarach, nad którymi kontrola jest nieokreślona, takimi, jak wolna od lodu Arktyka. Pojawienie się możliwości eksploatacji bogactw Arktyki, w tym złóż szacowanych na ¼ nieodkrytych światowych zasobów gazu i ropy naftowej jest łakomym kąskiem dla okolicznych krajów.
Czy jej topnienie doprowadzi do nowego rodzaju "zimnej wojny"? Źródło: ABCNews
Dotychczas ze względu na niedostępność tych terenów nikt nie zawracał sobie głowy precyzyjnym ustalaniem granic w Arktyce. Dziś jest to bardzo gorący temat. W roku 2007 Rosja, w związku z zanikiem lodów i perspektywami ekonomicznego wykorzystania bogactw Arktyki, wysłała na biegun wyprawę i żąda wyłączności na eksploatację bogactw naturalnych na oceanie Arktycznym aż po biegun. Spotkało się to ze sprzeciwem innych krajów, w tym mających tereny nad Oceanem Arktycznym – Stanów Zjednoczonych, Kanady, Norwegii i Danii (Grenlandia), które również myślą o eksploatacji tamtejszych bogactw naturalnych. Następuje rozbudowa infrastruktury militarnej, zakładane są bazy wojskowe, politycy podróżują do Arktyki i zaznaczają obecność ich kraju na ledwo wystających z oceanu kawałkach skały o wymiarach kilkudziesięciu metrów – po to, żeby zabezpieczyć rozciągającą się wokół na setki kilometrów strefę gospodarczej wyłączności.
Do tych wszystkich wniosków doszły już rządy, agencje wywiadowcze i sztaby wielu krajów. Ich opinie są publicznie dostępne. Wg raportów Pentagonu, agencji wywiadowczych i UE zmiany klimatu oznaczają brak wody, głód, zniszczenie infrastruktury, konflikty o zasoby, wojny i setki milionów uchodźców. Bieda, terroryzm i zamieszki doprowadzą wiele regionów planety do stanu anarchii. Przyjrzyjmy się zawartych w nich opiniom:
Do tych wszystkich wniosków doszły już rządy, agencje wywiadowcze i sztaby wielu krajów. Ich opinie są publicznie dostępne. Wg raportów Pentagonu, agencji wywiadowczych i UE zmiany klimatu oznaczają brak wody, głód, zniszczenie infrastruktury, konflikty o zasoby, wojny i setki milionów uchodźców. Bieda, terroryzm i zamieszki doprowadzą wiele regionów planety do stanu anarchii. Przyjrzyjmy się zawartych w nich opiniom:
- "Wojny, bezprecedensowe susze, głód i zamieszki doprowadzą planetę do stanu anarchii". Raport Pentagonu, 2004
- "Zmiany klimatu, bezpieczeństwo narodowe i uzależnienie energetyczne od importu ropy to wzajemnie powiązane ze sobą wyzwania. Przewidywane zmiany klimatu stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Zmiany klimatu będą nasilać zagrożenia w newralgicznych rejonach, zwiększą też napięcia nawet w rejonach dotychczas stabilnych". The Military Advisory Board, Raport o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu, 2008.
- "Nigdy nie mamy 100% pewności. Jeśli chcesz czekać do momentu, aż masz 100% pewności, coś złego zdarzy się na polu walki. To coś, z czego doskonale zdajemy sobie sprawę" Gen Gordon Sullivan, 2007 o zagrożeniach związanych ze zmianami klimatu.
- "Zapłacimy cenę tak czy inaczej. Możemy ponieść koszty dzisiaj, i będziemy musieli przyjąć na siebie tego koszty ekonomiczne. Albo, możemy zapłacić później militarnie. I będzie to kosztować życie ludzkie". Gen Anthony Zinni, USMC, 2007.
W listopadzie 2007 roku Center for Strategic and International Studies oraz Center for a New American Security opublikowały raport analizujący wpływ zmian klimatu na zagrożenia bezpieczeństwa światowego. W raporcie znalazły się wnioski:
Brak jest dokładnych danych i wiarygodnych modeli, pozwalających na dekady naprzód wiarygodnie określić tempo wzrostu poziomu mórz związanego z ocieplaniem się klimatu. Większość naukowych przewidywań w obszarze zmian klimatu w ciągu ostatnich 20 lat, porównana z rzeczywistym tempem zmian, regularnie nie oszacowywała rzeczywistego tempa zmian. Ta dotychczasowa tendencja powinna stanowić kontekst dla wyciągania wniosków z aktualnych przewidywań zmian klimatu.
Brak jest dokładnych danych i wiarygodnych modeli, pozwalających na dekady naprzód wiarygodnie określić tempo wzrostu poziomu mórz związanego z ocieplaniem się klimatu. Większość naukowych przewidywań w obszarze zmian klimatu w ciągu ostatnich 20 lat, porównana z rzeczywistym tempem zmian, regularnie nie oszacowywała rzeczywistego tempa zmian. Ta dotychczasowa tendencja powinna stanowić kontekst dla wyciągania wniosków z aktualnych przewidywań zmian klimatu.
- Kilka krajów może w krótkim horyzoncie czasowym skorzystać na zmianach klimatu, jednak w dłuższym okresie nie będzie zwycięzców. Okresy wegetacji mogą się wydłużyć, a zamarznięte dotychczas szlaki arktyczne mogą się otworzyć, negatywne następstwa, takie, jak załamanie się systemów i zasobów łowisk oceanicznych, przesłonią wszelkie lokalne korzyści.
- Prawdopodobnie najbardziej niepokojącym problemem związanym ze wzrostem temperatury są wielkoskalowe migracje ludzi – zarówno wewnątrz krajów, jak i poza ich granice.
- Biedne i niedoinwestowane rejony nie będą mieć zasobów i sił, żeby radzić sobie ze zmianami klimatu, nawet z ich umiarkowanymi i wczesnymi następstwami.
- Zbrojne konflikty między krajami o zasoby, takie jak Nil i jego dopływy, są bardzo prawdopodobne
Z nadchodzącego kryzysu sprawę zdaje sobie również Unia Europejska. Napięcia na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Arktyce, uzależnienie energetyczne od importu ropy, szczególnie z Rosji to wszystko trudne wyzwania, przed jakimi staje Unia Europejska.
"Zmiany klimatu wywołają kryzysy humanitarne, polityczną i ekonomiczną niestabilność, spory graniczne o tereny, wodę i inne zasoby, napięcia etniczne i migracje do Europy milionów ludzi z Afryki i Bliskiego Wschodu".
Lądy to tylko czwarta część powierzchni naszego globu – reszta to woda, ogrom oceanów. Czy te olbrzymie zasoby wody również odczują skutki zmian klimatu?
źródło: Ziemia na Rozdrożu
ziemianarozdrozu.pl
"Zmiany klimatu wywołają kryzysy humanitarne, polityczną i ekonomiczną niestabilność, spory graniczne o tereny, wodę i inne zasoby, napięcia etniczne i migracje do Europy milionów ludzi z Afryki i Bliskiego Wschodu".
Lądy to tylko czwarta część powierzchni naszego globu – reszta to woda, ogrom oceanów. Czy te olbrzymie zasoby wody również odczują skutki zmian klimatu?
źródło: Ziemia na Rozdrożu
ziemianarozdrozu.pl
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl