Energetyka
Czego nie powiedział NIK w informacji o wynikach kontroli „Lokalizacja i budowa lądowych farm wiatrowych” (17560)
2014-08-18Krzysztof Kamieniecki dla ChronmyKlimat.pl: By napisać, czego nie znalazłem w informacji, warto choćby ogólnie wspomnieć, o czym można w niej przeczytać
Cel kontroli sformułowano jako ocenę „przestrzegania przez właściwe organy administracji publicznej ograniczeń związanych z lokalizacją i budową lądowych farm wiatrowych, ze szczególnym uwzględnieniem respektowania zasad zagospodarowania przestrzennego, ochrony środowiska przyrodniczego i ograniczenia uciążliwości lądowych farm wiatrowych dla mieszkańców”. Cel wart przychylnej oceny.
Kontrola została przeprowadzona w okresie od 29 sierpnia 2013 r. do 14 lutego 2014 r. Objęła łącznie 66 jednostek, w tym 28 urzędów gmin, 19 starostw powiatowych oraz 19 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego. Kontrola przebiegała już po zakończeniu przez Instytut na rzecz Ekorozwoju serii debat klimatycznych (90) na temat założeń do powiatowego programu niskowęglowego rozwoju. Stąd możliwość spojrzenia na wnioski kontroli NIK z perspektywy doświadczeń, zebranych podczas debat. Jednak co innego spostrzeżenia przedstawiciela organizacji społecznej, a co innego odkrycia urzędu państwowego w odniesieniu do jednego z kluczowych elementów transformacji energetycznej w kraju, Europie czy ogólniej – w świecie.
Spośród wielu wniosków najbardziej kuriozalne wydaje mi się stwierdzenie, że w przepisach z zakresu prawa budowlanego elektrownie wiatrowe nie zostały przypisane do żadnej z kategorii obiektów budowlanych. W decyzjach o pozwoleniu na budowę – wydawanych przez kontrolowanych starostów – kategoryzowano je bądź jako „wolno stojące kominy i maszty”, bądź „sieci elektroenergetyczne”, a w ostateczności jako „inne budowle”. Jeżeli tak jest, to nie powinno nas dziwić, że organy podatkowe części skontrolowanych gmin z jednej strony, a inwestorzy – z drugiej, w sposób odmienny interpretowali podstawę opodatkowania elektrowni wiatrowych podatkiem od nieruchomości. Na ten temat zwracano uwagę w wielu debatach.
Konsekwencją braku odpowiednich regulacji jest również to, że służby dozoru technicznego nie interesowały się bezpieczeństwem funkcjonowania urządzeń technicznych elektrowni wiatrowych.
Dla osób analizujących rozwój z punktu widzenia zasad zrównoważonego rozwoju, dwie kwestie podniesione w informacji NIK muszą być wielce niepokojące, a mianowicie:
- NIK odkrywa, że przepisy prawa w Polsce nie określają w pełni zasad bezpiecznej lokalizacji elektrowni wiatrowych w odniesieniu do siedzib ludzkich, brak jest klarownych zasad lokalizacji farm względem terenów chronionych,
- słabość lub pozorny charakter udziału społecznego w podejmowaniu decyzji, wyrażający się – jak stwierdzono w informacji – lekceważeniem przez władze lokalne głosów przeciwników danej lokalizacji (kwestia być może najbardziej niepokojąca).
Jest jeszcze jedno zagadnienie, które informacja niejako wyróżnia: stwierdzenie, że w części kontrolowanych gmin (ok. 30%) elektrownie wiatrowe lokalizowane były na gruntach, których właściciele to osoby pełniące funkcje w organach gminy, bądź zatrudnione w gminnych jednostkach organizacyjnych.
Ten wątek będzie pewnie podchwycony przez media i szeroko omawiany przez politycznych ekspertów. Jest smakowitym tematem dla upolitycznionych mediów.
Czego NIK nie powiedział? Najwyższa Izba Kontroli nie pozwoliła sobie na pokazanie korzystnych przykładów czy skomentowanie stwierdzonych uchybień i niedociągnięć w stosunku do pozytywnych przykładów, które pewnie się pojawiły na drodze kontrolujących. Istotne stwierdzenie o słabości partycypacji społecznej udokumentowane zostało jednostronnymi przykładami. Szkoda, że NIK nie sprawdził, czy zgodnie z obowiązującymi przepisami uwzględniano głosy zwolenników rozwoju energetyki wiatrowej i chętnych do zainwestowania w farmę wiatrową. Czy nierespektowanie tego typu inicjatyw przez władze lokalne nie wiążą się z łamaniem prawa?
Kontrola przestrzegania prawa ma co najmniej dwie strony: tę pozytywna i tę przeciwną. Pokazanie zagadnienia budowy lądowych farm wiatrowych w kontekście nieprzestrzegania prawa jest o tyle przydatnym celem, że prezentuje zaległości, wynaturzenia i to, co trzeba poprawić. Jednak jeśli nie pokazuje się pozytywnych przykładów – tego, że m o ż n a – zaczernia się obraz i tworzy nieprzychylny wizerunek lokalizacji farm w świadomości społecznej.
Podczas lektury informacji aż nęci, by zadać pytanie: czy nie był to cel niedookreślony w programie kontroli? Przecież nie wszędzie powstawanie farm przebiegało w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją.
Można też zapytać, dlaczego tak podstawowe zagadnienia, stwierdzone podczas kontroli i przełożone na wnioski pokontrolne w 2014 roku, nie zostały rozstrzygnięte wcześniej. Przecież większość tych kwestii – lokalizacyjnych, budowlanych, partycypacyjnych i związanych z brakiem transparentności – było znanych. Rozwiązania wielu problemów wskazanych w Informacji zostały już dawno opisane, zbadane i zestawione w bogatej literaturze. Pochodzą one ze strony uczelni, organizacji społecznych i instytucji działających w zakresie energetyki odnawialnej.
A może właśnie utrzymywanie takiego stanu zaniedbań umożliwia ograniczenie rozwoju OZE i utrzymanie dominacji konwencjonalnych źródeł energii?
A może gdyby prowadzić otwartą politykę energetyczną, otwartą debatę o przyszłości energetyki w Polsce, to świadome społeczeństwo nie pozwalałoby na przekręty, niedookreślenia prawa?
Ale czy jest prawo, które nakazuje takie działanie?
Krzysztof Kamieniecki, Instytut na rzecz Ekorozwoju
dla ChronmyKlimat.pl
Redakcja ChronmyKlimat.pl zezwala na przedruk tego artykułu pod warunkiem podania źródła wraz z aktywnym linkiem do portalu (ChronmyKlimat.pl).
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl