Czarne złoto zbyt drogie dla Polski (18777)
Dr Michał Wilczyński2015-08-06
Górnictwo węgla kamiennego w Polsce to sektor, w którym trudno o zaskoczenia. Zarówno koalicja rządząca, jak i zmierzająca po władzę opozycja mówią o nim jednym głosem. Szkoda, że opinie te są oparte na fałszywych przesłankach.
To, że rządząca koalicja nie ma pomysłu na politykę energetyczną Polski, już wiemy (nadal brak aktualizacji Polityki Energetycznej Polski, która miała być do roku 2050 roku mimo wymogu ustawowego). To, że sektor górnictwa węgla kamiennego jest w głębokiej zapaści, a programy rządowe podsuwają „sole trzeźwiące” zamiast wykonania „zabiegu chirurgicznego”, który postawiłby na nogi choćby część kopalń, też już wiemy.
Wie to także opozycja przygotowująca się do przejęcia władzy na jesieni tego roku. W lipcu br. na konferencji prasowej prezes PiS odnotował, iż obecny rząd pozostawia „minę” przyszłemu rządowi w postaci braku pieniędzy na wynagrodzenia w górnictwie węgla kamiennego. Sytuacja świadczy o tym, że opozycja ma dobre rozeznanie tego sektora. O ile diagnoza stanu rzeczy jest trafna, o tyle opozycja – podobnie jak rząd – błędnie identyfikuje przyczyny tego stanu. Dlatego wszelkie próby leczenia są skazane na niepowodzenie.
Politycy twierdzą: „Polska energetyka jest oparta na węglu, węgiel to krew polskiej gospodarki. Zasoby węgla dają Polsce surowcową niezależność dla potrzeb energetyki”. Tak, w latach obecnych w zużyciu nośników energii pierwotnej węgiel stanowi 56%. Lecz o tym, czy tak będzie zawsze, zadecyduje ekonomia wydobycia uwarunkowana budową geologiczną rozpoznanych złóż.
Czy polski węgiel wydobywany z głębokości 800–1100 m, związany ze wzrastającym wraz z głębokością zagrożeniem metanowym, tąpaniami i temperaturą ponad 400 C, jest w stanie konkurować kosztowo z odkrywkowymi kopalniami Australii, Republiki Południowej Afryki lub płytkimi złożami USA? Dzisiaj koszt wydobycia 1 tony węgla na Górnym Śląsku przekracza 100$, podczas gdy tona węgla australijskiego lub amerykańskiego w Rotterdamie kosztuje 60$.
Proszę, by politycy nie sugerowali się liczbami ilustrującymi zasoby geologiczne. Te wielkości są złudne, ponieważ nie uwzględniają kosztów wydobycia i ograniczonych możliwości zwiększenia efektywności wydobycia w skomplikowanych warunkach geologicznych Górnośląskiego Zagłębia Węglowego.
Za 15–20 lat większość niezbędnego dla energetyki węgla będziemy importować.
W wypowiedziach polityków różnych opcji politycznych pojawiają się zaklęcia: „Zasoby węgla dają Polsce surowcową niezależność dla potrzeb energetyki, węgiel to bezpieczeństwo energetyczne Polski”. Te hasła nie zmienią faktu, że dla zrównoważenia bilansu energetycznego musimy importować 40% potrzebnych paliw, w tym ponad 90% ropy naftowej i ponad 60% gazu. I jakoś polityków nie martwi ta sytuacja. Właściwie to słuszna postawa, bo ważniejsze jest, gdzie kupujemy i za ile. Bezpieczeństwo tworzą: dywersyfikacja dostaw, import po rozsądnej cenie i z regionów stabilnych politycznie.
A co do sformułowania „krew gospodarki”, to według niezależnych ocen [1] wkład sektora górnictwa węglowego do PKB od 2005 do 2013 roku wynosił średnio 0%, a w tym samym czasie wzrost wartości dodanej kreowanej przez przetwórstwo przemysłowe przekroczył 80% !
I jeszcze jedno ważne sformułowanie: „W perspektywie 30–40 lat węgiel pozostanie w Polsce dominującym surowcem energetycznym. Nasi partnerzy w UE muszą zrozumieć. Polska nie jest tak bogatym krajem, a Polacy nie są tak bogatym narodem jak Niemcy, którzy finansują energetykę odnawialną”.
W tej wypowiedzi zawarte są dwa istotne problemy. Pierwszy to kwestia tego, na ile dany kraj stać na dotowanie wytwarzania energii. Nie wierzę, że politycy w naszym kraju, niezależnie od opcji politycznej, nie wiedzieli, ile wynoszą dotacje do wydobycia węgla [2] i wytwarzania energii z węgla.
Otóż skumulowane dotacje i subwencje dla sektora górnictwa węglowego w latach 1990–2012 wyniosły blisko 140 mld zł.
Z kolei dotacje do energetyki węglowej przykładowo w latach 2005–2012 wynosiły średniorocznie 6 mld zł. Z czego 2/3 płacił odbiorca energii elektrycznej, a 1/3 pokrywano ze środków publicznych. W tym samym czasie (2005–2012) wsparcie dla OZE wyniosło 19 mld zł, a po odjęciu wsparcia dla tzw. współspalania w kwocie 7,4 mld zł (w rzeczywistości dotowano elektrownie węglowe) całkowite dotacje do OZE wyniosło 11,6 mld zł.
Zestawienie tych wielkości sugeruje pytanie: Skąd biorą się na scenie politycznej tego rodzaju opinie? Apeluję do polityków o szacunek dla suwerena.
Drugim problemem są obowiązujące nas decyzje Rady UE i dyrektywy UE. Pierwsze założenia polityki klimatyczno-energetycznej, tzw. Energetyczną Mapę Drogową 2020, zaakceptował śp. Prezydent Lech Kaczyński w marcu 2007 roku. W marcu 2015 roku Rada UE przyjęła konkluzje w sprawie Unii Energetycznej, której warunkiem jest dekarbonizacja gospodarki. Kolejne ważne postanowienie to decyzja 787 Rady Unii Europejskiej z 2010 roku o zakazie udzielania pomocy publicznej górnictwu węgla kamiennego za wyjątkiem likwidacji kopalń. W ramach dbania o zdrowie obywateli UE, w tym Polski, obowiązują nas kluczowe dla czystości powietrza dyrektywy tzw. CAFE i IED.
Nasi reprezentanci nie zgadzają się z procedurami i decyzjami, „które faktycznie doprowadzają do tego, że polityka energetyczna jest podporządkowana polityce klimatycznej czy ochronie środowiska”. Niestety fakty są nieubłagane: „W UE Polska zajmuje przedostatnie miejsce pod względem czystości powietrza. Głównym czynnikiem powodującym ten stan jest spalanie węgla”. W ocenie [3] Najwyższej Izby Kontroli „organy władzy publicznej działają nieskutecznie w sferze ochrony powietrza, nie zapewniając dostatecznej ochrony ludzi i środowiska naturalnego przed negatywnymi skutkami jego zanieczyszczenia. W kontrolowanym okresie w dalszym ciągu nie były dotrzymywane normy jakości powietrza, przyjęte w ustawodawstwie Unii Europejskiej. W Polsce umiera z tego powodu (zanieczyszczenia powietrza) około 45 tys. osób rocznie”.
Co zatem jest lub powinno być priorytetem demokratycznego Państwa: zdrowie Narodu czy polityka energetyczna?
Pozwolę sobie zadedykować jeszcze jeden cytat naszym reprezentantom, którzy sposobią się do przejęcia sterów naszego kraju: „Co w większym stopniu decyduje o priorytetach politycznych polskiego rządu: czy wpływy grup interesów (w tym sektora wydobywczego i energetyki węglowej), czy raczej mity i lęki, którymi wciąż przesiąknięte jest myślenie o energii w Polsce?” [4]
Dr Michał Wilczyński, ekspert ds. paliw i energii, były główny geolog kraju, autor publikacji „Węgiel brunatny paliwem bez przyszłości” (2012) i „Zmierzch węgla kamiennego w Polsce” (2013).
Artykuł był opublikowany na Biznesalert.pl
[1] Bukowski M. et al., Polski węgiel: Quo vadis? Perspektywy rozwoju górnictwa węgla kamiennego w Polsce, WISE, Warszawa 2015.
[2] Bukowski M. et al., Ukryty rachunek za węgiel. Analiza wsparcia gospodarczego dla elektroenergetyki węglowej oraz górnictwa w Polsce, WISE, Warszawa 2014.
[3] Raport NIK, Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami, grudzień 2014
[4] Blusz K., Inderberg T. H., Zerka P., Obywatele zasobni w zasoby....
Dr Michał Wilczyński
Czarne złoto zbyt drogie dla Polski.
Górnictwo węgla kamiennego w Polsce to sektor, w którym trudno o zaskoczenia. Zarówno koalicja rządząca, jak i zmierzająca po władzę opozycja mówią o nim jednym głosem. Szkoda, że opinie te są oparte na fałszywych przesłankach.
To, że rządząca koalicja nie ma pomysłu na politykę energetyczną Polski, już wiemy (nadal brak aktualizacji Polityki Energetycznej Polski, która miała być do roku 2050 roku mimo wymogu ustawowego). To, że sektor górnictwa węgla kamiennego jest w głębokiej zapaści, a programy rządowe podsuwają „sole trzeźwiące” zamiast wykonania „zabiegu chirurgicznego”, który postawiłby na nogi choćby część kopalń, też już wiemy.
Wie to także opozycja przygotowująca się do przejęcia władzy na jesieni tego roku. W lipcu br. na konferencji prasowej prezes PiS odnotował, iż obecny rząd pozostawia „minę” przyszłemu rządowi w postaci braku pieniędzy na wynagrodzenia w górnictwie węgla kamiennego. Sytuacja świadczy o tym, że opozycja ma dobre rozeznanie tego sektora. O ile diagnoza stanu rzeczy jest trafna, o tyle opozycja – podobnie jak rząd – błędnie identyfikuje przyczyny tego stanu. Dlatego wszelkie próby leczenia są skazane na niepowodzenie.
Politycy twierdzą: „Polska energetyka jest oparta na węglu, węgiel to krew polskiej gospodarki. Zasoby węgla dają Polsce surowcową niezależność dla potrzeb energetyki”. Tak, w latach obecnych w zużyciu nośników energii pierwotnej węgiel stanowi 56%. Lecz o tym, czy tak będzie zawsze, zadecyduje ekonomia wydobycia uwarunkowana budową geologiczną rozpoznanych złóż.
Czy polski węgiel wydobywany z głębokości 800–1100 m, związany ze wzrastającym wraz z głębokością zagrożeniem metanowym, tąpaniami i temperaturą ponad 400 C, jest w stanie konkurować kosztowo z odkrywkowymi kopalniami Australii, Republiki Południowej Afryki lub płytkimi złożami USA? Dzisiaj koszt wydobycia 1 tony węgla na Górnym Śląsku przekracza 100$, podczas gdy tona węgla australijskiego lub amerykańskiego w Rotterdamie kosztuje 60$.
Proszę, by politycy nie sugerowali się liczbami ilustrującymi zasoby geologiczne. Te wielkości są złudne, ponieważ nie uwzględniają kosztów wydobycia i ograniczonych możliwości zwiększenia efektywności wydobycia w skomplikowanych warunkach geologicznych Górnośląskiego Zagłębia Węglowego.
Za 15–20 lat większość niezbędnego dla energetyki węgla będziemy importować.
W wypowiedziach polityków różnych opcji politycznych pojawiają się zaklęcia: „Zasoby węgla dają Polsce surowcową niezależność dla potrzeb energetyki, węgiel to bezpieczeństwo energetyczne Polski”. Te hasła nie zmienią faktu, że dla zrównoważenia bilansu energetycznego musimy importować 40% potrzebnych paliw, w tym ponad 90% ropy naftowej i ponad 60% gazu. I jakoś polityków nie martwi ta sytuacja. Właściwie to słuszna postawa, bo ważniejsze jest, gdzie kupujemy i za ile. Bezpieczeństwo tworzą: dywersyfikacja dostaw, import po rozsądnej cenie i z regionów stabilnych politycznie.
A co do sformułowania „krew gospodarki”, to według niezależnych ocen1 wkład sektora górnictwa węglowego do PKB od 2005 do 2013 roku wynosił średnio 0%, a w tym samym czasie wzrost wartości dodanej kreowanej przez przetwórstwo przemysłowe przekroczył 80% !
I jeszcze jedno ważne sformułowanie: „W perspektywie 30–40 lat węgiel pozostanie w Polsce dominującym surowcem energetycznym. Nasi partnerzy w UE muszą zrozumieć. Polska nie jest tak bogatym krajem, a Polacy nie są tak bogatym narodem jak Niemcy, którzy finansują energetykę odnawialną”.
W tej wypowiedzi zawarte są dwa istotne problemy. Pierwszy to kwestia tego, na ile dany kraj stać na dotowanie wytwarzania energii. Nie wierzę, że politycy w naszym kraju, niezależnie od opcji politycznej, nie wiedzieli, ile wynoszą dotacje do wydobycia węgla2 i wytwarzania energii z węgla.
Otóż skumulowane dotacje i subwencje dla sektora górnictwa węglowego w latach 1990–2012 wyniosły blisko 140 mld zł.
Z kolei dotacje do energetyki węglowej przykładowo w latach 2005–2012 wynosiły średniorocznie 6 mld zł. Z czego 2/3 płacił odbiorca energii elektrycznej, a 1/3 pokrywano ze środków publicznych. W tym samym czasie (2005–2012) wsparcie dla OZE wyniosło 19 mld zł, a po odjęciu wsparcia dla tzw. współspalania w kwocie 7,4 mld zł (w rzeczywistości dotowano elektrownie węglowe) całkowite dotacje do OZE wyniosło 11,6 mld zł.
Zestawienie tych wielkości sugeruje pytanie: Skąd biorą się na scenie politycznej tego rodzaju opinie? Apeluję do polityków o szacunek dla suwerena.
Drugim problemem są obowiązujące nas decyzje Rady UE i dyrektywy UE. Pierwsze założenia polityki klimatyczno-energetycznej, tzw. Energetyczną Mapę Drogową 2020, zaakceptował śp. Prezydent Lech Kaczyński w marcu 2007 roku. W marcu 2015 roku Rada UE przyjęła konkluzje w sprawie Unii Energetycznej, której warunkiem jest dekarbonizacja gospodarki. Kolejne ważne postanowienie to decyzja 787 Rady Unii Europejskiej z 2010 roku o zakazie udzielania pomocy publicznej górnictwu węgla kamiennego za wyjątkiem likwidacji kopalń. W ramach dbania o zdrowie obywateli UE, w tym Polski, obowiązują nas kluczowe dla czystości powietrza dyrektywy tzw. CAFE i IED.
Nasi reprezentanci nie zgadzają się z procedurami i decyzjami, „które faktycznie doprowadzają do tego, że polityka energetyczna jest podporządkowana polityce klimatycznej czy ochronie środowiska”. Niestety fakty są nieubłagane: „W UE Polska zajmuje przedostatnie miejsce pod względem czystości powietrza. Głównym czynnikiem powodującym ten stan jest spalanie węgla”.W ocenie3 Najwyższej Izby Kontroli „organy władzy publicznej działają nieskutecznie w sferze ochrony powietrza, nie zapewniając dostatecznej ochrony ludzi i środowiska naturalnego przed negatywnymi skutkami jego zanieczyszczenia. W kontrolowanym okresie w dalszym ciągu nie były dotrzymywane normy jakości powietrza, przyjęte w ustawodawstwie Unii Europejskiej. W Polsce umiera z tego powodu (zanieczyszczenia powietrza) około 45 tys. osób rocznie”.
Co zatem jest lub powinno być priorytetem demokratycznego Państwa: zdrowie Narodu czy polityka energetyczna?
Pozwolę sobie zadedykować jeszcze jeden cytat naszym reprezentantom, którzy sposobią się do przejęcia sterów naszego kraju: „Co w większym stopniu decyduje o priorytetach politycznych polskiego rządu: czy wpływy grup interesów (w tym sektora wydobywczego i energetyki węglowej), czy raczej mity i lęki, którymi wciąż przesiąknięte jest myślenie o energii w Polsce?”4
Dr Michał Wilczyński, ekspert ds. paliw i energii, były główny geolog kraju, autor publikacji „Węgiel brunatny paliwem bez przyszłości” (2012) i „Zmierzch węgla kamiennego w Polsce” (2013).
Artykuł był opublikowany na Biznesalert.pl
Bukowski M. et al., Polski węgiel: Quo vadis? Perspektywy rozwoju górnictwa węgla kamiennego w Polsce, WISE, Warszawa 2015.
Bukowski M. et al., Ukryty rachunek za węgiel. Analiza wsparcia gospodarczego dla elektroenergetyki węglowej oraz górnictwa w Polsce, WISE, Warszawa 2014.
Raport NIK, Ochrona powietrza przed zanieczyszczeniami, grudzień 2014
Blusz K., Inderberg T. H., Zerka P., Obywatele zasobni w zasoby....
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl