Według obserwacji amerykańskich meteorologów, w październiku-grudniu 2008 roku temperatura powietrza nad Oceanem Arktycznym przewyższyła normę o rekordowe 4 stopnie Celsjusza. Następstwem tego było intensywne topnienie arktycznych lodów. Według danych naukowców, powierzchnia zamarzającej części oceanu tego lata zmniejszyła sie o jedną czwartą w porównaniu ze średnim wskaźnikiem z okresu 1979-2000 r. Przy tym latem 1979 roku, kiedy podobnych pomiarów zaczęły dokonywać satelity, powierzchnia lodów wokół Bieguna Północnego była o jedną trzecią większa od obecnie.

Podobne zjawiska obserwuje się również na lądzie. Eksperci stwierdzili tendencję skracania śnieżnych zim i wcześniejszego nadchodzenia wiosny na wyspach oraz części lądów, znajdujących się pod wpływem Arktyki.

"Utrata takiej ilości lodu źle wpłynie na nasz klimat" - powiedział szef wydziału badawczego KABOA Richard Spenard. Według niego, topnienie lodów Arktyki doprowadziło do tego, że na powierzchni Oceanu Arktycznego "znajdują się bezprecedensowe ilości słodkiej wody". Wywrze to poważny wpływ na morskie i powietrzne prądy naszej planety a w efekcie na jej klimat.

Informacje takie wywołują także duże zaniepokojenie meteorologów, gdyż Arktyka jest "naturalnym termostatem" naszej planety i znaczące naruszenie jego mechanizmów może doprowadzić do poważnych zmian klimatu.

źródło: PAP - Nauka w Polsce
www.naukawpolsce.pap.pl