Aktualności
Europarlamentarzyści odrzucili propozycję zmiany w systemie handlu emisjami (15613)
2013-04-18We wtorek 16 kwietnia br. Parlament Europejski opowiedział się za nieingerowaniem w rynek handlu emisjami w celu podwyższenia ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Przeciwko wycofaniu część pozwoleń głosowało 334 posłów, za było 315. Czy EU ETS może być jeszcze skutecznym narzędziem wspierającym rozwój gospodarki niskoemisyjnej?
Sytuacja na rynku handlu emisjami
Ceny uprawnień w tym roku spadły w tym roku do rekordowo niskiego poziomu. W 2008 roku pozwolenie na emisję jednej tony CO2 kosztowało ponad 29 euro. Według planów Komisji Europejskiej stawka ta miała wzrosnąć do ok. 60 euro w 2016 roku. Płacenie za emisje miało zachęcić producentów do inwestowania w czyste technologie.
Tymczasem wskutek wielu darmowych pozwoleń, recesji gospodarczej, a także przepisów dopuszczających stosowanie innych kredytów węglowych z zagranicy, ceny uprawnień zamiast rosnąć zaczęły znacząco spadać. Na początku tego roku 6,38 euro za tonę. W czwartym tygodniu stycznia ceny uprawnień oferowanych w grudniowych kontraktach spadły do rekordowo niskiego poziomu 2,81 euro.
W kolejnych dwóch miesiącach nastąpiło niewielkie odbicie, lecz wartość pozwoleń wciąż jest sześciokrotnie mniejsza niż w 2008 roku i dwunastokrotnie niż prognozowana początkowo na rok 2016. W zeszłym tygodniu, w piątek 12 kwietnia 2013 roku na zamknięciu giełdy wartość jednego uprawnienia wynosiła 4,69 euro. Jak szacują eksperci z komitetu ds. środowiska (ENVI) przy Parlamencie Europejskim, aby krajom opłacało się inwestować w korzystne dla klimatu rozwiązania, powinny one kosztować przynajmniej 40 euro.
Do spadku cen przyczyniła się m.in. duża nadwyżka uprawnień na rynku. Na początku 2012 roku, po uwzględnieniu jednostek Kioto, wynosiła ona 955 mln, po wyłączeniu międzynarodowych jednostek – 406 mln. W drugim okresie ETS tylko w 2008 roku podaż dominowała nad popytem.
Zapowiedź reformy
"W ostatnich kilku latach powstała nadwyżka uprawnień", podkreślała komisarz ds. zmian klimatu Connie Hedegaard w stanowisku zapowiadającym reformę europejskiego systemu handlu emisjami (EU ETS). "Dalsze zalewanie rynku, na którym jest już nadpodaż, nie jest mądre".
Komisja Europejska w lipcu 2012 roku wysunęła propozycję tymczasowego wycofania z rynku w sumie 900 mln uprawnień, aby podnieść ich cenę poprzez stworzenie niedoboru na rynku. W latach 2013-2015 byłoby to kolejno 400, 300 i 200 mln pozwoleń. Na rynek zostałyby ponownie wprowadzone na rynek pod koniec trzeciej fazy w dwóch turach – 300 mln w 2019 roku i 600 mln w roku 2020.
Jednak w ostatni wtorek posłowie do Parlamentu Europejskiego przewagę zaledwie 19 głosów (334 przeciw do 315 za) odrzucili tę propozycję.
Nadzieję na wprowadzenie poprawek w funkcjonowaniu EU ETS, wbrew premierowi Wielkiej Brytanii Davidowi Cameronowi, zniweczyli między innymi reprezentanci brytyjskiej Partii Konserwatywnej do PE. Rzecznik prasowy torysów tak uzasadniał przyjęte stanowisko: "EU ETS powstał jako mechanizm rynkowy i musi nadal działać zgodnie z zasadami rynku. Jesteśmy zaniepokojeni próbą interwencji Komisji dostosowywania harmonogramu aukcji, w celu manipulowania ceną dwutlenku węgla. Obawiamy się, że tylko zniechęci to do zielonych inwestycji, wpłynie na przejrzystość, przyczyni się do dalszego wycieku emisji i podważy bardzo potrzebną przewidywalność gospodarki, podczas gdy Unia Europejska stara się znaleźć sposób wyjście z kryzysu gospodarczego".
Z zadowoleniem wynik głosowania przyjął także dyrektor generalny europejskiego stowarzyszenia producentów stali Eurofer, Gordon Moffat. "Teraz jest jasne, że Komisja nie powinna ingerować w funkcjonowanie rynku", podsumował w portalu EurActiv.com. Jego zdaniem nie ma możliwości technologicznych dokonania redukcji emisji o 80-90% do 2050 roku.
Zwycięstwo konserwatystów
Po głosowaniu słychać jednak więcej głosów niezadowolenia. Bardzo ostro zachowanie swoich kolegów z PE ocenił holenderski eurodeputowany Bas Eickhout. "Argumenty centroprawicowych posłów za pozostawieniem unijnego rynku węgla samego sobie są skrajnie cyniczne. To właśnie z winy centroprawicowych polityków rynek został stworzony w taki sposób, z wieloma dziurami, które doprowadziły do sytuacji, którą mamy teraz. Sprzeciwiając się koniecznym krokom w celu rozwiązania problemów, które spowodowali, sygnalizują chęć pogrzebania flagowej polityki klimatycznej UE".
Przypomina, że propozycja wycofania z rynku miała być tylko korektą systemu, dającą czas na znalezienie bardziej odpowiedniego rozwiązania. "Odrzucenie propozycji niewątpliwie przyczyni się do dalszego osłabiania rynku dwutlenku węgla i popchnie cały system ku przepaści".
Linda McAvan, posłanka z ramienia socjaldemokratów zauważa co prawda, że "ETS nie jest pozbawiony pewnych niedociągnięć, ale dotychczas pomógł już zmniejszyć emisje w UE i stawiany za przykład w wielu rejonach świata. Istnieje nadwyżka, która spowodowała spadek cen uprawnień z 30 do 2,8 euro. Brak równowagi zakłóca rynek i utrudnia przejście Europy na gospodarkę niskoemisyjną".
McAvan również skrytykowała swoich kolegów z parlamentarnych ław. "Konserwatyści w PE pokazali dziś totalny brak wizji dla inteligentnego i odpowiedzialnego środowiskowo wzrostu Europy. To Parlament Europejski poprosił Komisję o przedstawienie tymczasowych środków wsparcia ETS. (...) Odrzucenie propozycji przez konserwatystów stawia Komisję w bardzo trudnej sytuacji w obliczu europejskiego przemysłu i producentów energii i w oczach naszych międzynarodowych partnerów", dodała.
Autor parlamentarnego raportu na temat wycofania uprawnień Matthias Groote zaznaczył, że nie tylko europejski system handlu emisjami jest zagrożony, lecz także cała polityka klimatyczna UE. Określił głosowanie jako "początek renacjonalizacji europejskiej polityki klimatycznej. A polityka na tym poziomie zdominowana jest przez sceptyków klimatycznych. Odrzucenie wycofania uprawnień z rynku osłabia EU ETS i stawia unijną politykę klimatyczną pod znakiem zapytania".
Negatywny odzew spoza parlamentu
"ETS staje się nieskutecznym instrumentem w zmniejszaniu zużycia paliw kopalnych. Cena uprawnień do emisji dwutlenku węgla nadal nie będzie miała znaczenia przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach w sektorze energetycznym", skomentował wyniki głosowania w PE Remi Gruet, starszy doradca ds. klimatu przy Europejskim Stowarzyszeniu Energii Wiatrowej (EWEA). "Posłowie zagłosowali przeciwko upadającemu rynkowi węgla".
Podobnie sytuację ocenia Josche Muth, sekretarz generalny Europejskiej Rady Energii Odnawialnej (EREC). "Właściwe decyzje polityczne mogłyby odblokować inwestycje i nadać nowy rozpęd w redukcji emisji teraz i w przyszłości". Jednak "odrzucenie propozycji Komisji czyni z ETS nieskuteczne narzędzie przesuwania środków na generujące mniej zanieczyszczeń technologie. (...) Poprzez nieudzielenie wsparcia systemowi handlu emisjami Parlament Europejski zaprzecza swoim własnym celom zapewnienia Europie bezpiecznej, czystej i przyjaznej klimatowi energii w perspektywie roku 2020".
Zaufanie do parlamentarzystów, na arenie międzynarodowej często deklarujących unijne przywództwo w ochronie klimatu, stracił również Doug Parr, szef naukowców brytyjskiego Greenpeace. Rezultat głosowania określił jako "monumentalną klęskę".
Zajmujący się systemem handlu emisjami w ekologicznej organizacji pozarządowej SandBag Rob Elsworth podsumował, że wynik głosowania to "zły sygnał dla firm, opinii publicznej i społeczności międzynarodowej". Krótkoterminowe rozwiązanie zostało odrzucone, zdaniem Elswortha, trzeba zapobiec wypaczeniu unijnej polityki klimatycznej.
Sytuację skrytykowało także WWF Polska. "Mając na uwadze, że tzw. backloading sam w sobie nie rozwiąże problemów, z jakimi boryka się dziś unijny rynek emisji, nasi prawodawcy powinni jak najszybciej pozbyć się nadwyżki uprawnień, rujnujących sztandarowe narzędzie UE w walce ze zmianami klimatu", napisała Monika Marks.
Pomimo klęski podczas głosowania organizacja wciąż wierzy w politykę klimatyczną Wspólnoty o apeluje do wszystkich szczebli unijnych władz o przedstawienie alternatywnych rozwiązań wspierających niskoemisyjną transformację unijnej gospodarki.
Co dalej z EU ETS?
Unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard w stanowisku przesłanym EurActiv.com oświadczyła: "Komisja żałuje oczywiście, że Parlament Europejski nie przyjął propozycji wycofania z rynku uprawnień. (...) Komisja pozostaje jednak przekonana, że rozwiązanie to pomogłoby odzyskać zaufanie w EU ETS w najbliższym czasie, zanim podejmiemy decyzję o większych strukturalnych zmianach". Poinformowała również, że wniosek trafi teraz z powrotem do Komisji Ochrony Środowiska PE w celu dalszego rozpatrzenia. "Europa potrzebuje silnego rynku węgla, aby zrealizować nasze cele klimatyczne i pobudzić innowacje".
Zawieszenia broni nie ogłosił też Phil Hogan, minister środowiska Irlandii i prezydent rady ministrów środowiska UE. "Rada będzie kontynuowała prace w celu uzgodnienia stanowisk na temat propozycji dotyczącej ETS. W tym celu ustalone zostały już daty dwóch kolejnych spotkań".
Stig Schjølset, główny analityk Thomson Reuters Point Carbon uważa jednak, że to za mało. "Uwaga powinna się teraz skupić na strukturalnych, długofalowych działaniach, ale głosowanie sprawiło, że EU ETS w najbliższych latach pozostanie nieznaczącym narzędziem redukcji emisji".
Optymizmu brakuje także Bryony Worthington, założycielce SandBag. "Rynek dwutlenku węgla w Europie otrzymał cios. Dopiero okaże się, czy Komisja wystąpi z bardziej ambitnym planem ratunkowym, który zdobędzie większe posłów. Cokolwiek się stanie, jest pewne, że w krótkiej perspektywie, w czasie, gdy innej kraje, takie jak Stany Zjednoczone czy Chiny zaczynają nas doganiać, Unię ominie wiele potrzebnych inwestycji zwiększających wydajności przemysłu i wspierających gospodarki niskoemisyjnej".
Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl
na podstawie euractiv.com
ChronmyKlimat.pl – portal na temat zmian klimatu dla społeczeństwa i biznesu. © Copyright Fundacja Instytut na rzecz Ekorozwoju
Redakcja: ul. Nabielaka 15 lok. 1, 00-743 Warszawa, tel. +48 +22 8510402, -03, -04, fax +48 +22 8510400, portal@chronmyklimat.pl