więcej


Jaką energetykę warto dotować? Relacja z debaty (20178)

Ewaryst Hille
2017-07-21

Drukuj
galeria

Dziedziny warte wsparcia publicznego to te, które możliwie najlepiej spełniają kryteria rozwoju cywilizacyjnego i mają szansę na dalszy rozwój bez dotacji.

Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju we współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla w Warszawie w dniu 28 czerwca 2017 roku zorganizowały debatę online pt. "Jaką energetykę warto dotować?". Była to druga z cyklu czterech debat inspirowanych "Atlasem węgla", publikacją Fundacji im. Heinricha Bölla.

Debata dotyczyła kierunków rozwoju elektroenergetyki i oceny, które z nich warto wspierać z zasobów publicznych.

Udział w niej wzięli: Beata Wiszniewska - dyrektor generalna Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej, Paweł Smoleń - Przewodniczący Rady nadzorczej think tanku Forum Energii, Andrzej Bućko - prawnik i ekspert ds. rynku energii oraz Ewaryst Hille - niezależny ekspert współpracujący z Instytutem na rzecz Ekorozwoju, a moderował Bartłomiej Derski - publicysta portalu "Wysokie Napięcie".

Wprowadzenie do debaty stanowiła prezentacja Ewarysta Hille. Opisany został w niej wielowątkowy kontekst rozwoju elektroenergetyki i mnogość opcji rozwojowych, zarówno w zakresie użytkowania jak i wytwarzania energii elektrycznej. Poruszono także kwestię tendencji do zmian struktury systemu elektroenergetycznego w kierunku rozpraszania aktywów, produkcji energii na własne potrzeby, jej magazynowania i bilansowania lokalnego.

Jako dziedziny warte wsparcia publicznego zostały w prezentacji wskazane te, które możliwie najlepiej spełniają kryteria rozwoju cywilizacyjnego i mają szansę na dalszy rozwój bez dotacji. Przedstawiono to na przykładzie procesu unowocześniania budynku, gdzie inteligentna integracja rozproszonego wytwarzania i efektywnego użytkowania energii tworzyć mogą atrakcyjny element rozwoju elektroenergetyki, wykorzystujący interdyscyplinarne rozwiązania techniczne. Rozwiązania te sprzyjają  rozwojowi rynku pracy, poprawie środowiska i bezpieczeństwa energetycznego.

Jako dziedziny, w których wsparcie publiczne powinno być ograniczane wskazano takie, które blokują rozwój dziedzin perspektywicznych[1]. W szczególności zaś te, które prowadzą do marnotrawstwa wydatkowanych środków - przykład stanowi raport NIK nt. górnictwa w latach 2007-2015. W takich dziedzinach uzasadnionym jest jedynie dotowanie procesów adaptacji społecznej do zmian, m.in. przez tworzenie nowych miejsc pracy i edukację.

Czy musimy energetykę dotować, czy nie jest ona w stanie poradzić sobie sama na rynku?

Paweł Smoleń ocenił, że można powoli odchodzić od dotacji, ale trzeba dyskusję na ten temat oczyścić od partykularnego lobbingu i uproszczeń. Takie podejście dotyczy zarówno środowisk związanych z OZE, jak też tych związanych z energetyką węglową czy atomową. Uczestnicy debaty publicznej, w tym NGO, często nie są świadomi tego, że są wykorzystywani przez różne grupy lobbingowe.

Zdaniem Pawła Smolenia, aktualny model rynku energii elektrycznej został wymyślony w latach 90. na potrzeby energetyki konwencjonalnej. Kiedyś to wystarczało, choć nie było doskonałe. Później nastąpiła era subsydiowania i preferencji dla nowych technologii. Teraz ten model energetyki się nie sprawdza – jest niesprawiedliwy, ponieważ jednym daje za dużo, a drugim za mało.

Do tego pojawiło się na rynku wiele źródeł energii o ograniczonej dyspozycyjności i operatorzy systemu przesyłowego mają zróżnicowaną jakość po stronie produkcji. Obie strony[2] mówią paradoksami: moja koncepcja jest tańsza, ale potrzebuję dotacji. Sytuacja tak się zmienia, że samo pojęcie elektroenergetyki nie jest jednoznaczne[3]. Ponadto brak jest zdolności akumulacyjnych (dużych mocy i pojemności) dla rynku systemowego. Potrzeba nowych technologii przełomowych, których na razie nie widać. Energetyka konwencjonalna traci udział w rynku i aktualnie nie jest gotowa na pracę bez dotacji, a energetyka OZE i rozproszona zaczyna sobie bez dotacji radzić. Sytuacja się więc odwraca, a to dobry moment na rewizję modelu energetyki.

Rolą państwa (operatorów) jest określić jak energię dostarczyć do klienta. Zdaniem Pawła Smolenia, część energetyki powinna wrócić w ręce państwa, a pozostała część uczestniczyć w konkurencji rynkowej. Generalnie należy wycofywać się z dotacji, ale trzeba wymyślić nową rzeczywistość, biorąc pod uwagę zróżnicowanie energetyki. Teraz jest na to dobry moment.

Czy potrzebny jest rynek mocy?

Beata Wiszniewska oceniła, że rynek mocy nie istnieje, a jest to kolejna dotacja na budowanie nowych źródeł energetycznych. Biorąc pod uwagę, że konwencjonalna energetyka będzie jeszcze długo potrzebna, a całkowite pokrycie potrzeb ze źródeł OZE to długoletnia perspektywa, utrzymanie energetyki konwencjonalnej w dobrym stanie jest ważne jako rozwiązanie pomostowe. Ale nie należy przesadzać, bo nadmierne moce to olbrzymie ryzyko, ponieważ nie wiemy jak będzie wyglądała energetyka za 50 lat.

Zdaniem Beaty Wiszniewskiej, dziś powinna nastąpić zmiana kierunku w stronę energetyki rozproszonej (nie tylko z OZE), korzystającej z zasobów lokalnych, co będzie trwać dziesiątki lat. Ale trzeba zacząć teraz i dlatego potrzebna jest strategia, a nie rynek mocy jako narzędzie wybiórcze.

Przewagą energetyki rozproszonej, w tym OZE, jest mała skala, a co za tym idzie małe ryzyko. Widać to po zainteresowaniu instytucji finansowych.

Jej zdaniem, w kręgach OZE wszyscy czekają na magazyny energii. Dla różnych systemów już teraz pojawiają się alternatywy magazynowe blisko odbiorców i mają one znaczenie stabilizujące. W tym wszystkim trzeba jednak uwzględnić efektywność i rozwiązania SMART. Ale naczelna zasada brzmi, im mniej dotacji tym lepiej. One zawsze niszczą rynek.

Czy państwo powinno odgrywać aktywną rolę regulacyjną, a jeśli tak to gdzie?

Andrzej Bućko ocenił, że z perspektywy odbiorcy ważna jest sieć. Kontrolę nad nią ma praktycznie każde państwo i to ono musi zapewnić zdolność pracy i modernizację. Sieć ma być prawem, a nie towarem co oznacza, że każdy ma prawo korzystać z sieci (ceny przyłączeń są ustalane administracyjnie). W tym zakresie państwo ma obowiązek ingerować i zapewniać bezpieczeństwo. Nie ma możliwości wycofania się z tej roli.

Z kolei na rynku obrotu energią poruszamy się w pewnym horyzoncie prawnym i na tym polu rola państwa jest inna – nie powinno ono ingerować. Ponadto, w sferze wytwarzania energii obowiązują ograniczenia unijne.

Być może rezygnacja z dotacji byłaby tańsza dla odbiorców ale powinniśmy postępować bardzo uważnie, wyrównywać szanse i nie zgubić celu. A jest nim stabilna dostawa przy zachowaniu relatywnie niskich kosztów.

Jeżeli rynek ma być aktywny, powinniśmy tworzyć ramy prawne i warunki rozwoju, a tu kluczowa jest sieć. Potrzebujemy sieci bezpiecznej i nowoczesnej. W wytwarzaniu i obrocie energią dążmy do wspierania realnej konkurencji. To spowoduje poprawę oferty sprzedaży energii.

Podsumowując

Uczestnicy debaty "Jaką energetykę warto dotować?" byli zgodni co do przełomowego charakteru zmian zachodzących w zakresie elektroenergetyki przy jednoczesnym szybkim rozwoju rynkowym wielu nowych technologii energetycznych.

Ich zdaniem, sposób regulacji elektroenergetyki nie spełnia jednak swej roli w sposób zadowalający i wymaga rewizji. Gospodarka elektroenergetyczna jest bowiem przeregulowana, a mechanizmy rynkowe nie działają w ogóle lub działają źle. Co więcej, w systemie elektroenergetycznym funkcjonuje wiele mechanizmów wspierających, w tym dotacji, które w znacznej mierze mogłyby być już teraz lub lada chwila wyeliminowane.

Ze względu na wysoki poziom niepewności co do generalnych kierunków rozwoju i tempa zmian w elektroenergetyce, nadrzędną i pilną potrzebę stanowi określenie długoterminowej strategii rozwoju energetyki, która odpowiadałaby na wyzwania cywilizacyjne stojące przed społeczeństwem polskim i jego gospodarką. Wprowadzanie cząstkowych rozwiązań regulujących, np. tzw. rynku mocy, przed przyjęciem takiej strategii może prowadzić do błędnej alokacji zasobów.

Kluczową odpowiedzialność państwa stanowi odpowiedni rozwój infrastruktury sieciowej, która z jednej strony gwarantować musi satysfakcjonujący poziom bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej, a z drugiej umożliwiać rozwój konkurencji rynkowej, w coraz większym zakresie na poziomie rozproszonym.

Procesy transformacji elektroenergetyki wymagają jednak czasu. Rola energetyki konwencjonalnej pozostanie jeszcze długo znacząca, ale zmieniać się będą funkcje, które będzie ona realizować, tzn. od funkcji producenta energii będzie ona przechodzić do funkcji usług jakościowych - rezerwowania i stabilizowania dostaw. Wymaga to zmian funkcjonalności w kierunku większej elastyczności pracy urządzeń energetyki systemowej.

Ponadto istotnym elementem kształtującym strukturę inwestycji w elektroenergetyce są koszty związane z usługami sieciowymi, które powodują, że koszty energii elektrycznej na poziomie najniższych napięć wynoszą ok. 600 zł/MWh, a nie 160 zł/MWh jak na rynku hurtowym. Będzie to stymulować wiele lokalnych inicjatyw w tym wytwórczych jak i magazynowych. Jednocześnie pojawi się problem sfinansowania kosztów sieciowych, które w coraz większym stopniu dla końcowych użytkowników mogą spełniać funkcje rezerwowe lub magazynowe. Istotną rolę w tym zakresie mogą mieć lokalne systemy wyspowe[4], korzystające z premii za bliskość dostaw i wykorzystujące rozwiązania hybrydowe – mix energii pierwotnej dopasowany do warunków lokalnych.

Moderator debaty, Bartłomiej Derski ocenił, że jest teraz dobra okazja do wycofywania się z dotacji, ale droga ta będzie raczej długa. Z drugiej strony, bez rynku mocy ciężko byłoby zarządzać systemem elektroenergetycznym w horyzoncie kilku lat. Gdyby go jednak nie było, to wystąpi ryzyko dużych strat po stronie akcjonariuszy spółek energetycznych.

Bartłomiej Derski wyraził też nadzieję, że ewolucja technologiczna przyniesie odpowiedzi na otwarte jeszcze dziś pytania, m.in. dotyczące rozwoju możliwości magazynowania energii.

BEZPŁATNA publikacja ATLAS WĘGLA - https://pl.boell.org/pl/2016/03/14/atlas-wegla



[1] Dziedziny perspektywiczne to m.in. te o dużym potencjale postępu technologicznego np. w zakresie efektywności energetycznej, magazynowania energii, OZE.

[2] Są to dysponenci źródeł odnawialnych o ograniczonej warunkami przyrodniczymi dyspozycyjności, a z drugiej strony dysponenci źródeł konwencjonalnych.

[3] Elektroenergetyka zawiera w sobie wiele różnicujących się produktów, związanych głównie z jej dostępnością, jakością energii lub jakością jej dostawy.

[4] Elektroenergetyczne systemy wyspowe mogą funkcjonować na ograniczonym terenie bez ciągłego korzystania ze wsparcia systemu krajowego. Dla zaspokojenia potrzeb swoich odbiorców wykorzystują one własne źródła i zdolności magazynowe. W części systemy te mogą mieć charakter stałoprądowy (np. funkcje oświetleniowe realizowane z wykorzystaniem energii fotowoltaicznej i akumulatorów – bez wielokrotnej transformacji).


Udostępnij wpis swoim znajomym!



Podobne artykuły


Podziel się swoją opinią




Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej