Zielona gospodarka
Czy wycofanie części uprawnień do emisji to dobry pomysł? (15429)
2013-02-28Europejski system handlu emisjami (EU ETS), wprowadzony na początku 2005 roku, ma wspierać Unię Europejską w redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zmusza on przedsiębiorców do uwzględniania kosztów emisji, a to nakierowuje ich na innowacyjne "zielone" rozwiązania. W ostatnim czasie jednak ceny uprawnień znacznie spadły, co studzi zapał do proekologicznych działań. Komisja Europejska postanowiła na pewien okres wycofać z rynku część jednostek, by przywrócić odpowiedni stosunek podaży do popytu.
Kiedy uruchomiono drugi etap systemu EU ETS w 2008 roku, uprawnienie do emisji jednej tony CO2 kosztowało ponad 29 euro. Według planów Komisji Europejskiej stawka ta miała wzrosnąć do ok. 60 euro w 2016 roku. Konieczność korzystania z zezwoleń na emisje miała zachęcić producentów do inwestowania w czyste technologie. Jednakże na skutek nadmiernego przydziału darmowych pozwoleń, recesji gospodarczej, a także przepisów dopuszczających stosowanie innych kredytów węglowych z zagranicy, ich ceny znacznie spadły. Od połowy roku 2011 na rynku pozostają duże nadwyżki uprawnień – na początku 2012 ich ilość wynosiła 955 mln (zakumulowana nadwyżka po uwzględnieniu jednostek Kioto). Po wyłączeniu międzynarodowych jednostek – 406 mln. W drugim okresie ETS tylko w 2008 roku podaż dominowała nad popytem.
W ciągu ostatnich dwóch lat cena pozwoleń na emisje spadła z 15 do 5 euro za tonę CO2. Tymczasem, aby krajom opłacało się inwestować w proekologiczne rozwiązania, powinna ona wynosić min. 40 euro – szacują eksperci Komisji Ochrony Środowiska (ENVI) w Parlamencie Europejskim. Dlatego 25 lipca ub.r. Komisja Europejska przedstawiła propozycje reform w postaci zmiany harmonogramu aukcji w latach 2013-2020 (tzw. backloading), mających na celu podniesienie cen uprawnień do emisji CO2. Zmiany te mają polegać na wycofaniu z rynku kolejno 400, 300 i 200 mln uprawnień w latach 2013-2015 i ponownego ich wprowadzania pod koniec trzeciej fazy (300 mln w 2019 i 600 w 2020). Dostosowanie harmonogramu w pewnych przypadkach, mających zapewnić prawidłowe funkcjonowanie systemu, jest zgodne z przepisami dyrektywy EU ETS (2003/87/WE).
Pod koniec stycznia tego roku Komisja Przemysłu Parlamentu Europejskiego (ITRE) odrzuciła projekt, w efekcie czego tego samego miesiąca odnotowano rekordowy spadek cen CO2 do 2,81 euro za tonę. Jednakże opinia komisji ds. przemysłu nie przesądza jeszcze o ostatecznej decyzji Parlamentu. Dla odmiany 19 lutego br. Komisja Ochrony Środowiska (ENVI) zagłosowała na korzyść backloadingu.
Polska jest zdecydowanym przeciwnikiem reform przed końcem 2020 roku. Proponuje też, by po tym czasie system handlu emisjami przekształcić tak, by uwzględniał tzw. benchmarki paliwowe. "(...) Prostym technicznym rozwiązaniem może być wprowadzenie systemu, który mógłby być takim systemem jak obecnie funkcjonujący system handlu emisjami, ale który brałby pod uwagę, z jakiego konkretnie paliwa pochodzi emisja. Do takiego mechanizmu, nawet gdyby miał zastosowanie przy wyższych celach redukcyjnych, nie miałbym większych wątpliwości, bo to byłby instrument, który de facto wymuszałby inwestycje promodernizacyjne w Polsce" – mówi portalowi wnp.pl minister środowiska, Marcin Korolec. Opłata wtedy byłaby uzależniona od różnicy w emisji pomiędzy najlepszą dostępną technologią a tą stosowaną.
Według Korolca system ma jedynie wspierać osiągnięcia uzgodnionego poziomu redukcyjnego, a sztuczne, administracyjne sterowanie cenami to "próby obejścia obowiązującego prawa", gdyż ETS stanowi część pakietu klimatyczno-energetycznego. Minister obawia się, że zmiany te zwiększą koszty produkcji energii, zmniejszą przychody do budżetu poszczególnych państw oraz zachwieją konkurencyjnością całej gospodarki unijnej. Straty będą tym znaczniejsze, im większa część produkcji zostanie przeniesiona poza granice Wspólnoty. Resort środowiska podaje, że na zamrożeniu 900 mln pozwoleń w latach 2013-2020 Polska może stracić koło 1 mld euro. Propozycja podważa także zaufanie przedsiębiorców do systemu EU ETS.
Sindicatum, właściciel i operator projektów czystej energii na całym świecie uważa sprzeciw wobec podnoszenia cen na aukcjach węgla za nieuzasadniony. "To oznacza spowolnienie wzrostu nowej zielonej gospodarki w Europie, więc przekłada się na likwidację miejsc pracy. To jest przewrotne myślenie, ponieważ pozwala zanieczyszczającym zanieczyszczać zawsze i zamknąć się na nowe technologie. Zgodnie z ich argumentacją takie działanie sprawi, że branże te staną się niekonkurencyjne i ostatecznie będą kosztować Europę nawet stare miejsca pracy" – mówił EurActiv Assaad Razzouk, dyrektor wykonawczy firmy.
Ponad 30 dużych firm, takich jak Shell, General Electric, The Institutional Investors Group on Climate Change (IIGCC) i EDF wezwało komisję do przeprowadzenia reform, które podniosą ceny węgla i przywrócą zaufanie do systemu. "Porażka ETS zakłóci rynek wewnętrzny wraz z pojawieniem się mozaiki 27 różnych narodowych systemów regulacji dotyczących spraw energii i klimatu, począwszy od przepisów do opodatkowania" – napisała grupa w liście skierowanym do posłów.
"Załamanie cen węgla i kierunku polityki energetycznej stwarzają niepewność wśród inwestorów zainteresowanych zmianami klimatycznymi i osłabiają inwestycje w niskoemisyjnym europejskim sektorze. Głosowanie byłoby pozytywnym sygnałem o zaangażowaniu Parlamentu Europejskiego we flagowy program redukcji emisji i mogłoby rozpocząć przywracanie zaufania inwestorów do polityki energetycznej Unii Europejskiej" – uważa Stephanie Pfeifer, dyrektor wykonawczy IIGCC.
Komisja nie ukrywa, że backloading to tylko początek procesu całkowitego wycofania z rynku części certyfikatów (set aside). Jonathan Grant, dyrektor ds. zrównoważonego rozwoju i zmian klimatu w PwC uważa, że w przyszłości będą potrzebne dalsze reformy. "Zatwierdzenie wniosku o backloading przez PE pomoże podtrzymać ceny na krótki okres, do czasu, gdy pozwolenia zostaną ponownie wprowadzone do systemu pod koniec trzeciej fazy (...). Nasza analiza pokazuje, że zarówno śmiała interwencja polityczna, jak i powrót do wzrostu gospodarczego są niezbędne, aby skłonić rynek do powrotu do poziomów historycznych 15-20 euro za tonę CO2. Backloading to tymczasowy lek, podczas gdy ETS potrzebuje poważnej operacji" – mówi Grant.
Po tym, jak komisja ds. środowiska zagłosowała za projektem, na początku tego tygodnia spodziewano się głosowania w Parlamencie Europejskim. Tymczasem w poniedziałek wieczorem Matthias Groote, niemiecki socjalistyczny eurodeputowany i przewodniczący komisji środowiska na swoim twitterze napisał, że backloading nie będzie przedmiotem dyskusji na wtorkowej sesji.
"To może oznaczać decyzję Groota, że większość w ENVI nie jest wystarczająco przekonana, aby podjąć decyzję i czeka na udzielenie mandatu od całego parlamentu" – komentuje Marcus Ferdinand, analityk z Thomson Reuters Point Carbon. Być może na postanowienie przewodniczącego miała niewielka przewaga podczas głosowania w komisji (38 do 26) i duże podziały w parlamencie. Czekają nas więc teraz dwa głosowania: najbliższe w marcu lub kwietniu nad mandatem negocjacyjnym i później, właściwa nad projektem.
OB, ChronmyKlimat.pl
na podstawie: www.guardian.co.uk, Carbonus.pl,wnp.pl, euractiv.com
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl