więcej


Energetyka

Żarówki LED zamiast elektrowni 2000 MW (17756)

2014-10-08

Drukuj
galeria

Dwa rodzaje świateł ulicznych, tradycyjne i LED, Wolverhampton, Wielka Brytania, fot. Roger Kidd, CC BY-SA 2.0

Negawaty – tym pojęciem określa się zaoszczędzoną energię. Dzięki wymianie żarówek na nowoczesne wyprodukowane w technologii LED Polska mogłaby zaoszczędzić ok. 12,8 mld zł.

Jest wiele sposobów na obniżenie zapotrzebowania na energię. Możemy rzadziej jeździć samochodem czy rzadziej latać, ale najważniejsza sprawa to przyjrzeć się sposobom, w jaki zużywamy energię. 19 procent energii, którą dziś zużywamy na świecie, pochłaniane jest przez oświetlenie. W mieście oświetlenie konsumuje nawet 50 proc. energii. Jeśli uda nam się obniżyć te wskaźniki, zredukujemy znacząco zużycie energii w ogóle – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Joost Leeflang, dyrektor generalny Philips na Europę Środkowo-Wschodnią.

Według szacunków Philipsa globalne zużycie energii na oświetlenie spadnie o 30% w latach 2006-2020. Dzięki temu emisja CO2 do atmosfery obniży się o 515 mln ton. W przypadku zastosowania energooszczędnej technologii LED we wszystkich instalacjach oświetleniowych na całym świecie zużycie energii spadłoby o 40%. To odpowiada mocy 640 średniej wielkości elektrowni i wygenerowałoby oszczędności na poziomie 130 mld euro – wynika z raportu Philipsa „The LED Lighting Revolution” z 2012 r.

– Problem w tym, że najpierw trzeba zainwestować, żeby później móc oszczędzić. Bo to, że w przyszłości będziemy czerpać korzyści z oświetlenia LED, jest pewne – to oszczędność energii rzędu 60-80 procent. Pracujemy obecnie z instytucjami finansowymi nad rozwiązaniem, które pozwoli finansować inwestycje. bazując na przyszłych oszczędnościach – twierdzi Leeflang.

W Polsce potencjalna skala oszczędności z tytułu wymiany tradycyjnego oświetlenia na półprzewodnikowe (LED) pozwoliłaby uniknąć budowy nowych elektrowni o mocy 2000 MW, których koszt jest szacowany przez Philipsa na 12,8 mld zł.

Rozwój technologii w zakresie OZE sprawia, że pogodzenie niekiedy sprzecznych celów – jak np. konkurencyjne ceny energii i spadek emisji gazów cieplarnianych – staje się łatwiejsze. Filip Thon spodziewa się wzrostu rynku prosumenckiego, czyli domowych instalacji produkujących energię elektryczną i ciepło z OZE.

Ceny paneli fotowoltaicznych spadły w ciągu ostatnich siedmiu lat o 70 procent. Na niektórych rynkach doszliśmy do parytetu sieci, czyli sytuacji w której taniej jest zainstalować ogniwo fotowoltaiczne na dachu, niż pobierać energię z sieci energetycznej. To musi się oczywiście wiązać z inteligentnym zarządzaniem energią. Nie wystarczy panel fotowoltaiczny na dachu, trzeba mieć całościowy pomysł na to, jak zarządzać energią, np. wtedy, kiedy nie ma cię w domu, a twoje ogniwo produkuje energię – wskazuje prezes RWE.

źródło: Newseria
www.newseria.pl


Udostępnij wpis swoim znajomym!




Podziel się swoją opinią



Za treść materiału odpowiada wyłącznie Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju



Portal dofinansowany ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada Fundacja – Instytut na Rzecz Ekorozwoju, poglądy w nim wyrażone nie odzwierciedlają oficjalnego stanowiska Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej