Energetyka

Walka Niemiec o czystą energię (14454)

2012-06-14


Po ubiegłorocznej katastrofie w Fukushimie kanclerz Niemiec Angela Merkel postanowiła zrezygnować z narodowego programu energetyki jądrowej i wyłączyć wszystkie pracujące dotychczas reaktory. Rok po tej deklaracji Niemcy nadal zmierzają do wyznaczonego celu, choć na swojej drodze wciąż napotykają nowe problemy.

Niemcy, po serii tragicznych wydarzeń w Japonii w kwietniu ubiegłego roku, postawiły sobie ambitny cel rezygnacji z atomu i przejścia na czystą energię do końca 2022 roku, co ma zapewnić redukcję emisji gazów cieplarnianych o 40 proc. Obecna moc elektrowni jądrowych w Niemczech to 12,7 tys. MW; pokrywają one ok. 15-20 proc. zapotrzebowania na prąd. Spodziewaną lukę w mocy produkcyjnej trzeba będzie wypełnić m.in. poprzez budowę systemu elektrowni gazowych, wiatrowych lub zwiększenie importu energii.

I tu powstaje pierwszy problem, gdyż węgiel, choć "brudniejszy" od gazu ziemnego, jest wciąż bardziej opłacalny. Ze względu na różnicę w cenie surowca elektrownie węglowe o efektywności zaledwie 35 proc. mogą nadal konkurować z gazowymi, których sprawność sięga 60 proc. Z informacji Agencji Reutera wynika, że nawet nowe bloki gazowe przegrywają ze starymi węglowymi.

Siemens obecnie oferuje turbiny gazowe o sprawności 60 proc., a w planach ma jej podwyższenie do 61 proc. Zaznacza przy tym, że według jego analiz fizyczną granicę stanowi poziom 70 proc., a każdy kolejny procent to długotrwały i mozolny proces. Choć norma przemysłowa dla elektrowni gazowych wynosi 50 proc., to wysiłki Siemensa mogą nie wystarczyć. Reuters podaje, że aby uczynić je konkurencyjnymi wobec węglowych, będą musiały osiągnąć sprawność 65 proc. i to przy jednoczesnych ulgach podatkowych. Lecz bloki węglowe także są coraz sprawniejsze – nowe osiągają 45 proc., co wciąż czyni je opłacalnymi.

Nie pomaga tu europejski system handlu emisjami ETS, który miał wspierać czyste technologie. Ceny certyfikatów na emisje CO2 wynoszą obecnie poniżej 7 euro tonę. Ale żeby system działał na rzecz gazu ziemnego, koszt emisji jednej tony CO2 powinien wynosić co najmniej 35 euro, wylicza Reuters. "Potrzebujemy więcej długoterminowych inwestycji w czyste technologie, ale cena 6-7 euro za tonę CO2 nie stanowi ku temu impulsu" – uważa Guenther Oettinger, europejski komisarz ds. energii.

Paradoksalnie, rozwój energii odnawialnej, który jest jednym z kluczowych warunków transformacji energetycznej, stanowi dużą konkurencję dla gazu. Dotacje do OZE sprawiły, że instalacje solarne w Niemczech osiągną łączną moc 25 GW. Farmy wiatrowe w zeszłym roku wyprodukowały 37,5 mld kWh. Taka dodatkowa podaż może obniżyć ceny energii o kilka euro za MWh w godzinach szczytowego zapotrzebowania (pomiędzy 8 a 20), podczas których elektrownie gazowe zyskują.

Szans dla gazu ziemnego można upatrywać w potencjalnym spadku jego cen, co może nastąpić w wyniku wzmożonego importu z Azerbejdżanu, Iraku, czy nawet z Iranu. W Stanach Zjednoczonych boom na gaz łupkowy rozpoczął się, gdy ceny ropy poszybowały gwałtownie w górę. Obecnie gaz wyprzedził tam nawet węgiel.

Niebagatelna przeszkoda to ogromne koszty koniecznej rozbudowy infrastruktury przesyłowej. Operatorzy szacują je na 20 do 25 mld euro do końca następnej dekady. Projekt wymagać będzie modernizacji 4,4 tys. km sieci i budowę kolejnych 3,8 tys. km, tak by połączyć parki wiatrowe na północy kraju z zakładami przemysłowymi, ulokowanymi głównie na południu. Rozbudowa sieci jest niezbędna, gdyż w 2011 roku w wietrzne dni wyłączano niektóre turbiny wiatrowe, ponieważ system nie był w stanie przyjąć całej wytworzonej przez nie energii.

Zgodę na budowę linii przesyłowej musi wydać oddzielnie każdy land, przez obszar którego będzie przechodzić inwestycja, co znacznie opóźnia rozpoczęcie realizacji. Istnieje również problem niezadowolonych rolników, domagających się rekompensat za stracone ziemie. Aby załagodzić konflikt, operatorzy zamierzają przeprowadzić akcję informacyjną obejmującą kampanie w Internecie i gminne spotkania. Na szczęście niemieckie społeczeństwo wyraża dużą akceptację dla farm wiatrowych, które są obecnie stałym elementem krajobrazu.

Niemieckie koncerny energetyczne zaś zapowiadają, że będą domagać się odszkodowań przed Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym. Zarzuty takich koncernów jak EON, RWE i Vattenfall to niedopuszczalne wywłaszczenia, naruszające prawa własności. Całkowita suma, jakiej domagają się oskarżyciele, może wynieść nawet 15 mld euro. Trybunał w najbliższych dniach ma zwrócić się do rządu o zajęcie stanowiska. Wyrok prawdopodobnie zapadnie dopieropo wyborach parlamentarnych na jesieni przyszłego roku.

Energia z odnawialnych źródeł energii w 2011 roku stanowiła 20 proc. całkowitej wytworzonej mocy, czyli tyle, ile zapewniała energia atomowa. Jeżeli do końca 2030 roku udział OZE ma wzrosnąć do 50 proc., Niemcy czekają lata ciężkiej pracy. "Transformacja energetyczna jest projektem dla całego pokolenia, nie stanie się to w przeciągu jednego roku czy dwóch. Dlatego musi zostać to priorytetem dla kanclerza i rządu" – mówi Ronny Meyer z Agencji Energetyki Wiatrowej.

Sama Merkel niedawno przyznała, że projekt się opóźnia, ale rząd robi wszystko, aby go zrealizować. Priorytetem ustanowiono przejście z atomu na OZE, zmieniono ministra środowiska. Nowy szef resortu, Peter Altmaier ma przed sobą nie lada zadanie – musi uczynić gaz konkurencyjnym wobec węgla, ale także zapewnić znaczny rozwój OZE, bez szkody dla równowagi finansowej kraju. Ostatecznym rozwiązaniem byłoby sprowadzanie energii od sąsiadów. Ale import energii z Francji oznacza energię z atomu, od którego wszystko się zaczęło.

 

OB, ChronmyKlimat.pl

na podstawie: www.reuters.com, www.nytimes.com


ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl